Przychodnia Arka w Nysie, czyli ministerstwo zdrowia saren, sów i lisów
Dokonują cudów. Leczą sowy z zaćmy, lisa z wadami genetycznymi, połamane pisklaki i myszki. Kilka osób z Nysy stworzyło systemową opiekę nad dzikimi zwierzętami – ofiarami wypadków i chorób. I są lepsi od „ludzkiej” służby zdrowia.
Przychodnia to już właściwie szpital. Przebywa w nim obecnie około 70 pacjentów. Jest 2,5-kilogramowy puchacz, który jako pierwsza sowa w Polsce był operowany na zaćmę. Robotnicy znaleźli go w kamieniołomach, przekazali ornitologom, a ci zawieźli go do przychodni weterynaryjnej Arka w Nysie.
- Jest już po operacji i ma się dobrze, choć nie pracuje mu źrenica - opowiada Marta Węgrzyn, główny organizator ośrodka leczenia dzikich zwierząt w Nysie. - Mimo prób rekonstrukcji uszkodzonego łokcia jego sprawność się nie poprawiła, więc raczej puchacz na dożywocie trafi do jakiegoś ośrodka.
Większość ssaków w przychodni, to ofiary wypadków komunikacyjnych, kolizji z autami. Lecznica naprawia negatywne skutki rozpychającej się ludzkiej cywilizacji. U saren można z powodzeniem wyleczyć nawet uszkodzony staw. Skuteczność leczenia obrzęku mózgu zależy od czasu dowiezienia do weterynarza.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień