Krzysztof Ogiolda

Wnuk wszedł na drabinę i sprawił tym stuletniej babci wielką radość

Wnuk wszedł na drabinę i sprawił tym stuletniej babci wielką radość
Krzysztof Ogiolda

Na taki niezwykły pomysł wpadł Andrzej Pałac. Jego babcia, Maria Kuczka, ma sto lat. Mieszka z córką i zięciem w Suchym Borze. Wnuk przybiegł do niej przez las z Opola-Grudzic.

U kolegów na mapkach widziałem, że biegają w tamtym rejonie - opowiada pan Andrzej. - Na tych ścieżkach już trzy razy odbywał się Bieg Grudzicki. Nie brałem w nim udziału, więc do babci biegłem tą trasą pierwszy raz. Z mapy wynikało, że to jest prosta droga i to się potwierdziło. Była piękna pogoda, więc tym bardziej zachciało mi się biegać. Przez las do Suchego Boru wystarczyło przebiec niecałe sześć kilometrów. Jak babcia zobaczyła moją twarz w oknie, zdziwiła się, skąd się wziąłem. I myślę, że się ucieszyła. Zawsze byłem jej ulubionym wnukiem...

Przez okno, ale serdecznie

- Andrzej ma 44 lata, ale jest nadal w świetnej formie - opowiada Jerzy Gambiec, mieszkaniec Suchego Boru i wujek Andrzeja Pałaca, który podzielił się z redakcją nto zdjęciami z niezwykłego spotkania babci z wnukiem. - On stale biega, trenuje młodych piłkarzy, więc z Grudzic, gdzie mieszka, przybiegł do nas bez szczególnego wysiłku.

Ponieważ wejść do środka i porozmawiać bezpośrednio z babcią nie mógł z powodu koronawirusa, obaj panowie wpadli na pomysł, że do okna pokoju pani Marii przystawią drabinę i babcia z wnukiem przynajmniej się zobaczą.

- Babcia bardzo się zdziwiła, skąd się na wysokości jej okna znalazł - śmieje się Jerzy Gambiec. - Siedząc na łóżku, mogła na niego popatrzeć i ujrzeć jego uśmiech. A potem żona na chwilę odrobinę otwarła okno, żeby mogli choć parę zdań zamienić. Wszyscy się z tego bardzo cieszyliśmy.

Obecnie w trosce o zdrowie panii Marii do jej pokoju wchodzi praktycznie tylko jej córka Irena (żona pana Jerzego), która opiekuje się chorą mamą od wiosny 2018 roku. Tak się złożyło, że właśnie wtedy pani Irena przeszła na emeryturę i mogła wrócić z zagranicy, by zapewnić chorującej już mamie opiekę. Mąż dołączył później. Jest w Polsce od kilku miesięcy.

Pani Maria ma swój pokój z telewizorem, i tutaj czuje się najbardziej u siebie. Niestety, posłuszeństwa odmówiły nogi. W ostatnim czasie nawet na wózek przesiada się z łóżka niechętnie, bo kosztuje ją to bardzo dużo wysiłku.

- Jeszcze na przełomie lat 2017/2018 babcia była u nas w Niemczech. Czuła się - jak na swój wiek - bardzo dobrze. W marcu 2018 na tyle się jej pogorszyło, że stała się osobą leżącą. I to się już pewnie nie zmieni. Mamy świadomość, że w tym wieku potrzebuje naszej obecności właściwie stale - przyznaje pan Jerzy. - I żona bardzo się stara, by miała tę opiekę nieprzerwanie. Nawet nie myślimy, że moglibyśmy ją oddać do jakiejś placówki dla seniorów. Tutaj jest jej dom. Babcia nie tylko dobrze pamięta i chętnie wspomina przeszłość. Interesuje się też tym, co dzieje się wokół niej. Jak tylko siedzi, a nie leży w łóżku, zabiera się za czytanie. Najchętniej czyta po niemiecku. Kupujemy jej niemieckie czasopisma, które na szczęście są u nas teraz dostępne. Z pasją sięga też popularne opowiadania drukowane w Republice Federalnej, tzw. Romany. To są cienkie książeczki na różne tematy. Przywozimy jej z Niemiec po 10-20 sztuk naraz. Żeby zawsze miała świeżą lekturę, bo coś co czytała parę miesięcy czy rok temu, świetnie pamięta.

Babcia lubiła tańczyć

Świętem całej rodziny były obchodzone w październiku 2019 roku setne urodziny Marii Kuczki. Jubileuszową mszę św. miała w kościele w Nowej Wsi Królewskiej, imprezę w lokalu w Grudzicach. Razem z nią bawiło się i świętowało 70 osób, bo też rodzina jest duża.

- Przez lata byliśmy w Niemczech - relacjonuje Jerzy Gambiec. - I wtedy babcia żyła trochę na dwa domy. Przez trzydzieści lat każdą zimę spędzała u nas, a na cieplejsze miesiące wracała do siebie, do Nowej Wsi Królewskiej. Tam troszczyła się o nią siostra żony Krystyna, mama Andrzeja. Kiedy wróciliśmy do Heimatu na emeryturę, zabraliśmy babcię do siebie. Bardzo lubi tutaj być. Mówi, że Suchy Bór kojarzy się jej z latami młodości. Wtedy, pewnie już przed wojną, to ona wędrowała przez las - nie chodziła pieszo, tylko jeździła na rowerze - do Suchego Boru na zabawy taneczne. Bardzo lubiła tańczyć. Nie myślała pewnie, że właśnie tutaj przyjdzie jej spędzić starość.

- Ale generalnie nasza babcia - mimo sędziwego wieku i kłopotów ze zdrowiem - jest w dobrej formie i w dobrym humorze. Zwykle widzimy ją wesołą i uśmiechniętą. Od czasu do czasu pozwala sobie nawet na kieliszek wódki czy lampkę wina. Żartujemy, że pewnie przeżyje „Rudego” 102 z filmu „Czterej pancerni i pies”. Życzymy jej bardzo, by przekroczyła przynajmniej 102 lata życia - podsumowuje Jerzy Gambiec.

Krzysztof Ogiolda

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.