Telewizje w sieci to hit. Oglądamy ich coraz więcej

Czytaj dalej
Fot. Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow

Telewizje w sieci to hit. Oglądamy ich coraz więcej

Radosław Dimitrow

Przed komputerem i smartfonami spędzamy coraz więcej czasu. Kontaktujemy się ze znajomymi, robimy zakupy, ale oglądamy też coraz więcej internetowych telewizji. Nowa Trybuna Opolska także otwiera telewizyjne studio.

Dokładnie 23 kwietnia 2005 na mało znanym wtedy portalu YouTube pojawił się krótki filmik pod tytułem „Me at the zoo” (z ang. Ja w zoo). Widać na nim Jaweda Karima, jednego z twórców YouTube, który stojąc na tle wybiegu dla słoni, opowiada o długości trąb tych zwierząt. Film ma zaledwie 18 sekund i początkowo - tak jak cały serwis - przeszedł praktycznie niezauważony.

Nikt wtedy nie przypuszczał, że już za kilka lat internauci pokochają filmy w internecie, a wideo w sieci stanie się poważną konkurencją nawet dla dużych stacji telewizyjnych - tym bardziej że pierwsze filmy umieszczane przez internautów były raczej mało ambitne. Przedstawiały w większości kotki i pieski w dość zabawnych sytuacjach.

Dziś, po 12 latach od umieszczenia pierwszego filmu na YouTube, wideo w sieci wygląda zupełnie inaczej. Owszem, filmy z pieskami i kotkami nadal są obecne, ale powstały też profesjonalne telewizje internetowe, które podają bieżące informacje, pokazują ciekawe wywiady, serwują porady, a nawet poważną publicystykę. Te stacje coraz częściej odciągają widzów od ekranów telewizorów. Do tego stopnia, że tradycyjne telewizje zaczęły odnotowywać poważne spadki oglądalności.

Celebryci z internetu

Czy wiesz, kto to jest Rezigiusz, Blowek, AdBuster albo Duży w maluchu? Znasz Zuzię Borucką, Adriannę Skon, Łukasza Jakóbiaka? Jeśli nie słyszałeś o ani jednym z nich, to - drogi czytelniku - z pewnością nie należysz do pokolenia, które kończyło gimnazjum. Wiedz natomiast, że dla obecnej młodzieży te osoby to prawdziwi celebryci polskiego internetu. Są znacznie bardziej znani i cenieni niż np. Małgorzata Rozenek, Agnieszka Woźniak-Starak czy Marcin Prokop.

Internetowe osobowości mówią młodzieży, co jest obecnie w modzie, jak można ciekawie spędzić czas, testują na sobie różne produkty, a także przeprowadzają ciekawe wywiady. Przykładowo „Duży w maluchu” zaprasza artystów na pogawędkę do fiata 126p, a Łukasz Jakóbiak przeprowadza wywiady w swojej kawalerce, która ma zaledwie 20 metrów kwadratowych. Swoje produkcje nagrywają w pojedynkę lub w kilka osób i montują je następnie na domowych komputerach.

Kolejne odcinki programów powstają często na zwykłych smartfonach bez drogich kamer telewizyjnych, profesjonalnego oświetlenia i scenografii, a także bez kierowników produkcji, makeupistów, skrypterów i innych ważnych ludzi, bez których tradycyjna telewizja nie jest w stanie działać.

Co ciekawe, programy internetowych celebrytów biją przy tym wszelkie rekordy popularności. Dla przykładu Rezigiusz, który opowiada o grach komputerowych, gromadzi przed ekranami komputerów i smartfonów nawet 2,5 miliona osób. Dla porównania teleturniej „Milionerzy”, który powrócił niedawno do telewizji, ogląda średnio 2,3 mln widzów - wynika z danych Nielsen Audience Measurement, firmy, która mierzy poziom oglądalności.

Przyszła rewolucja wideo

Medioznawcy zgodnie uważają, że w internecie mamy obecnie do czynienia z prawdziwą rewolucją wideo i że tradycyjna telewizja rzeczywiście może czuć się zagrożona. Trend wyznaczają bowiem młodzi ludzie, a ci w wolnym czasie znacznie chętniej sięgają po smartfona lub laptopa aniżeli po pilot do telewizora. Nie mają wystarczająco cierpliwości, by czekać na to, aż o odpowiedniej godzinie nadawca łaskawie wyświetli im ich ulubiony serial. Wolą oglądać wideo w sieci, bo tam mają swoje ulubione programy na jedno kliknięcie w dowolnym czasie. Co ważne, mogą też komentować, oceniać i wymieniać się filmami, które zobaczyli w sieci, czego tradycyjna telewizja im nie daje.

- Małe stacje telewizyjne, które nie mają odpowiednio mocnej przybudówki, mogą w najbliższych latach upaść na skutek zmian, które dokonują się na naszych oczach - zauważa prof. Wiesław Godzic, medioznawca. - W ostatnim czasie widzimy, że nie tylko widownia przepływa z telewizji tradycyjnych do internetowych, ale robią to także znane osoby, jak np. Jarosław Kuźniar, Maciej Orłoś. Przypomina mi się też paradoks Łukasza Jakóbiaka, który całe życie marzył o tym, by pracować w telewizji (kilka lat temu, by zwrócić na siebie uwagę, zawiesił przed siedzibą TVN gigantyczne CV - przyp. red.). Dziś ten chłopak już nie chce iść do telewizji. Po tym, jak jego własny program w internecie zaczął być popularny, stwierdził, że tradycyjna telewizja nie jest mu już do szczęścia potrzebna.

