„W końcu komuś coś się stanie”, czyli krew w mleczarni

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Kowalski
Małgorzata Oberlan

„W końcu komuś coś się stanie”, czyli krew w mleczarni

Małgorzata Oberlan

Najważniejsze, że się wybudził - powtarza żona pana Dariusza, którego przygniotła maszyna w toruńskim oddziale OSM Łowicz. Policja i inspekcja pracy próbują ustalić, jakim cudem pracownik znalazł się wewnątrz automatu.

Najważniejsze, że się wybudził - powtarza żona pana Dariusza, którego przygniotła maszyna w toruńskim oddziale OSM Łowicz. Policja i inspekcja pracy próbują ustalić, jakim cudem pracownik znalazł się wewnątrz automatu.

Szesnasty sierpnia 2018 roku zapisał się w burzliwej historii Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Łowicz. W ten upalny czwartek biurowiec mleczarni przy ul. Przemysłowej w Łowiczu oblegany był przez rolników. Żądali informacji na temat zadłużenia OSM i rzekomych planów prywatyzacyjnych.

Doczekali się, podobnie jak pracownicy, rezygnacji całego zarządu spółdzielni: prezes Joanny Strzeleckiej i wiceprezesów Wojciecha Jezierskiego oraz Lecha Dębowskiego. Informację tę odnotowały wszystkie branżowe portale i fora.

Tego samego dnia wieczorem pan Dariusz stawił się do pracy na nocnej zmianie w mleczarni przy ul. Chrobrego w Toruniu - oddziale OSM Łowicz. Po kilku godzinach zabrała go stąd karetka pogotowia...

Przygnieciony w maszynie

Na oddział intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu 50-latek trafił ze zmiażdżoną szczęką i poważnymi obrażeniami brzucha (konieczne było m.in. rekonstruowanie żyły głównej). W pierwszych dniach przeszedł trzy operacje i utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. „50 na 50 procent” - tak jego szanse określił wówczas rodzinie lekarz.

- Najważniejsze, że się wybudził - mówi 27 sierpnia pani Jolanta, żona.- Czeka go teraz rekonstrukcja oczodołu i szczęki. Oddycha samodzielnie. Kontaktuje. Z samego wypadku nic nie pamięta.

Ze wstępnych ustaleń inspekcji pracy i policjantów, pracujących pod nadzorem prokuratury, wynika, że pan Dariusz wszedł do maszyny paletyzującej mleczarskie wyroby.

- Został w niej przygnieciony. Naocznych świadków wypadku brak. Podczas przerwy na posiłek pracownicy zauważyli, że nie ma pana Dariusza. Zaczęli go szukać i znaleźli w maszynie - mówi inspektor Waldemar Adametz, wicedyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.

Przeczytaj dalszą część tekstu.

Pozostało jeszcze 72% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Oberlan

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.