Uważajcie na trefne mandaty, złośliwe mejle, fałszywe rachunki...
Córka Opolanina, który rzekomo dostał mandat w Holandii, była zaskoczona - dokument pisany jest po polsku, a sygnowany przez urząd holenderski.
Dostałem list z informacją, że tydzień wcześniej, będąc na terytorium Holandii, przekroczyłem prędkość. Całe zajście uchwycił fotoradar, za co automatycznie naliczono mu mandat w wysokości ponad 62 euro. Przesyłka nie zawierała zdjęcia, tylko informacje o numerze radaru, miejscu popełnienia wykroczenia. Był też numer konta, na które należy wpłacić pieniądze. - Jak to możliwe? - pomyślałem. - Przecież nigdy nie byłem w Holandii - zastanawia się pan Stanisław, mieszkaniec jednej z podopolskich miejscowości.
Kiedy opowiedział swoją historię, rodzina i znajomi przecierali oczy ze zdumienia.
- Przyznam się, że napędzili mi trochę strachu, bo instytucja, która mandat wystawiła, a było to Centraal Justitieel Incassobureau, ostrzegała, że w razie gdybym nie zapłacił mandatu, jego wysokość będzie systematycznie rosła. Mogę się co prawda odwołać do prokuratora, ale to nie wpłynie na moją sytuację - opowiada pan Stanisław.
Mógł też poprosić o zdjęcie, które zrobił mu fotoradar. - Córka wypełniła formularz w internecie (co ciekawe, był już po angielsku) i otrzymała informację, że zdjęcie przyjdzie na adres domowy - opowiada Opolanin.
List przyszedł, ale bez zdjęcia i tym razem po... holendersku. - Z tego, co udało mi się ręcznie przetłumaczyć, to chyba chcieli, żebym jednak zapłacił, a potem ubiegał się o zwrot. Tere-fere...
Kiedy nasz czytelnik sprawę konsultował na policji, dowiedział się, że podobny list otrzymał ojciec jednego z funkcjonariuszy. - Też go nie zapłacił, bo nigdy nie wyjeżdżał.
Zasada jest taka: nie znasz - nie otwieraj. To dotyczy zarówno drzwi wejściowych do domu, jak i maili w elektronicznej poczcie
- Na razie czekam na rozwój sytuacji. Dni mijają, a obiecane zdjęcie z moim występkiem nie przychodzi. Dobrze, że mam dzieci, które mi podpowiedzą, wyjaśnią , sprawdzą. W innej sytuacji, kto wie, może i bym to, zastraszony, zapłacił...
Co świadczy o tym, że pismo było fałszywe? Nie ma na nim żadnej pieczęci urzędowej. Brakuje też marki auta. Poza tym nie zdarza się, żeby urzędowe pisma z zagranicy przychodziły po polsku.
Cyberoszuści nikomu nie przepuszczą. Nawet Ministerstwu Finansów...
W przypadku oszustw pod płaszczykiem Poczty Polskiej mechanizm działania był następujący: ludzie dostawali maile z pismem zawierającym logo Poczty Polskiej.
- W wiadomości była ikonka zatytułowana „Śledź przesyłkę” i adnotacja, że kurier nie mógł dostarczyć paczki, bo nie było mnie w domu - opowiada pani Ewa z Opola.
Sprawa jej nie zaniepokoiła, bo parę dni wcześniej rzeczywiście czekała na przesyłkę i faktycznie minęła się z kurierem. -
Ostatecznie dostarczył mi paczkę później. Myślałam więc, że ów mail to nieporozumienie związane z sytuacją sprzed paru dni. Ponieważ w korespondencji podany był też namiar na infolinię, zamiast klikać dalej w linki, zadzwoniłam na ten numer.
Po drugiej stronie odezwał się prawdziwy konsultant Poczty Polskiej. Spytał, z jakiego adresu przyszedł mail.
- Gdy wyjaśniłam, natychmiast zastrzegł, żeby nie klikać w linki, bo to spam. Jak przyznał, to już plaga, ktoś podszywa się i wysyła do ludzi takie zainfekowane maile - mówi.
Ani ZUS, ani NFZ nigdy nie wysyła swoich pracowników do domów, a tym bardziej nie pobiera w ten sposób opłat
Sprawa trafiła do warszawskiej policji, śledztwo trwa. Poczta opublikowała na swojej stronie internetowej komunikaty ostrzegające przed oszustami, ale nie każdy tam zagląda.
Biuro prasowe poczty zastrzega, by w razie jakichkolwiek wątpliwości kierować się jedną zasadą: Poczta nie wysyła nikomu maili z informacjami o nieodebranych przesyłkach.
