Tam, na wschodzie, jest taka mała, piękna Polska
Opolanie zawieźli ponad 200 świątecznych paczek żywnościowych dla polskich kombatantów i ich rodzin mieszkających na Litwie. Dla miejscowych mają one dużo większą wartość niż tylko materialna.
Najbardziej polskie miasto na świecie poza granicami naszego kraju to Ejszyszki w okręgu solecznickim na Litwie. Przycupnęło tuż przy granicy z Białorusią, 200 kilometrów od Augustowa. Około 87 procent z niecałych 4 tysięcy mieszkańców Ejszyszek to Polacy. – Zawsze było to miasteczko wielonarodowe, mieszkają tu także Białorusi i Litwini, ale to właśnie Polacy przez wszystkie lata stanowili bezwzględną większość – podkreśla z dumą starosta Ejszyszek Mirosław Bogdziun.
Skąd tak wielu naszych rodaków w tym miejscu? Miejscowi mówią, że być Polakiem na Litwie to sprawa honoru, a być Polakiem w Ejszyszkach jest honorem najwyższym. Ci mieszkańcy, nie zważając na zmieniające się przez lata granice, stworzyli tu swoją małą Polskę, którą kochają ponad wszystko.
To w Ejszyszkach znajduje się bardzo prężnie działający Dom Polski, powstał dokładnie 17 lat temu - 20 stycznia 2000 roku. Odbywają się tam warsztaty artystyczne dla dzieci, organizowane są wieczorki poetyckie, działa Uniwersytet Trzeciego Wieku. To właśnie tu na przepyszne litewskie kibiny, czyli smażone pierogi z mięsem, przyjechali w zeszły weekend opolanie ze stowarzyszenia Patriotyczny Kędzierzyn-Koźle. W Domu Polskim zostawili kilkadziesiąt z dwustu paczek świątecznych, jakie przywieźli z sobą na Litwę. Wszystko po to, by wesprzeć mieszkających tam rodaków.
– W paczkach znalazły się produkty żywnościowe, olej, owoce w puszkach, kawa i wiele innych. Do tego obowiązkowo kartka z życzeniami od osoby, która paczkę przygotowywała – opowiada Krzysztof Trybuła z Kędzierzyna-Koźla, koordynator akcji „Rodacy Bohaterom”, którą w Polsce prowadzi stowarzyszenie Odra-Niemen.
Ważne jest to,
żeście o nas nie zapomnieli
Wolontariusze tego ostatniego przecierali szlaki i wymyślili całą akcję z paczkami, do której teraz chętnie podłączają się inne stowarzyszenia patriotyczne, grupy kibicowskie i podobne organizacje zrzeszające głównie młodzież. Wielu rodaków na Litwie swą miłość do tej „małej Polski”, Ejszyszek, Soleczników i innych pięknych historycznych miejscowości przypłaciło bowiem biedą, wynikającą choćby z braku możliwości rozwoju zawodowego. Dla nich taka paczka to realne wsparcie do bardzo niskich emerytur.
– Ale tu nie chodzi tylko o wartość materialną. Dla nas, mieszkających tu Polaków, taka paczka i wasza obecność to dowód na to, że Polska o nas nie zapomniała. A dla nas to jest jeszcze ważniejsze – podkreśla starosta Mirosław Bogdziun.
Najważniejsze, że o nas w Polsce wciąż pamiętacie
W Ejszyszkach Polacy zawsze chwytali za broń, gdy trzeba było walczyć za ojczyznę. 22 stycznia 1863 roku Tymczasowy Rząd Narodowy w Warszawie wydał manifest wzywający do powstania styczniowego. Jako pierwszy na ziemi litewskiej wygłosił go podczas mszy 27-letni wikary z Ejszyszek, ksiądz Józef Horbaczewski:
„Zastępy młodzieży walecznej, ożywione gorącą miłością Ojczyzny, niezachwianą wiarą w sprawiedliwość i pomoc Boga, poprzysięgły zrzucić przeklęte jarzmo lub zginąć. Za nią więc, narodzie polski, za nią!" - wołał ksiądz Horbaczewski z ambony.
Po balu maturalnym chodzą witać świt na Majaku
Wspólnie z innymi dołączył do powstańczego oddziału Ludwika Narbutta, który operował w Puszczy Rudnickiej. W tym oddziale walczył Michał Elwiro Andriolli, autor najbardziej znanych i do dziś popularnych rysunków do „Pana Tadeusza”. Powstanie styczniowe się nie udało, część mieszkańców Ejszyszek i okolic zginęła, inni - jak ks. Horbaczewski - wyemigrowali. Ksiądz do Francji, gdzie prężnie działał m.in. w Towarzystwie Historyczno-Literackim w Paryżu.
