W Bieszczadach stary niedźwiedź lekko śpi. Jak się zbudzi, to nas zje?

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Ewa Gorczyca

W Bieszczadach stary niedźwiedź lekko śpi. Jak się zbudzi, to nas zje?

Ewa Gorczyca

Przeskoczył potok i zaczął wspinać się w górę wąwozu. Był w bieszczadzkim lesie sam. Nagle podniósł wzrok i zobaczył na szczycie niedźwiedzia. Drapieżnik był dwa, trzy metry od niego. I zaatakował.

Tak 27-letni mieszkaniec Czaszyna w powiecie sanockim relacjonował policjantom dramatyczne chwile, jakie przeżył w lesie w okolicy Szczawnego w gminie Komańcza. Rejon, w który się wybrał w niedzielne popołudnie, to trudno dostępny i rzadko odwiedzany przez ludzi teren. Tutejsze lasy to ostoja dzikiej zwierzyny.

- Niedźwiedzie bytują na tym terenie. Ślady ich żerowania, oznaczania terytorium i tropy widują nasi leśnicy, robotnicy pracujący w lesie, grzybiarze - opowiada Wojciech Jankowski, zastępca nadleśniczego z Leska.

Nie bez powodu leśnicy po obu stronach drogi przebiegającej przez leśnictwo Szczawne ustawili tablice: „Uwaga, niebezpieczeństwo spotkania z niedźwiedziem”.

Bronił się siekierką

27-latek z Czaszyna zapuścił się głęboko w leśne ostępy trudną do pokonania drogą. Przejechał samochodem bród na Osławie. Dalej poszedł pieszo.

- Nie zamykamy lasu na kłódkę, jest dostępny na ludzi

- mówi Wojciech Jankowski.

Z relacji 27-latka wynika, że nie był całkiem bezbronny.

W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:

  • jak próbował się bronić mężczyzna
  • czym grozi spotkanie z niedźwiedziem
Pozostało jeszcze 81% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Ewa Gorczyca

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.