Śląsk: Minęło 6 lat od śmierci małżeństwa w Orzeszu. Zbrodnia doskonała?

Czytaj dalej
Fot. Karol Świerkot
Bartosz Wojsa

Śląsk: Minęło 6 lat od śmierci małżeństwa w Orzeszu. Zbrodnia doskonała?

Bartosz Wojsa

We wtorek 24 kwietnia 2018 roku, mija sześć lat od tragedii, która wydarzyła się w domu w Orzeszu. Zamordowane zostało małżeństwo. Franciszek Bończyk miał roztrzaskaną głowę, a jego żona Elżbieta wykrwawiła się po ranach zadanych w brzuch ostrym narzędziem.

Zbrodnia doskonała? Podobno takich nie ma. Fakty są jednak takie, że sprawca (sprawcy?) nadal przebywa na wolności. A śledztwo utknęło w martwym punkcie, po tym, jak 5 lat temu sprawę umorzono.

- Oczywiście to, że sprawa została umorzona nie znaczy, że nikt nad nią w ogóle nie pracuje - zapewnia prokurator Tomasz Rygiel z Prokuratury Rejonowej w Mikołowie. - Zajmują się nią aktualnie policjanci kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Na razie jednak w sprawie nie pojawiły się żadne nowe okoliczności - mówi.

Przypomnimy: to był wtorek 24 kwietnia 2012 roku, tuż przed godziną dwunastą. Do drzwi mieszkania małżeństwo Bończyków z dzielnicy Zawiść w Orzeszu przy ul. Pasieki, zapukała nieznana osoba. Kilka godzin później, zakrwawioną Jadwigę i Franciszka odnaleźli sąsiedzi, którzy wezwali pomoc. Niestety, lekarze na miejscu stwierdzili zgon 86-letniej kobiety, a jej 87-letni mąż zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, podczas transportu helikopterem do szpitala. TUŻ PO ZABÓJSTWIE PISALIŚMY: LUDZIE W OKOLICY PRZERAŻENI (LINK)

Śledczy szybko doszli do przerażających wniosków: ktoś tę parę zamordował. Ale kto to zrobił?

Hipotezy śledczych są różne. Jedna z najbardziej prawdopodobnych mówi o tym, że do morderstwa mogło dojść na tle rabunkowym, bowiem małżeństwo uchodziło za majętne, przez lata prowadziło własną działalność gospodarczą.

W dniu tragedii z ich domu zniknęły pieniądze, które przyniósł rano listonosz. Seniorzy oszczędności mieli jednak przechowane w banku, więc mordercy nie zdołali ukraść zbyt wiele. Niewykluczone także, że napastnicy znali ofiary i dobrowolnie zostali przez nie wpuszczeni do domu. Jedyny obiecujący trop, jaki mają do tej pory śledczy mówi o tajemniczych dwóch młodych osobach, które kłóciły się w dniu tragedii przed domem Bończyków.

Świadek zeznał, że częściowo podsłuchał ich rozmowę i mogła ona wskazywać, że mieli coś wspólnego z zabójstwem. Nigdy nie udało się jednak ustalić, kim były te osoby. Jak to możliwe, że wciąż nie postawiono nikomu zarzutów? Czy była to zbrodnia doskonała? Na takie pytania w prokuraturze nie potrafią odpowiedzieć.

- Nadal przyglądamy się tej sprawie, nie została ona zapomniana - zapewnia mł. asp. Magdalena Szust z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Bartosz Wojsa

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.