Romański zakątek gotyckiej katedry w Opolu

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda

Romański zakątek gotyckiej katedry w Opolu

Krzysztof Ogiolda

By w katedrze znaleźć pamiętające wiek trzynasty ciągi cegieł, trzeba wejść do kaplicy spowiedzi. Co kryje się pod jej posadzką - studnia, chrzcielnica czy grobowiec - jeszcze nie wiemy.

Bliższe poznanie romańskiego fragmentu gotyckiej katedry Krzyża Świętego pośrednio zawdzięczamy decyzji biskupa opolskiego Andrzeja Czai, by w kaplicy po lewej stronie od głównego wejścia do świątyni umieścić miejsce przeznaczone do udzielania - przez cały dzień - sakramentu pokuty.

Skoro w stosunkowo niewielkiej przestrzeni miał się zmieścić nie tylko konfesjonał, ale i stolik z dwoma krzesłami, gdyby ktoś potrzebował rozmowy z księdzem, trzeba było usunąć stamtąd najstarszą w katedrze gotycką chrzcielnicę z herbem Opola. Znalazła ona miejsce w lewej nawie przed ołtarzem Trójcy Świętej i udziela się w niej sakramentu chrztu (o katedralnych chrzcielnicach pisaliśmy w cyklu „Tajemnice opolskiej katedry” 10 grudnia 2016 roku).

Romański mur poznasz po cegłach

- W przyszłej kaplicy spowiedzi - w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków - zostały zdjęte tynki, aby skoro katedra ma być regotyzowana, zbadać, czy nie ma tu na przykład jakichś polichromii - mówi ks. prof. Piotr Paweł Maniurka, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Opolu i diecezjalny kustosz. - Okazało się, że właśnie tu znajdujemy bardzo wczesne wątki cegieł, charakterystyczne dla pierwszej połowy XIII wieku.

Kto się uważnie przyjrzy odsłoniętym ścianom, zobaczy tzw. wątek wendyjski, czyli układ cegieł charakterystyczny właśnie dla budownictwa późnoromańskiego lub wczesnogotyckiego (można go znaleźć także m.in. na ścianach kościoła Cystersów w Mogile). Zgodnie z nim układało się dwie cegły zwrócone długim bokiem, czyli tzw. wozówką w stronę patrzącego, a po nich następowała jedna skierowana do lica ściany krótkim bokiem, czyli główką. Taki wątek cegieł: długa, długa, krótka dopiero w późniejszym gotyku (od XIV do XVI wieku) został zastąpiony układem: długa, krótka, długa, czyli tzw. wątkiem gotyckim lub polskim.

- Znaleźliśmy tam także tzw. cegły palcówki charakterystyczne dla tamtych czasów - dodaje Piotr Maniurka. - Można je poznać po odciśniętych podłużnych liniach - zagłębieniach, wyżłobionych czterema palcami rzemieślnika usuwającego z formy nadmiar gliny. Postanowiliśmy zrezygnować tam z malowania, odsłaniając cegły i poddając je konserwacji. Kiedy ściany starannie zbadano, okazało się, że wątki wendyjskie i cegły XIII-wieczne znajdują się wyżej, ok. 1,50 m nad posadzką, zaś niżej umieszczono cegły bardziej współczesne.

- Stało się to mniej więcej sto lat temu, jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej - ocenia Rafał Rzeźniczek, specjalista konserwacji zabytków, który prowadził prace w kaplicy. - Być może stało się to przy okazji budowy katedralnych wież. Część oryginalnych cegieł z XIII wieku została w czasie naszych prac wzmocniona m.in. specjalnymi siatkami ze stali nierdzewnej, odpornymi na wilgoć. Uzupełnione też zostały spoiny między cegłami.

Zdaniem ks. profesora powodem ówczesnych zabiegów mogło być zawilgocenie, które spowodowało zmurszenie cegieł. W trakcie ostatniego remontu - po zdjęciu tynku - dokonano rekonstrukcji. W miejsce cegieł sprzed stu lat, współczesnego rozmiaru i kształtu, umieszczono specjalnie wykonane cegły (trzeba je było sprowadzać spoza Opolszczyzny) zachowujące rozmiary i kształty z epoki i wracając do XIII-wiecznego wątku wendyjskiego. Całe lico ścian od posadzki do góry jest teraz jednolite.

- W jednym roku zostawiono, jako ślad historyczny, nieregularną łatę starego gotyckiego tynku - dodaje ks. Maniurka. - A przyglądając się kaplicy, warto spojrzeć w górę, by zauważyć, że kiedyś jej sufit był niższy niż obecnie. Późniejszą, wyższą część ścian i nowy, wyższy sufit zatynkowano. Starsza, późnoromańska część kaplicy pozostała odsłonięta.

Kolejne i bardzo ciekawe znalezisko ujawniło się, kiedy zdjęto z podłogi kaplicy posadzkę. Kształt zbliżony do gwiazdy, to w jej centrum pierwotnie stała chrzcielnica. Po jej wyniesieniu postanowiono płytki posadzki wyszlifować i ułożyć na nowo.

Co to za budowla?

