Superniania ma na imię... Michał

Czytaj dalej
Karolina Brózda

Superniania ma na imię... Michał

Karolina Brózda

Superniania kojarzy nam się z postawną panią w dostojnym wieku oraz w grubych okularach na nosie. W tym przypadku zgadzają się wyłącznie okulary - łodzianin Michał Kędzierski jest bowiem przesympatycznym mężczyzną przed 30.

Jak nikt inny potrafi jednak poskramiać niesforne kilkulatki, a ich rodzicom przywracać spokój w domach i w sercach.

- Mam 29 lat i jestem absolwentem psychologii stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim - opowiada pan Michał. - Psychologia fascynowała mnie od dawna. Pamiętam, że jako 15-latek wzbudziłem wśród kolegów sensację, biorąc sobie na ferie do poczytania wielką cegłę dla studentów psychologii - takie opasłe tomiszcze, „tylko” 700 stron. Czytałem z wypiekami.

Już na studiach przyszły psycholog zauważył, że po prostu lubi pracę z dziećmi.

- Zacząłem kombinować, co by zrobić, by stała się bardziej efektywna - wspomina. - Odwielu osób słyszałem, że poszły z dzieckiem do psychologa i klops, nic to nie dało. Stwierdziłem, że trzeba po prostu być z rodziną w domu i widzieć, jak dorośli wychowują dziecko i jak ono zachowuje się w różnych sytuacjach. To całkiem inna praca niż szybkie doradzanie w gabinecie na podstawie relacji rodzica, a tak właśnie pracuje większość psychologów dziecięcych. Postanowiłem, że zacznę to robić, czyli jeździć do potrzebujących pomocy rodzin i przez chwilę uczestniczyć w ich życiu. Układałem plan w głowie i wtedy zetknąłem się z telewizyjnym programem „Superniania”. Strasznie się ucieszyłem i dodatkowo zmotywowałem, bo okazało się, że ktoś już to wymyślił, zastosował i działa!

Młody terapeuta prowadzi swoją praktykę od 2015 roku. Przez ten czas pomógł około 20 rodzinom.

- Najczęściej zwracają się do mnie dorośli, którzy zupełnie inaczej wyobrażali sobie bycie rodzicem - wyjaśnia pan Michał. - Opowiadają, że wcześniej wszyscy dookoła mówili im, że rodzicielstwo to piękna przygoda i szczęście w czystej postaci. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna i pełna rozczarowań. Słodki maluszek nagle zaczął być małym terrorystą, wpadać w furię, niszczyć wszystko wokół, wymuszać różne rzeczy krzykiem i płaczem. Rodzice przyznają się do myśli w stylu „zaraz zabiję gówniarza”. Starają się, jak mogą, a z dzieckiem po prostu nie da się wytrzymać - nerwy, frustracja, nieprzespane noce.

Oczywiście wszystko zaczyna się od rozmowy.

- Muszę dowiedzieć się, jaka jest aktualna sytuacja i czego się ode mnie oczekuje - tłumaczy psycholog. - Potem zaczynam obserwować życie rodziny, spędzamy razem całe dnie. Jeśli jest potrzeba, wprowadzam się na jakiś czas.

Na początku pan Michał się nie wtrąca, po prostu patrzy, co dzieje się w domu, jak wyglądają relacje między rodzicami i dzieckiem.

- Cała rodzina już po 2-3 godzinach zachowuje się naturalnie i przestaje się mną przejmować - opowiada pan Michał. - Na początku są momenty, gdy dzieci odbierają mnie jak zagrożenie. Jak już rozgryzę, gdzie tkwi przyczyna problemów (a zazwyczaj jest to bardzo złożone i absolutnie nie kończy się na jednym elemencie), sam wkraczam do akcji i pokazuję rodzicom, jak powinni zachować się w tej czy innej sytuacji - mówi pan Michał. - Tłumaczę dlaczego. Proszę ich, by samodzielnie rozwiązali trudną sytuację, gdy ta znowu się pojawi. Wtedy stoję obok i na bieżąco poprawiam ich błędy. Podstawą sukcesu jest to, że naprawdę dużo czasu spędzam z rodziną, której pomagam. Organizuję interwencje weekendowe lub sześciodniowe. Po tym czasie życie rodzinne jest przewrócone do góry nogami w pozytywnym sensie. Nagle okazuje się, że da się bez krzyku, na spokojnie, tak jak być powinno.

„Pan Niania” twierdzi, że nie ma jednej, magicznej metody na dogadanie się z dzieckiem. Do każdego malucha trzeba podejść indywidualnie.

- Mój sekret polega na tym, że dobieram metody na potrzeby konkretnej rodziny, są one dosłownie „szyte na miarę” - mówi Michał Kędzierski. - Na pewno podstawą jest wytłumaczenie rodzicom, skąd złe zachowania dziecka się wzięły. W większości przypadków nie jest to kwestia charakteru czy temperamentu dziecka, a tego, że to rodzice nauczyli je zachowywania się w karygodny sposób. Tłumaczę dokładnie, jak i dlaczego, to są często skomplikowane mechanizmy. Rodzice muszą nauczyć się, jak odkręcić to, do czego sami doprowadzili.

Zajęcie pana Michała do najłatwiejszych nie należy. Zdarzają się nerwy. Jednak psycholog doskonale wie, jak zapanować zarówno nad emocjami swoimi, jak i dzieci, a przede wszystkim... dorosłych. Bo to oni zwykle potrzebują „naprawy”.

- Uwielbiam scenę, której doświadczałem już wielokrotnie - wspomina pan Michał. - Dziecko w histerii, drze się jak opętane. Łapię matkę za rękę i wyprowadzam bez słowa z pokoju. Nagle krzyk ustaje. Nie ma publiki, nie ma po co robić sceny. Pokazuje to, że histeria to często aktorstwo mające zmusić rodziców do zrobienia czegoś, na czym maluchowi zależy. Wracamy do pokoju, malec znów zaczyna wrzeszczeć. Wychodzimy i zapada cisza. Tak to działa, taki jest mechanizm.

Najtrudniejszym przypadkiem był 5-latek, który demolował sklepy, bez przerwy krzyczał, wymuszał, narzekał, nic sobie nie robił z uwag rodziców.

- Jak to zobaczyłem, to przeraziłem się mimo całego mojego doświadczenia - mówi terapeuta. - Okazało się, że udało się odwrócić sytuację wyjątkowo szybko. Rodzice byli niesamowicie zdeterminowani i, co tu dużo mówić, zaufali mi w pełni.

Najczęściej jest tak, że podczas przemiany, która następuje w rodzinie, jej członkowie przywiązują się do pana Michała.

- Początkowy brak zaufania, a nawet wrogość przeradzają się w szczerą sympatię - uśmiecha się mężczyzna. - Gdy już kończę moją pomoc, często słyszę od dziecka, że nie chce, bym już jechał.

Z większością swoich małych podopiecznych Michał Kędzierski ma kontakt także po zakończeniu pracy.

- Bardzo się cieszę, kiedy słyszę, że po roku od mojej wizyty efekty nadal się utrzymują - mówi. - Nie ma problemu, jeśli rodzice potrzebują mojej rady po naszym spotkaniu, zawsze nią służę.

Karolina Brózda

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.