Za całowanie się w parku nastolatek może trafić przed sąd. "Uczniowie nie mają o tym pojęcia"
Pięcioro opolskich adwokatów założyło fundację, która pro publico bono weźmie pod skrzydła młodzież. Pomysł podsunęło samo życie, bo okazuje się, że nastolatkowie nie mają świadomości, jak łatwo mogą trafić przed oblicze sądu rodzinnego. Bywa, że błędy młodości mają poważne skutki finansowe, a młody człowiek w dorosłość wchodzi z długiem.
- Kiedy pytaliśmy uczniów, w trakcie rozmaitych spotkań, czy mogą odpowiedzieć za swoje czyny przed sądem, większość z nich z pełnym przekonaniem twierdziła, że nie, bo przecież nie są jeszcze dorośli. Wielu z nich uważało, że zasłonią się niewiedzą i sprawa ujdzie im na sucho. Wprawiło nas to w osłupienie, dlatego uznaliśmy, że trzeba działać - mówi Ewa Łukomska-Boroń, adwokatka z Opola.
Pandemia sprawiła, że nastolatkowie - którzy uczą się zdalnie - spędzają długie godziny w domach, często bez kontroli rodziców. Nie mają świadomości, że z pozoru niewinne zachowania mogą znaleźć finał w sądzie.
- Wypisują na przykład na grupach internetowych popularne ostatnio, wulgarne hasło pod adresem jednej z partii politycznych i są zdziwieni, kiedy słyszą, że jest to karalne (osoby, które ukończyły 13 lat, ale mają mniej niż 17 lat nie popełniają przestępstw, tylko tzw. czyny karalne) - mówi adwokatka. - Równie wielkie oczy robią, gdy mówimy im, że przed sądem można stanąć nie tylko za picie alkoholu, ale również za wagarowanie, czy całowanie się na ławce w parku, a więc w miejscu publicznym.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień