Tak wyglądał zamek w Otmęcie
Pasjonat grafiki - Ireneusz Ciągło - odtworzył wygląd zamku w Otmęcie.
Zamek w Otmęcie wzniosła rodzina Strzelów, która była właścicielem Otmętu w latach 1316-1514 r. Dokładna data jego budowy nie jest znana. Przypuszcza się, że powstał on na bazie średniowiecznego dworu, który pełnił funkcje obronne. W 1514 r. zamek kupił Łukasz Buchta herbu Odrowąż, który wspólnie z synem Joachimem przebudował obiekt na styl renesansowy.
Losy zamku zbadał współcześnie m.in. Jacek Bednarek, pasjonat tego typu budowli. Jak ustalił, w 1603 roku zmarł Jerzy Buchta, ostatni męski potomek właścicieli Otmętu. Wdowa po nim, Judyta Czettritz, wyszła ponownie za mąż za Moryca von Roeden z Krapkowic i wkrótce potem sprzedała stary zamek, który odtąd niczym niechciany prezent wędrował z rąk do rąk.
Należał między innymi do hrabiego von Pueckler, Thunów, Larischów, Opperdorfów i Martinich. Jak zauważa Bednarek, zmiany te najwyraźniej mu nie służyły, bo już w 1. połowie XVIII wieku część kamienia i cegieł, z których zbudowany był zamek, rozebrano i wykorzystano przy remoncie stojącej po sąsiedzku świątyni. Wtedy też parafia w Otmęcie odkupiła od Magdaleny von Larisch wieżę zamkową, włączając ją w obręb kościoła. Postępująca degradacja murów wpłynęła na decyzję o opuszczeniu budowli, co nastąpiło na początku XIX wieku. Opustoszały obiekt popadł w ruinę.
Zamek nie był nigdy przedmiotem badań terenowych. Dlatego nie wiadomo było nawet, jak dokładnie wyglądał. Jedynym dokumentem przedstawiającym zarys zamku w Otmęcie była rycina opracowana w XVIII w. przez Friedricha Wernera, śląskiego rysownika.
Werner kształcił się w kolegium jezuickim w Nysie, ale porzucił naukę, żeby wstąpić do wojska. W armii nie wytrzymał zbyt długo i odszedł szukając pomysłu na życie. Od 1727 przez kilka lat podróżował po Europie rysując obiekty godne uwagi. W ramach jednej z wizyt w tych stronach Werner narysował właśnie zamek w Otmęcie. Podczas rysowania nie zachował jednak perspektywy - uwiecznił obiekt w taki sposób, by przedstawić wszystkie budynki w linii prostej.
Na podstawie tego rysunku, a także pomiarów wykonanych w terenie, wirtualnej rekonstrukcji zabytku podjął się Ireneusz Ciągło z Żywocic, pracownik jednej z firm poligraficznych, a prywatnie pasjonat grafiki komputerowej i historii.
- Pomysł rekonstrukcji zamku zrodził się już 5 lat temu - mówi Ireneusz Ciągło. - Wtedy zacząłem zbierać pierwsze materiały dotyczące zamku. Prace nad rekonstrukcją ruszyły natomiast w listopadzie 2014 r. Wtedy zrobiłem pierwsze szkice i od tej pory dopracowywałem projekt.
Pan Ireneusz przyznaje dzisiaj, że pierwsze szkice nie były dokładne. Dlatego wybrał się z taśmą miernicza w teren i dokładnie zinwentaryzował ruiny stojące w Otmęcie. Potem jego znajomy zrobił jeszcze zdjęcia terenowe z motolotni, które pomogły w ustaleniu dokładnego rozmieszczenia budynków.
- Tynki, dachówkę i sztukaterię starałem się dopasować do tego, co widoczne jest na rycinie Wernera, a także do trendów, jakie dawniej obowiązywały - tłumaczy Ciągło. - Starałem się odtworzyć w ten sposób nie tylko sam zamek, ale także domy przeznaczone dla służby.
Prace nad trójwymiarowym projektem zajęły kilkaset godzin. Pan Ireneusz przedstawił efekty swojej pracy w formie 4-minutowego filmu, który opublikował w internecie. Wyrenderowanie filmu, czyli przetworzenie trójwymiarowych obrazów zajęło w komputerze aż 247 godzin. Efekty są jednak piorunujące. W ciągu zaledwie 4 dni film przedstawiający zabytek obejrzało ponad 1300 osób.
Ireneusz Ciągło już zapowiada, że na rekonstrukcji jednego zabytku nie zamierza poprzestać i już ma pomysł na kolejną pracę.