Radosław Dimitrow

Takie były początki szkoły w Suchej

Uczniowie szkoły w Suchej w 1928 r. Fot. Fot. ze zbiorów p. Smykały Uczniowie szkoły w Suchej w 1928 r.
Radosław Dimitrow

Ziemia strzelecka. Po wojnie w Suchej brakowało podręczników, dlatego dzieci uczyły się z gazet.

Pierwszy dzwonek w szkole podstawowej w Suchej zabrzmiał dokładnie 15 listopada 1903 roku. Wtedy uczniowie rozpoczęli naukę w nowym budynku, który stanął na gruntach należących do parafii. Szkoła zapewniała komfortowe - jak na tamte czasy - warunki dla uczniów i nauczycieli. Znajdowały się tam dwie klasy lekcyjne i korytarz. W budynku mieściło się także aż 7 pokoi mieszkalnych dla nauczycieli - całość liczyła 255 mkw. Do szkoły należały także dwie stajnie, dwa chlewiki i dwie szopy oraz ubikacje. Tuż obok znajdowało się natomiast boisko i ogród.

W 1903 roku naukę rozpoczęło 150 dzieci. Uczniowie cieszyli się, że mogą się uczyć na miejscu, bo wcześniej musieli każdego dnia chodzić pieszo ok. 2 km do szkoły w sąsiedniej Rozmierzy.

Generalnie rok szkolny (podobnie jak w innych placówkach) rozpoczynał się wtedy 1 kwietnia. Najważniejszymi dniami w szkole było rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. Na co dzień dziewczynki ubierane były w mazelonki i czesane w warkocze. Chłopcom golono głowy, pozostawiając tylko grzywki. Latem dzieci chodziły do szkoły boso, a w upalne dni, gdy temperatura na dworze przekraczała 25 stopni, nauczyciel miał prawo zarządzić wolne (tzw. Hitzfrei). Zimą biedniejsi uczniowie dostawali mleko i bułki. Wolnymi od nauki dniami były święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc oraz trzy tygodnie wakacji w sierpniu.

Nauczyciele mieli natomiast sporą dowolność w sposobie przekazywania wiedzy i stosowania metod wychowawczych. Przykładowo pochodzący z Pyskowic Ewald Czichorowsky pozostał w pamięci uczniów jako nauczyciel-despota - często bił dzieci trzcinką, po której pozostawały na ciele ślady. Ewald Czichorowsky mieszkał w Suchej ze swoją żoną, która pochodziła z zamożnej rodziny artystycznej z Wrocławia. Z początkiem 1941 r. został przeniesiony do szkoły w Dziewkowicach, a potem wysłany na front zachodni. Zmarł 4 maja 1945 r. we Włoszech w wyniku odniesionych ran.

Z kolei nauczyciel Otto Nurnberger został zapamiętany przez dzieci jako sympatyczny pan, który pasjonował się historią. Często czytał uczniom zapisane fragmenty dawnych wydarzeń. Starał się zainteresować dzieci tematem. Był lubiany nie tylko przez uczniów, ale także mieszkańców Suchej, bo aktywnie wspierał m.in. miejscową Ochotniczą Straż Pożarną. Także zginął na froncie - w styczniu 1945 r. w rejonie Zwolenia i Radomia podczas ofensywy wojsk radzieckich.

Po II wojnie światowej szkołę w Suchej przejęła administracja polska. W księdze inwentarzowej czytamy, że na stanie szkoły znajdowały się m.in.: jedna katedra, pięć mocno zniszczonych ław, sprężynowa waga, wypchany jeż i krzyż na ścianę (później krzyż został wykreślony z księgi z powodów ideologicznych). Po jakimś czasie szkoła dostała ławki dwuosobowe z byłej polskiej szkoły w Jędryniach. Ciągle jednak brakowało innych mebli. Dlatego we wrześniu 1945 r. mieszkańcy sami zrobili jedenaście ławek z desek, które przekazały polskie władze. Co ciekawe, choć w szkole brakowało niemal wszystkiego, to jednymi z pierwszych darów były materiały propagandowe. 13 grudnia 1947 r. szkoła dostała trzy portrety komunistycznych dostojników, a 18 grudnia 1952 r. portret Józefa Stalina. W tym czasie dzieci nie miały natomiast podręczników i przyborów. Nauczyciel Bogusław Szota przynosił gazety i wycinki czasopism, żeby móc uczyć podstaw języka polskiego. Uczniowie mieli z tym sporo problemów, bo wcześniej uczyli się pisać i mówić po niemiecku.

W roku szkolnym 1952/1953 placówka w Suchej została przekształcona w pełną szkołę 7-klasową. W 1958 r. jedno mieszkanie przekształcono w salę lekcyjną, a w 1971 roku mieszkańcy Suchej wybudowali nową szkołę, w której uczniowie kształcą się do dziś.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - autorem książek i znawcą lokalnej historii.

Radosław Dimitrow

Jako dziennikarz „Nowej Trybuny Opolskiej” i portalu nto.pl staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zajmuję się sprawami, które są istotne dla mieszkańców. Relacjonowałem już m.in. przejście tornada, powódź, liczne procesy sądowe, a także ujawniałem informacje niewygodne dla władz: przypadki mobbingu i nieprawidłowości w pracy urzędów. Uważam, że praca dziennikarza polega nie tylko na opisywaniu, ale także naprawianiu rzeczywistości, dlatego przy okazji klęsk żywiołowych niosłem pomoc poszkodowanym, a podczas epidemii koronawirusa organizowałem wsparcie dla służby medycznej.

Na co dzień szczególnie bliskie są mi sprawy mieszkańców powiatów strzeleckiego i krapkowickiego. Jeśli jest coś, o czym powinienem widzieć, to dzwoń lub pisz.

Moją pasją jest filmowanie. Od 2017 r. pełnię w redakcji funkcję wydawcy wideo oraz kieruję pracą studia nto tv, które działa w Opolu. Jestem twórcą programów telewizyjnych i dokumentalnych.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.