W czasie drugiej wojny światowej działała tu AK pod dowództwem porucznika Jana Borysewicza. W czerwcu 1944 polscy żołnierze zdobyli Ejszyszki i pojmali Niemców oraz kolaborujących z nimi policjantów litewskich.
Tych Litwinów, którzy wcześniej mieli gnębić polską ludność, pogonili do Wilna w samych kalesonach, zabierając im uprzednio guziki. Na przełomie roku 44 i 45 żołnierze AK chronili miejscową ludność przed NKWD. Nieraz płacili za to wysoką cenę. Kilka lat temu ze studni przy Majaku, jednego starych dworów w Ejszyszkach, wydobyto szczątki polskich żołnierzy. Według relacji najstarszych mieszkańców, do studni wrzucili ich czerwonoarmiści, a potem rozszarpali jeszcze granatami. Szczątki żołnierzy pochowano na kwaterze wojskowej miejscowego cmentarza. Miejscowa młodzież ma w zwyczaju chodzić na Majak po balu maturalnym, by przywitać tam świt. Na kartkach zapisują, o czym marzą i co chcieliby w życiu osiągnąć. Wielu z nich pisze, że chcieliby być po prostu dobrymi Polakami...
Zaczynali skromnie, ale z roku na rok pomoc była coraz większa
– Członkowie stowarzyszenia Odra-Niemen, którzy zorganizowali całą akcję niesienia pomocy i wparcia dla mieszkających na Litwie Polaków, niekiedy w przypływie szczerości mówią, że te paczki to tak naprawdę są bardziej dla nas, ludzi mieszkających w Polsce, niż dla Polaków na Litwie. Bo fakt, że możemy dla tych ludzi coś zrobić, sprawia nam niesamowitą radość - mówi Krzysztof Tyliszczak, prezes stowarzyszenia Patriotyczny Kędzierzyn-Koźle, które z Odrą-Niemnem współpracują już czwarty rok.
Opolanie zaczynali skromnie. Najpierw zbierali paczki wśród kibiców miejscowego Chemika Kędzierzyn-Koźle, którzy od wielu lat chętnie brali udział w inicjatywach patriotycznych. Umowa wśród kibiców była taka, że każdy pracujący przygotuje jedną paczkę za około 100 złotych, a uczeń bądź student złoży się z kimś na takową. Fanom ze stadionu przy ulicyGrunwaldzkiej się spodobało, nie tylko chętnie kupowali produkty do paczek, ale także pisali kartki z życzeniami dla rodaków. Obiecali nie zapomnieć o nich w kolejnych latach. Z kilkudziesięciu paczek zebranych w pierwszych dwóch latach zrobiło się już 130 rok temu.
Na przełomie 2016/2017 stowarzyszenie Patriotyczny Kędzierzyn-Koźle postawiło sobie za cel przygotowanie 200 paczek, które miały być zawiezione w styczniu. Skrzykiwali się na portalach społecznościowych, namawiali znajomych, wykorzystywali rozmaite kontakty.
Do akcji namówili m.in. Adama Niedźwiedzia, znanego zawodnika mieszanych sztuk walki MMA i modela z ostatniej edycji programu TopModel. Poszli też do zaprzyjaźnionych szkół, które chętnie pomagały. To była okazja do opowiedzenia uczniom, że poza granicami Polski żyje liczna Polonia, silnie związana z ojczystym krajem.
W sumie zebrano 202 paczki. W poprzednich latach ograniczali się do przekazywania ich Odrze-Niemnowi, w tym roku postanowili je zawieźć. Na trasie skrzyknęli się z harcerzami ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej z Głubczyc (przygotowali kilkadziesiąt paczek) oraz kibicami Śląska Wrocław. Przez kilka dni odwiedzali polskie miejscowości na pograniczu litewsko-białoruskim. Byli m.in. w Solecznikach. To na tutejszym cmentarzu Adam Mickiewicz obserwował obrzęd Dziadów, który później tak pięknie opisał.
Miej serce i patrzaj w serce
To także będąc w Solecznikach, Mickiewicz dowiedział się, że jego ukochana, niespełniona miłość Maryla Wereszczakówna wyszła za mąż za hrabiego Puttkamera i osiedliła się w sąsiednich Bolciennikach. W 1998 roku, w dwusetną rocznicę urodzin wieszcza, mieszkańcy Solecznik wznieśli mu pomnik, który stoi w centrum miasta. Zamieścili na nim jego słynne słowa „Miej serce i patrzaj w serce”.
