"Uciekłam do Polski, Polska mi nie pomogła". Nysanka ma oddać córkę Marokańczykowi

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Krzysztof Strauchmann

"Uciekłam do Polski, Polska mi nie pomogła". Nysanka ma oddać córkę Marokańczykowi

Krzysztof Strauchmann

- Uciekliśmy do Polski przed ludźmi, którzy nam zagrażali, i poprosiliśmy polskie władze o ochronę - opowiada Katarzyna Nowak z Nysy. - Tymczasem w polskim sądzie pani sędzia - Polka i matka - stwierdziła, że moje dziecko ma wracać do Włoch!

Sąd Rodzinny w Nysie 29 stycznia wydał postanowienie, że 7-letnia Yasmina, córka Polki i Marokańczyka mieszkającego na stałe we Włoszech, ma wrócić do Włoch, bo tam jest jej centrum życiowe. A pobyt pod opieką ojca nie stanowi dla dziewczynki żadnego zagrożenia. Sąd uznał, że Katarzyna Nowak, przywożąc córkę do Polski bez zgody ojca, dokonała tzw. rodzicielskiego porwania, zaś polskie władze powinny się wywiązać z konwencji haskiej, która reguluje takie rodzicielskie i międzynarodowe spory o dziecko.

  • Nysanka ma oddać córkę Marokańczykowi. Sąd nie pochwalił matki, że wywiozła dziecko z Włoch.
  • Postanowienie sądu nie jest prawomocne, Katarzyna Nowak czeka na uzasadnienie i będzie się odwoływać.
Pozostało jeszcze 92% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Krzysztof Strauchmann

Jako dziennikarz zajmuję się wszystkimi wydarzeniami związanymi z powiatem nyskim i prudnickim. Piszę reportaże o ciekawych ludziach, interesuję się życiem społecznym i gospodarczym, zachęcam do uprawniania turystyki. Interesuję się historią regionu, zwłaszcza tą najnowszą. Staram się dostrzegać przemiany we współczesnym świecie. Zależy mi na tym, aby dotrzeć do dociekliwego Czytelnika z interesującym tematem w ciekawej formie.

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Katarzyna Szczypińska

"Kiedy kopnął moją córkę, powiedziałam mu, że to już koniec. Trzymałam trzymiesięczną Yasminkę na rękach, a on mnie uderzył. Kilka razy otwartą dłonią w twarz. Upadłam z dzieckiem na kolana, podnosiłam się, a on uderzał dalej. Przestawił mi nos, zaczęłam się dławić własną krwią. "
I w tym momencie to małżeństwo winno faktycznie ustać. Ot, źle kobieta trafiła. Ale nie, postanowiła dalej twardo narażać zdrowie nie tylko swoje ale i swoich starszych dzieci, naprawdę szacunek.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Pro Media Sp. z o.o.