Przemysław Zieliński

Wizyta pruskiego króla. Budowa mostu w Tczewie i zaćmienie Słońca

Budowa mostu w Tczewie była wydarzeniem spektakularnym, ale w 1851 r. zostało ono przyćmione - i to dosłownie! - przez niecodzienne zjawisko astrono Fot. Dawny Tczew Budowa mostu w Tczewie była wydarzeniem spektakularnym, ale w 1851 r. zostało ono przyćmione - i to dosłownie! - przez niecodzienne zjawisko astronomiczne
Przemysław Zieliński

165 lat temu król pruski Fryderyk Wilhelm IV wmurował kamień węgielny pod budowę mostu tczewskiego. Najprawdopodobniej nie był to jednak najważniejszy powód wizyty władcy na Pomorzu

Przygotowania do budowy mostów na Wiśle w Tczewie oraz na Nogacie w Malborku rozpoczęły się w 1845 r. Wkrótce, bo w czerwcu 1847 r., prace budowlane na całej trasie Kolei Wschodniej zostały wstrzymane. Zadecydowała o tym trudna sytuacja polityczna i gospodarcza Prus. Wznowiono je dopiero w 1850 r.

Rok później na Ponorze przyjechał król Fryderyk Wilhelm IV. Najpierw władca odwiedził Bydgoszcz, gdzie 13 lipca pierwszy pociąg przejechał nowym mostem nad Brdą. 25 lipca monarcha osobiście otworzył nowy, 145-kilometrowy odcinek linii kolejowej.

„Przed udekorowanym dworcem odbyło się widowisko, podczas którego wystąpił w strojach regionalnych zespół ludowy z Kujaw, który śpiewał po polsku” - odnotowała ówczesna prasa.

Dwa dni później król pojawił się w Tczewie, aby wmurować kamień węgielny pod powstający most przez Wisłę.

- Można by zapytać: dlaczego akurat wtedy, a nie miesiąc później lub dwa lata wcześniej? - zastanawia się Wojtek Giełdon, koordynator Wirtualnego Muzeum Miasta Dawny Tczew. - Wszak różne roboty związane z budową tczewskiego mostu trwały tak naprawdę już od lat. Odpowiedź możemy znaleźć sprawdzając opracowania... astronomiczne.

Okazuje się, że dzień później Pomorze gdańskie znalazło się w zasięgu całkowitego zaćmienia Słońca. Pruski monarcha, a wraz z nim jego rodzina i cały dwór, z pewnością nie chciał zrezygnować z zobaczenia na własne oczy tak rzadkiego zjawiska astronomicznego. Okoliczności zaćmienia sprzyjały jego obserwowaniu. Zaćmienie było najlepiej widoczne w pasie od Skandynawii, przez dzisiejszą Polskę po Ukrainę, a okres letni dawał dużą nadzieję na dobrą pogodę. W Warszawie kulminacja zjawiska miała miejsce o godz. 15.23.

Okoliczności te sprzyjały powstawaniu punktów obserwacyjnych. W okolicach Rozewia badacze Busch i Fearnley zauważyli liczne protuberancje, a także niesymetryczność korony Słońca. W Gdańsku spora grupa gapiów oglądała zaćmienie z Biskupiej Górki, a we Fromborku swoich obserwacji dokonywał prof. Johann Gottfried Galle z Wrocławia, odkrywca Neptuna.

Z kolei w Królewcu niejaki Berkowski uzyskał pierwszy w historii obraz fotograficzny, tzw. dagerotyp, całkowicie zaćmionego Słońca. Cień Księżyca objął także okolice Malborka, Kętrzyna, Węgorzewa i Giżycka, skąd zachowały się raporty obserwacyjne.

- Co ciągnęło w tamtych dniach pruskiego króla na Pomorze Gdańskie i na tczewski mostowy plac budowy? - kontynuuje Wojtek Giełdon. - Mamy gotową odpowiedź: chęć osobistej obserwacji pełnego zaćmienia Słońca. Kolejowe uroczystości były tu jedynie „przygrywką”.

Dodajmy, że Fryderyk Wilhelm IV delektował się widokiem znikającego Słońca w pałacu w Rzucewie.

Przemysław Zieliński

Przemysław Zieliński

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.