Dziadostwo ekonomiczne i trudnosc znalezienia pracy to jedno.
Ale drugie to nierzadko kompletna rozlazlosc jesli chodzi o radzenie sobie z (nowa) rzeczywistocia rodzicow, ktorzy nie chca by mlody opuszczal dom. Szegolnie to dotyczy rodzicow jedynakow. Ale jesli ten juz to zrobi,to czeka go niejedna awantura, grozby wydziedziczenia z i tak raczej skromnego majatku i placze przez telefon, ze PRZEZ JEGO PORZUCENIE STARYCH rodzicow przyszedl komornik, albo odcieli im prad bo skad oni maja wiedziec gdzie sa ich rachunki. Gdzies je co prawda polozyli, ale czy oni sa od pilnowania takich spraw (ale polecenia zaplaty w banku ani sie waz)? Sa przeciez w rodzinie mlodsi, ale ci mlodsi porzucili swoich starych rodzicow (co za okrucienstwo i niewdziecznosc za lata troski, staran inieprzespane noce przy lozeczku), czyli sie zabrali i poszli w swiat. I DALEJ: uczciwy czlowiek nie potrzebuje porzucac rodzicow, by zalozyc rodzine, moze mieszkac z nimi, co to za bezbozna moda?
Przeciez zawsze byly rodziny wielopokoleniowe, w ktorych starzy rodzice byli przedmiotem troski i szacunku i swiat istnial, dzieci sie rodzily, wiec co to za durne wymowki?
Zreszta zostaw ich na miesiac samych, to w domu bedzie chlew, bo "od sprzatania to tu juz sa mlodsi"od nich.
Etykieta maminsynka jest tu wiec mocno krzywdzaca, choc gleboko zakorzeniona w obiegowych opiniach. To raczej rodzic jes niedojrzalym dzieckiem, a dziecko opiekunem niedojrzalych rodzicow, czesto juz bardzo wczesnie, bo od wieku nastolatka, kosztem swojego zycia i czasu naturalnie.
Jest to rodzina ewidentnie dysfunkcyjna, ale rodzice przed znajomymi swietnie to skrywaja, sugerujac wine lub/i lenistwo mlodego we wszystkich sprawach. A OTOCZENIE TO chetnie KUPUJE, czesto podlane obficie pseudokatolicko-moralnym sosem.
Moze warto przyjrzec sie skali przyczyn tego typu w tej grupie.