- Zalecamy ostrożność w takich sprawach. Nigdy nie należy otwierać żadnych maili od Poczty Polskiej - mówi Karol Brandys z zespołu Prasowego KWP w Opolu i dodaje, że ta instytucja znalazła się ostatnio pod szczególnym obstrzałem naciągaczy. Takie oszustwa są zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Nie ma świętości
Poczta Polska to nie jedyna instytucja, pod którą podszywają się oszuści. Kolejny na celowniku jest Narodowy Fundusz Zdrowia. O sprawie powiadomiła nas czytelniczka nto.
- Byłam sama w domu, gdy nagle do domu ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam dwie młode, bardzo sympatycznie wyglądające panie. Powiedziały, że są z NFZ-etu i przyszły wymasować mi kręgosłup, bo zgłaszałam u lekarza, że mnie boli. Byłam taka szczęśliwa i ucieszona, że nic nie wzbudziło mojej czujności - mówi pani Helena.
Tymczasem panie poleciły opolance rozebrać się do stanika i położyć twarzą na wersalce. Wcześniej ściągając biżuterię...
- Jedna mnie gładziła po plecach, druga niby poszła do auta. Kiedy skończyły, kazały mi się nie podnosić jeszcze przez jakiś czas. Wcześniej poprosiły, by im rozmienić pieniądze. Dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, że chodziło o to, żeby zobaczyć, gdzie trzymam emeryturę - opowiada pani Helena.
Skończyło się tak, że kobiety wyszły „opędzlowawszy” mieszkanie ze wszystkich niemal kosztowności.
Beata Cyganiuk z Opolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w rozmowie z nto podkreśla, że pracownicy NFZ nigdy nie chodzą po domach. - Z pacjentami kontaktujemy się wyłącznie w siedzibie oddziału lub listownie czy telefonicznie - mówiła.
Oszuści najczęściej żerują na obecnych lub przyszłych emerytach. W Kędzierzynie-Koźlu oszuści próbowali przekonywać, że potrafią załatwić wyższą emeryturę.
Opisywaliśmy też sprawę pani Zofii, która zadzwoniła do opolskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i opowiedziała, że ktoś próbował ją przekonać, że za pieniądze pomoże załatwić jej wyższe świadczenia emerytalne. Naciągacze przekonywali, że są w stanie przeliczyć wysokość świadczeń, które rzekomo miały wzrosnąć o kilkaset złotych. Kobieta nie dała się jednak nabrać.
Podobnych sygnałów pracownicy ZUS odebrali w ostatnim czasie więcej. Oszuści działają między innymi w internecie. Wysyłają maile do mieszkańców Opolszczyzny, których przekonują, że mogą podwyższyć wysokość wypłacanych emerytur. Wiadomości są tak spreparowane, że w miejscu nadawcy faktycznie widnieje logo ZUS. Maile często zawierają plik, który jest zawirusowany, dlatego nie powinno się go otwierać.
- Proszę nie dać się zwieść osobom namawiającym państwa na spotkanie, którego celem jest nakłonienie do skorzystania z płatnych porad - przestrzega Sebastian Szczurek, rzecznik prasowy opolskiego oddziału ZUS. - To nie są pracownicy ZUS. Zakład nie wysyła swoich pracowników do emerytów. O zmianach informuje na swojej stronie internetowej www.zus.pl oraz poprzez media - dodaje.
Pracownicy ubezpieczyciela podkreślają także, że nie umawiają się z klientami w ich domach, a także nie pobierają żadnych opłat za informowanie o szczegółach dotyczących wypłaty emerytur.
W razie wątpliwości zawsze można zadzwonić pod nr 22 560 16 00.
Przed fałszerzami ostrzega też PGE. Na skrzynki mailowe klientów w całym kraju trafiają wiadomości zatytułowane „eFaktura za energię elektryczną (tu pojawia się numer)”. W wiadomości pojawia się także informacja, że fakturę elektroniczną wystawiła PGE - Polska Grupa Energetyczna.
Spółka na swoich stronach dementuje fakt, jakoby była nadawcą tych wiadomości, a fałszywy e-mail może stanowić zagrożenie i zawierać złośliwe oprogramowanie
Prawdziwe faktury są wysyłane przez firmę Blue Media, która świadczy usługę generowania i wysyłania eFaktur dla PGE Obrót, adres e-mail nadawcy to: [email protected], tytuł wiadomości: Powiadomienie o wystawieniu nowego rachunku. W mailu znajduje się załącznik, którym jest standardowa faktura za energię elektryczną, a treść maila zawiera: numer faktury, datę wystawienia faktury, termin płatności, indywidualny numer konta oraz tytuł płatności.
Spółka podaje także, że faktura dostarczana jest na adres mailowy klienta zgodnie z okresem rozliczeniowym. Wiadomość zawiera także logotypy: logo Blue Media, logo PGE eFaktura. W razie wątpliwosci należy się skontaktować z Biurem Obsługi Klienta.
To niejedyne działania cyberprzestępców, dla których elektroniczna rzeczywistość stała prawdziwym Dzikim Zachodem.
