Rój szerszeni zaatakował piłkarzy. Takie ataki zdarzają się bardzo rzadko
Na stadionie w Koźlu młody piłkarz przypadkowo nadepnął gniazdo owadów. Dwóch 11-latków odwieziono do szpitala. Młodzi piłkarze mieli wyjątkowego pecha. Bardzo trudno bowiem nadepnąć na gniazdo owadów.
Młodzi piłkarze z grupy Orlików (11 lat) Odry Koźle trenowali we wtorek wieczorem na stadionie przy ulicy Chrobrego w Kędzierzynie-Koźlu. Zajęcia odbywały się na bocznym boisku. W pewnym momencie jeden z zawodników poszedł po piłkę, która wypadła na aut.
- Przez przypadek nadepnął na gniazdo szerszeni. Wtedy owady zaatakowały dzieci - opowiada Wojciech Prajs, prezes Odry Koźle.
Wyglądało to wyjątkowo groźnie, trzej chłopcy najbardziej narażeni na ukąszenia próbowali odgonić od siebie owady i uciec jak najdalej od gniazda. Kiedy szerszenie się uspokoiły trenerzy natychmiast zaczęli oglądać dzieci i szukać śladów ukąszeń.
Z trójki dzieci dwóch czuło ból, świąd, na ich ciałach widoczne były zaczerwienienia. Natychmiast zawieziono je do szpitala powiatowego w Koźlu. Lekarze udzielili im pomocy i zdecydowali, że jedno z dzieci na wszelki wypadek zostanie tam na noc. Zostało ukąszone aż dziewięć razy. - Ale jego zdrowiu i życiu nic nie zagraża - dodaje Wojciech Prajs.
O zdarzeniu natychmiast poinformowany został Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu, który zarządza stadionami na terenie gminy. Na miejsce pojechała firma, która usuwa gniazda owadów. Okazało się, że było to gniazdo w budowie, które prawdopodobnie pojawiło się tam kilka dni wcześniej. Dlatego nie zostało wcześniej zauważone
Zenona Kuś, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji poinformowała, że cały teren nieużytków przy stadionie w Koźlu zostanie wykoszony specjalnie skonstruowaną do tego celu maszyną. Młodzi piłkarze mieli wyjątkowego pecha, ponieważ szerszenie nie budują gniazd w ziemi. W tym wypadku znalazły fragment starej kory, która leżała na nieużytkach przy bocznym boisku. Potwierdza to Janusz Stefaniszyn z Głubczyc, właściciel firmy zajmującej się dezynfekcją oraz usuwaniem gniazd niebezpiecznych owadów.
Nieużytki przy stadionie w Koźlu zostaną w całości wykoszone
- Najczęściej są to elementy elewacji czy drzewa - mówi Janusz Stefaniszyn.
Obecność samego gniazda nie stwarza jednak bezpośredniego zagrożenia dla ludzi. - Teoretycznie można nawet mieszkać koło takiego gniazda, bo szerszenie same z siebie nie atakują - opowiada ekspert. - Muszą zostać do tego sprowokowane.
Opolscy strażacy na swojej stronie internetowej publikują jednak namiary na wszystkie firmy na Opolszczyźnie zajmujące się usuwaniem takich gniazd. Są także porady co należy robić gdy kokon zostanie znaleziony, albo przypadkowo naruszony.
- Odsunięcie się na kilka metrów od gniazda, czy roju agresywnych owadów, powinno je uspokoić a nam zapewnić bezpieczeństwo - podpowiada Adam Janiuk, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Opolu.
Straż pożarna podkreśla, że usuwa gniazda niebezpiecznych owadów, ale tylko z miejsc, w których mogą one sprowadzić zagrożenie dla osób o ograniczonej zdolności poruszania się i dzieci, z budynków administracji państwowej i samorządowej oraz z miejsc, gdzie mogą przebywać duże grupy osób.
W pozostałych przypadkach trzeba korzystać z usług prywatnych firm.