Gdy prasa staje się też telewizją

Profesor Godzic zauważa jeszcze jeden trend: - Dochodzi do tzw. konwergencji mediów, czyli zanika tradycyjny podział na prasę, radio i telewizję - tłumaczy. - Dzisiaj np. gazety docierają do czytelników nie tylko słowem pisanym, ale mają swój portal lub internetową telewizję.

Takich przykładów nie trzeba daleko szukać. Redakcja Nowej Trybuny Opolskiej wydaje nie tylko gazetę, ale prowadzi także największy portal w regionie - nto.pl. Obecnie uruchamia ponadto studio telewizyjne, w którym będą powstawać programy dotyczące Opola i regionu. Będą one dostępne zarówno w postaci gotowych nagrań, jak i przekazów na żywo. Co ciekawe, część programów będzie realizowanych w wirtualnym studiu na tzw. green screenie (z ang. zielony ekran).

To technologia, która przez wiele lat wykorzystywana była głównie przy produkcji filmów - umożliwiała umieszczenie aktorów w miejscach, gdzie w normalnych warunkach nie mogliby się znaleźć. Obecnie prezenterzy, którzy stają przed zielonym ekranem, mogą mieć za sobą np. mapę pogody lub wirtualną scenografię. Programy, które powstaną w studiu Nowej Trybuny Opolskiej, będzie można oglądać na portalu nto.pl zarówno na komputerach, jak i smartfonach.

- Wideo w internecie, a także inne multimedia pączkują w sieci, bo tego właśnie oczekują internauci - mówi Sylwia Kempa, trener Google. - Siłę multimediów zauważają m.in. prywatne firmy, które coraz chętniej i częściej organizują w internecie swoje kampanie reklamowe.

Wpatrzeni w smartfony

Według danych platformy „Internetowe Rewolucje”, która należy do koncernu Google w Europie, już 75 proc. obywateli korzysta z internetu. Spędzamy w sieci ok. 1900 minut miesięcznie, czyli ponad 30 godzin. W sieci utrzymujemy kontakt ze znajomymi, robimy zakupy, a także czytamy wiadomości i oglądamy wideo.

Co ciekawe, wśród internautów coraz popularniejszy jest multiscreening, czyli jednoczesne korzystanie z dwóch ekranów naraz. To zjawisko można zaobserwować w wielu domach, gdy przed telewizorem zasiada cała rodzina. W czasie gdy starsi domownicy oglądają program, który ich interesuje, młodsi trzymają jednocześnie w ręce smartfona i przeglądają internet. W ten sposób dzielą swoją uwagę pomiędzy telewizję a internet.

Jak wynika z badania Mindshare Polska, które opracował serwis wirtualnemedia.pl, zdarza się, że czynności wykonywane na smartfonie łączą się z treściami emitowanymi w telewizji (39 proc. badanych). Zauważalne jest np. robienie zakupów przez internet w nawiązaniu do tego, co jest akurat prezentowane w telewizji, czy komentowanie nadawanych treści w portalach społecznościowych (27 proc.). Są jednak też takie osoby, które potrafią jednocześnie oglądać dwa programy - jeden w telewizji, a drugi w internecie.

W najbliższych latach zainteresowanie multimediami w internecie będzie rosnąć jeszcze szybciej, a przyczyni się do tego coraz większa liczba smartfonów. Według badań firmy eMarketer, w 2017 roku aż 27,9 mln obywateli Polski ma telefon komórkowy. W 2018 r. liczba ta zwiększy się do 28,1 mln, przy czym blisko 21 mln urządzeń to będą smartfony, umożliwiające przeglądanie internetu i oglądanie internetowych telewizji.

Radosław Dimitrow

Jako dziennikarz „Nowej Trybuny Opolskiej” i portalu nto.pl staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zajmuję się sprawami, które są istotne dla mieszkańców. Relacjonowałem już m.in. przejście tornada, powódź, liczne procesy sądowe, a także ujawniałem informacje niewygodne dla władz: przypadki mobbingu i nieprawidłowości w pracy urzędów. Uważam, że praca dziennikarza polega nie tylko na opisywaniu, ale także naprawianiu rzeczywistości, dlatego przy okazji klęsk żywiołowych niosłem pomoc poszkodowanym, a podczas epidemii koronawirusa organizowałem wsparcie dla służby medycznej.

Na co dzień szczególnie bliskie są mi sprawy mieszkańców powiatów strzeleckiego i krapkowickiego. Jeśli jest coś, o czym powinienem widzieć, to dzwoń lub pisz.

Moją pasją jest filmowanie. Od 2017 r. pełnię w redakcji funkcję wydawcy wideo oraz kieruję pracą studia nto tv, które działa w Opolu. Jestem twórcą programów telewizyjnych i dokumentalnych.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.