Bardzo często fałszywe maile podszywają się pod firmy kurierskie, operatorów telekomunikacyjnych, kancelarie komornicze, sklepy internetowe, banki itp.
- Celem takich wiadomości jest zainstalowanie u odbiorców złośliwego oprogramowania. Treść wiadomości zwykle jest dobrana w taki sposób, by zainteresować odbiorcę i sprowokować go do tego, by otwarł załącznik - mówi Rafał Bobola, informatyk z Opola. - Najbezpieczniej jest w każdym przypadku otrzymania budzącej wątpliwość wiadomości e-mail skontaktować się telefonicznie z firmą, która go rzekomo nadała, i wyjaśnić sprawę - dodaje.
Przestępcy nie zawahali się także podszywać pod Ministerstwo Finansów. Masowo wysyłano maile, w których autor wiadomości informuje o „ukrywaniu dochodów” lub „wyznaczonej kontroli dochodów”. W ich treści można było przeczytać: „Dzień dobry, W trakcie naszych kontroli ujawniliśmy ukrycie Pana/Pani dochody. W związku z czym będzie przeprowadzona kontrola podatkowa. Dokument wskazujący na naruszenia jest załączony w e-mailu. Prosimy o stawiennictwo do naszego biura w dniu (tu była podana data) ze wszystkimi swoimi dochodami za rok 2016, a także transakcjami przeprowadzonymi w roku bieżącym. W razie jakichkolwiek pytań prosimy o kontakt telefoniczny lub przez e-mail. Dane znajdują się poniżej. W razie kontaktu na piśmie proszę podać numer sprawy PL37467426 i osobisty kod”.
Biada temu, kto otworzy załącznik z „dokumentem wskazującym na naruszenia”...
Złośliwe kody uprzykrzą życie
Ministerstwo Finansów informuje, że zarówno kod, jak i załącznik zawiera kod złośliwy.
- Taki kod to program umieszczany na komputerze całkowicie bez wiedzy użytkownika np. podczas przeglądania zainfekowanej witryny internetowej bądź zainstalowany przez użytkownika nakłonionego do tego podstępem - tłumaczy nasz ekspert Rafał Bobola.
Kod nazywany jest „złośliwym”, ponieważ służy twórcom do dokuczania innym, wyłudzania od nich informacji lub wyrządzania szkód, np. poprzez uszkodzenia systemów wewnętrznych komputera, usunięcie danych, obniżenie wydajności albo wykorzystanie komputera do przesyłania spamów i wirusów przez internet do znajomych oraz osób z listy kontaktów. Taki kod może też śledzić działania użytkownika, by zdobyć jego dane osobowe. Programy tego typu są znane pod nazwą „spyware”.
Choć gros nadużyć i prób wyłudzenia pieniędzy jest związane z internetem, to i tak najczęściej ofiarami przestępców padają osoby starsze.
- Seniorzy często padają ofiarami nieuczciwych akwizytorów czy zwykłych oszustów wykorzystujących ich łatwowierność i niewiedzę. Kiedyś niezwykle popularna była tzw. metoda na wnuczka, dziś znane są już jej rozmaite odmiany, jak metoda na policjanta czy na sąsiada. Generalna zasada jest taka: nie znasz - nie otwieraj - mówi Magdalena Bury-Zadroga, coach, psycholog, trener rozwoju osobistego.
Jak się uchronić przed takimi zagrożeniami?
- Zapraszamy do udziału w naszym projekcie „Bezpieczna Jesień Życia”. Proponujemy seniorom warsztaty grupowe dotyczące różnych sfer życia. W programie mamy np. blok poświęcony profilaktyce kryminalnej, w czasie którego omawiamy sposoby bronienia się przed oszustwami „na wnuczka”, „na policjanta”, oszustwami internetowymi, naruszaniem nietykalności fizycznej, uzależnieniem od alkoholu lub lekarstw czy wyłudzeniami handlowymi jak umowy i kredyty - mówi Magdalena Bury-Zadroga.
W ramach tego samego projektu odbyły się też zajęcia dotyczące zdrowego odżywania czy bezpiecznego prowadzenia samochodu.
Można się jeszcze zapisywać na zajęcia indywidualne z szeroko rozumianego coachingu (realizowanego w formie spotkań z psychologiem) oraz wspomnianej techniki jazdy.
Każda z osób decyduje, w jakich działaniach chce wziąć udział (minimum w dwóch, może też we wszystkich).
Ilość miejsc jest ograniczona, dlatego pomysłodawcy projektu proszą chętnych o wcześniejsze zgłoszenie chęci uczestnictwa w Biurze Projektu w Opolu, na ul. Katowickiej 39/405 w godz. 9-14, lub przez stronę internetową:
www.fundacjaintra.org, zakładka projekty lub telefonicznie 575 723 793.