W Podborzu Opolanie spotkali się z księdzem Józefem Aszkiełowiczem. Ksiądz Aszkiełowicz to postać na Litwie znana, przez wielu nazywany jest „duchowym przywódcą Wileńszczyzny”. Terminarz był napięty, bo goście głównie rozwozili paczki, więc z księdzem spotkali się na... parkingu. Duchowny postanowił wykorzystać chwilę na krótkie, ale przejmujące kazanie.Wszyscy obecni przyznali, że zrobiło na nich duże wrażenie. - Polska jest mesjaszem narodów i zawsze odgrywała i będzie odgrywać bardzo ważną rolę w Europie - mówił ksiądz Aszkiełowicz. Przypomniał, że to Polska zatrzymała bolszewicką nawałnicę w 1920 roku. Że ofiara Powstania Warszawskiego pozwoliła zatrzymać Armię Czerwoną na wiele miesięcy, co miało wielkie znaczenie dla ustalania granic powojennej Europy, której jak największe terytorium chcieli zająć komuniści. I że to Polska i Polacy w 89 roku tak mocno przyczynili się do obalenia komunizmu w Europie.
- I ma także dziś do odegrania w Europie bardzo ważną rolę. Polska uczciwa, oparta na wartościach, które dziś są tak ważne dla coraz większej części właśnie młodych ludzi, musi być dla Europy drogowskazem - przekonywał ksiądz z Podborza. Zaznaczył jednak, że ta wyjątkowa rola w Europie zawsze musi polegać tylko na czynieniu dobra i powinna odrzucać nienawiść, szowinizm czy pogardę dla innych.
Ksiądz Aszkiełowicz na Litwie porównywany jest czasami do błogosławionego Jerzego Popiełuszki. Niektórzy zwracają nawet uwagę na fakt, że dokładnie w tym samym momencie, kiedy bł. Jerzy Popiełuszko umierał męczeńską śmiercią, ks. Aszkiełowicz odbierał święcenia kapłańskie...
Polacy na Litwie są bardzo religijni. Przez ten kraj idzie słynna piesza pielgrzymka Suwałki-Wilno. Tadeusz Romanowski, miejscowy przedsiębiorca, zbudował dla uczestników w lesie dom pielgrzyma. Tam każdy pątnik znajdzie odpoczynek dla ciała, a pan Tadeusz nie żałuje gościny, suto zastawiając stoły. Polacy mieszkający na tamtych terenach raczej jednak nie są majętni, żeby nie powiedzieć, że żyją bardzo skromnie. - Ale zawsze znajdzie się chleb ze słoniną i 100 gramów wódki, żeby poczęstować gości - opowiadają kędzierzynianie.
Wszyscy w rodzinie walczyli
W Wilnie Opolanie spotkali się z przedstawicielami polskiej Polonii i Związku Polaków na Litwie. - Cieszy nas to, że przyjeżdża do nas tak wielu właśnie młodych ludzi - mówi Edward Klonowski, strażnik mogił polskich żołnierzy na Kresach Północno-Wschodnich, członek Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Polskich Kombatantów na Litwie. - Przyjechaliście z paczkami, ale przede wszystkim przybyliście nas upewnić, że Polska o nas nie zapomniała.
Klonowski to postać znana wśród Polaków na Litwie.
Na świat przyszedł w 1927 roku w rodzinie o wielkich żołnierskich tradycjach. Niemal wszyscy mężczyźni z jego rodu walczyli w Legionach Piłsudskiego, wojnie polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej czy Armii Krajowej. Edward Klonowski w struktury Polskiego Państwa Podziemnego wstąpił w 1943 roku, brał udział w akcji „Ostra Brama” (zdobycie Wilna).
Od 20 lat dba o pomniki polskich żołnierzy na Litwie. Brał udział w stawianiu obelisku w Koniuchach, który poświęcono co najmniej 38 ofiarom masakry, jakiej dokonał tam w 1944 roku oddział komunistycznej partyzantki. Kongres Polonii Kanadyjskiej przekonywał, że w Koniuchach zginęło 130 osób, a w powojennych źródłach mówiono nawet o 300 ofiarach. Bez względu na to była to jedna z największych zbrodni na polskiej ludności na terenie Wileńszczyzny i miała na celu zastraszenie Polaków, którzy dążyli do niepodległości.
W sumie podczas jednej akcji zimowej za pośrednictwem stowarzyszenia Odra-Niemen i współpracujących z nim środowisk na Litwę, a także Ukrainę i Białoruś, gdzie również mieszka wielu polskich kombatantów, trafi około 6 tysięcy paczek. Opolanie chcą w przyszłym roku pobić swój rekord i zebrać dużo więcej niż 200. Chcieliby też znowu spotkać się z rodakami, którzy przyjęli ich wyjątkowo ciepło i serdecznie, nie żałując przepysznego jedzenia kuchni litewskiej i opowiadając o ciekawej historii polskich Kresów.
– Jedno mamy tylko życzenie od siebie, prośbę, którą chcielibyśmy, żebyście zawieźli do Polski. Żebyście przekazali rodakom w naszym kraju, żeby się tak bardzo ze sobą nie kłócili – powiedział na koniec spotkania w Wilnie porucznik Klonowski.