- I podczas tego porządkowania, po zdjęciu płytek, piasku, brudu itp. okazało się, że pod posadzką, w miejscu, gdzie wcześniej znajdowała się gwiazda, mieści się ośmiokątna budowla, monument z góry zamknięty cegłami - opisuje ks. prof. Maniurka. - Nie mamy pewności, co to było. Nie można wykluczyć, że to pozostałość po jakimś dawnym filarze świątyni lub fragment fundamentu dawniejszej wieży. Sam początkowo sądziłem, że może jest to dawna chrzcielnica. Decydujący byłby kształt. W chrzcielnicy pod pokrywą z cegieł powinna być misa chrzcielna, podobna do tej, jaką odkryto na przykład w Wiślicy.

Prowadzący prace dostali pozwolenie, by tę budowlę przynajmniej częściowo zbadać. Część cegieł została zdjęta. Do wnętrza przez odwierty została wprowadzona kamera. Okazało się, że misy chrzcielnej nie da się, przynajmniej na razie, zobaczyć.

- Wśród gruzu jakaś wolna przestrzeń tam jest, ale ona nam nie powie, co kryło się niegdyś w tej budowli - przyznaje ks. Maniurka. - Najprawdopodobniej, na podstawie tych wstępnych obserwacji, bo dokładnych badań przecież nie prowadziliśmy, jest to budowla z tych samych późnoromańskich czasów. Wewnątrz znaleźliśmy kolejne cegły palcówki. Nie wiemy, jak głęboko ten monument sięga. Może się okazać, że to jednak głęboka chrzcielnica (może udzielano w niej sakramentu przez zanurzenie, a nie polewając głowę - przyp. red.). Ale myślę, że to mało prawdopodobne. Raczej znajdowała się w tym miejscu studnia. Przykłady podobnych budowli są, także na naszym terenie, choćby w Paczkowie.

Skąd i po co studnia w średniowiecznym kościele? Świątynia mająca grube mury i małe okna mogła obok funkcji sakralnych pełnić także rolę obronną. Jest to tym bardziej prawdopodobne w przypadku sąsiadującej blisko z murami obronnymi opolskiej kolegiaty. Obrońcy mający dostęp do wody mogli dłużej się bronić. Nie można też wykluczyć, że studnia powstała w tym miejscu jako pierwsza, a dopiero potem, niejako nad nią, powstał kościół.

- Ponieważ oglądaliśmy tę budowlę tylko specjalnym wziernikiem z kamerką, trudno jednoznacznie oszacować, jak głęboka jest ta budowla - mówi Rafał Rzeźniczek - na tym etapie badań nie rozstrzygniemy, czy była to studnia, a może nawet grobowiec. Nie wykluczał tego m.in. prof. Płuska, który kieruje pracami przy renowacji katedry. Zostało to zapisane w dokumencie podsumowującym prace w kaplicy.

Ks. Maniurka przypuszcza, że jeśli pod posadzką katedry jest ukryta zasypana późnoromańska studnia, to wybierając jej zawartość, być może uda się znaleźć jakieś romańskie wazy, kapitele, kamienne rzeźby.

- Takie pogłębione badania ciągle są jeszcze przed nami - tłumaczy ks. profesor. - Domagałyby się one osobnego programu nastawionego już bezpośrednio na badanie tego miejsca i oczywiście wymagałyby pieniędzy. Dokonaliśmy tylko wstępnego oglądu, bo też celem tamtych prac było wtedy jak najszybsze przygotowanie kaplicy spowiedzi. Trzeba się było spieszyć, by zakończyć i rozliczyć tamten międzynarodowy projekt. Trzeba jasno powiedzieć, że nie spodziewaliśmy się takiego odkrycia. Wydawało się, że wystarczy zdjąć posadzkę, przeszlifować i ułożyć ją na nowo. Co do jednego mamy po wszystkich tych pracach pewność. Na dziś jest to najstarszy fragment katedry w Opolu i świadek dawnej, bo sięgającej trzynastego wieku historii miasta.

Ks. dr Waldemar Klinger, proboszcz parafii katedralnej, opowiada się za hipotezą, że znalezisko w katedralnej kaplicy jest studnią. - Romańskie świątynie, niskie i przysadziste, nadawały się bardzo dobrze na warownie - mówi. - Bliskość murów (także tych przy ulicy Osmańczyka) każe przypuszczać, że kolegiata była częścią większego systemu obronnego miasta.

- Istnienie romańskiego fragmentu katedry przesądza, że Opole w XIII wieku miało już swój kościół murowany - uważa ks. Klinger. - Który tym samym był godny i właściwy do przechowywania relikwii krzyża Pańskiego.

Prace remontowo-konserwatorskie w kaplicy św. Jana Nepomucena (patronuje on kaplicy spowiedzi) zostały przeprowadzone w ramach wspólnego projektu realizowanego przez parafie katedralne diecezji ostrawsko-opawskiej i diecezji opolskiej w ramach Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej 2007-2013. Budżet projektu po stronie polskiej wyniósł 227 tysięcy zł.

Krzysztof Ogiolda

Jestem dziennikarzem i publicystą działu społecznego w "Nowej Trybunie Opolskiej". Pracuję w zawodzie od 22 lat. Piszę m.in. o Kościele i szeroko rozumianej tematyce religijnej, a także o mniejszości niemieckiej i relacjach polsko-niemieckich. Jestem autorem książek: Arcybiskup Nossol. Miałem szczęście w miłości, Opole 2007 (współautor). Arcybiskup Nossol. Radość jednania, Opole 2012 (współautor). Rozmowy na 10-lecie Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, Gliwice-Opole 2015. Sławni niemieccy Ślązacy, Opole 2018. Tajemnice opolskiej katedry, Opole 2018.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.