U państwa Winklerów w Ornontowicach kwitną najstarsze róże

Czytaj dalej
Fot. Barbara Siemianowska
Barbara Siemianowska

U państwa Winklerów w Ornontowicach kwitną najstarsze róże

Barbara Siemianowska

O różach państwa Heleny i Ronalda Winklerów z Ornontowic rozpisuje się cała Polska i nie tylko. Różanym ewenementem zainteresowały się wszystkie branżowe pisma.

Frau Astrid Spath: ta odmiana róży zapadła mu w pamięć na całe życie
"Jedna róża to piękno. Dziesięć róż to coś drogiego. Sto róż to nuda. Tysiąc róż, kapujesz?" - pisał niegdyś Éric-Emmanuel Schmitt, francuski filozol i powieściopisarz. Państwo Winklerowie z Ornontowic o swoich różach mówią krótko: - To nasza pasja.

Róże w życiu pana Ronalda od zawsze łączyła nierozerwalna więź z... kobietami. - Kwiaty to najpierw dom i ogród rodziców w Rudzie Śląskiej, a później już dom rodzinny żony, ten w Ornontowicach, gdzie od lat mieszkamy - mówi Ronald Winkler. Pierwsze "różane" wspomnienie pana Ronalda tak, jak i każda róża, miało jednak kolce. - To było jeszcze przed wojną, w ogrodzie rodziców róże były zawsze ulubionymi kwiatami matki. Pamiętam z tamtych lat jedynie nazwę jednej odmiany róży rabatowej i to tylko dlatego, że za niedopilnowanie młodego psa, który wyłamał kilka gałązek róż, nie obyło się bez klapsa. To była róża Frau Astrid Spath w ulubionym, różowym kolorze matki - wspomina pan Ronald.

Nie jestem ogrodnikiem
Zaczęło się więc od owczarka niemieckiego, któremu róże też się spodobały, choć z marnym skutkiem. Pan Ronald od tamtego czasu kwiaty już tylko pielęgnuje. I choć ogrodnikiem w ogóle nie jest, to o różach wie tyle, co specjaliści, którzy do Ornontowic zaglądali już nie raz, właśnie do ogrodu państwa Winklerów. A co pana Ronalda sprowadziło do Ornontowic? - Technikum Rolniczo-Hodowlane, ale po ukończeniu szkoły Ornontowice opuściłem, zaczęły się studia zootechniczne w Olsztynie, potem praca asystencka w katedrze żywienia zwierząt - wspomina pan Ronald.

Do Ornontowic wrócił jednak po kilku latach już jako nauczyciel, który w tutejszym technikum pracował aż do emerytury. Tutaj też poznał swoją żonę, Helenę i wżenił się w Ornontowice, rodzinny dom i ogród pani Heleny. Miłość do róż zakwitła już na dobre, a ogród Winklerów to dziś uznana już marka, na którą pracowała już teściowa pana Ronalda.

W 1946 roku Agnieszka Cienciałowa, matka pani Heleny, stała się posiadaczką 12 krzewów róży, które dziś podziwia cały świat ogrodniczy. Kwiaty do ogrodu pani Agnieszki trafiły z terenu parku otaczającego pałac w Ornontowicach. Z relacji Nikol Hegenscheidt, córki właścicielki pałacu, wiadomo, że rośliny ozdobne sprowadzano do parku przypałacowego z Niemiec, sukcesywnie przez 8 lat.

- Wśród sprowadzonych do Ornontowic róż rozpoznano jedną z odmian Betty Prior, wyhodowaną przez amerykańskiego hodowcę z firmy Prior i Synowie i wprowadzoną do handlu w 1935 roku. To najstarsze krzewy w Polsce - opowiada pan Ronald.

W roku 1946 część róż została wykarczowana w związku z przygotowywaniem pałacu i terenu wokół niego dla potrzeb szkoły rolniczej. Miejscowy ogrodnik wybrał spośród wykarczowanych róż 12 najmniej uszkodzonych krzewów o kwiatach białych, różowych i czerwonych i przekazał je Agnieszce Cienciałowej, miłośniczce kwiatów, dobrze znanej w okolicy. Matka pani Heleny róże posadziła w przydomowym ogródku i ku zdziwieniu wszystkich - kwitną tu nieprzerwanie po dziś dzień.

Fenomen przyrodniczy
Róże w ogrodzie państwa Winklerów specjaliści zgodnie uznają za fenomen przyrodniczy, komentowany m.in. przez pracowników Ogrodu Botanicznego Polskiej Akademii Nauk w Powsinie.

- Fakt istnienia krzewów w dobrej kondycji przez kilkadziesiąt lat dowodzi dużych umiejętności ogrodniczych. Tak długa żywotność krzewów jest właściwie niespotykana w Polsce, tylko w starych rozariach Europy, krzewy mają podobny wiek - podkreślała dr Marta Monter w rozmowie z miesięcznikiem "Działkowiec".

Prawie 80-letnie krzewy róż to nie jedyny ewenement w ornontowickim, liczącym sobie prawie pół hektara, ogrodzie Winklerów. Rosną tu m.in. dwa drzewa, uznane w 2001 roku za pomniki przyrody: metasekwoja z 1958 roku i cedr himalajski z 1964 roku. To najstarsze egzemplarze na Górnym Śląsku. W całym ogrodzie nie brakuje kolorowych traw, palm, kwiatów, ale to róże w ogrodzie Winklerów są królowymi, a nowych okazów w ostatnich latach przybyło.
Już w 2009 roku Ronald Winkler zapowiadał, że w ogrodzie przy ul. Orzeskiej w Ornontowicach zakwitną szczególne odmiany róż. Mówił wtedy o słynnej róży o nazwie "Maria Skłodowska-Curie", w planach miał także sprowadzenie odmiany "Furstin von Pless", czyli Księżnej z Pszczyny. Oba te krzewy można zobaczyć w ogrodzie Winklerów.

Barbara Siemianowska

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.