Przejściowy stan kryzysu, który spycha na margines. Jak odczarować bezdomność?

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Emilia Bromber

Przejściowy stan kryzysu, który spycha na margines. Jak odczarować bezdomność?

Emilia Bromber

„Na pewno nic nigdy się nie uda” - mówi większość osób w kryzysie bezdomności. W schronisku jest zasada, że każdy, kto tu przychodzi ma czystą kartkę. Zaczyna od nowa i oceniany jest na podstawie tego, jak pracuje we wspólnocie. W placówce osoby w kryzysie bezdomności otrzymują narzędzia, które w perspektywie lat pozwolą im się usamodzielnić.

- Bezdomność to stan kryzysu, bezdomnymi się nie rodzimy i to nie jest coś, co nas identyfikuje. Zawsze jesteśmy ludźmi. W schronisku spotykam bardzo wartościowe osoby, miłych ludzi z umiejętnościami, którzy tutaj odkrywają się powoli. I nagle znika to wszystko. Ktoś pokazuje zdjęcie wnuczki, nagle odezwał się syn. To są normalni ludzie - tak jak pan, pani, każdy z nas - tylko przywaleni problemami

– mówi Anna Michalak, kierowniczka schroniska dla osób bezdomnych przy Krańcowej 10.

Anna Michalak i Grzegorz Galbierczyk prowadzą placówkę dla osób bezdomnych przy ul. Krańcowej 10 w Poznaniu.
Łukasz Gdak Krańcowa 10 - czas na zmianę. W placówce działają dwa ośrodki: Schronisko Domu Charytatywny „Przystań”, znajdujące się na górnym piętrze oraz Ogrzewalnia, łaźnia i świetlica dziennego pobytu im. Św. Jana Bożego, mieszcząca się na parterze.

Niestety bezdomność cały czas identyfikuje i skazuje na społeczny ostracyzm. To stan bycia niewidzialnym, niechcianym i nieważnym dla nikogo. Osoby bezdomne budzą lęk, zazwyczaj współczucie. Niewidzialność, to kwintesencja wykluczenia społecznego – możesz iść środkiem ulicy i nikt na ciebie nie spojrzy. Jednak bezdomność, to nie jest żadna patologia, a na ten kryzys składa się wiele innych kryzysów, które go poprzedzają. Pojawia się jakiś brak i człowiek nie umie sobie poradzić.

- Wiele osób, które ma domy przechodzi przez dokładnie te same problemy, ale ma relacje i wsparcie. Dopóki człowiek ma wsparcie w rodzinie, grono przyjaciół i umiejętności, jak wykorzystywać wiedzę i to, co ma do dyspozycji wokół siebie, to może wyjść z sytuacji kryzysowej

– tłumaczy Grzegorz Galbierczyk, kierownik ogrzewalni, łaźni i świetlicy przy ul. Krańcowej 10.

Jak wynika z ostatniego Ogólnopolskiego badania liczby osób bezdomnych, w 2019 roku w Polsce było 30 330 osób bez domu, z czego 83,6 proc. stanowili mężczyźni, a 16,4 proc. kobiety. Najczęstsze przyczyny bezdomności to: konflikt rodzinny – 9 766, uzależnienie – 8 479, eksmisja, wymeldowanie z mieszkania – 7 991, rozpad związku – 5 580 i zadłużenie – 5 110.

Scenariusze są różne i zwyczajnie ludzkie. Rozpad relacji, utrata kontaktu z dziećmi, rozwód, utrata zdrowia, pracy - w obliczu problemów ucieczka w alkohol. Rzadko kiedy do schroniska przychodzi ktoś, kto od alkoholu uzależniony jest od 18-go roku życia. Jest jeden ciężar, drugi, trzeci, czwarty i nagle przychodzi świadomość „jestem sam z tym wielkim balastem”. Wszystko zaczyna się od małych rzeczy. Jeżeli ktoś np. bierze kredyt na dowód osobisty nie mając pracy, to jest potencjalnym kandydatem do bezdomności. Taki może być początek, ponieważ nikt nie bierze od razu kredytu na 200 tys. W schroniskach prawie każda osoba jest zadłużona na niebagatelne sumy – 100 tys. zł to norma, a długi podobnie jak uzależnienie powodują bezdomność i utrzymują w niej.

- Ludzie noszą straszne brzemiona i nie widzą wyjścia. To zabija człowieka od środka. Jeden pan przyszedł z 300 tys. zaległości alimentacyjnych. Nie mógł zrozumieć, że wiele z tego było przedawnione, z komornikiem można się dogadać, jeżeli podjąłby pracę, a jeszcze był w takim wieku, że mógł pracować. Nie dał się przekonać. - opowiada Anna Michalak. - Mamy pana, który spłaca dług ponad 150 tys. Dziś zostało mu 30 tys. Chodzi do pracy, większość oddaje komornikowi, sobie zostawia grosze. Mówi: „jak mi pani mówiła, ze to możliwe, to ja nie wierzyłem”. Ale dał się przekonać i dzisiaj jest szczęśliwy, bo wie, że za półtora roku będzie mógł pójść „na swoje”, usamodzielnić się.

Anna Michalak i Grzegorz Galbierczyk prowadzą placówkę dla osób bezdomnych przy ul. Krańcowej 10 w Poznaniu.
Łukasz Gdak Ogrzewalnia, łaźnia i świetlica dziennego pobytu świadczą pomoc interwencyjną. Można tam wejść do 1 promila alkoholu, pod warunkiem, że nie jest się agresywnym. Nie jest to stan wielkiej nietrzeźwości, a zwiększa dostępność. To pierwszy krok, żeby coś zmienić.

Krańcowa 10 – czas na zmianę

Anna Michalak i Grzegorz Glbierczyk wierzą, że ten kto otrzyma nadzieję może się podnieść, że nikogo nie wolno przekreślać i spisywać na straty, bo można się pomylić. Większość osób w kryzysie bezdomności ma swój próg odbicia, ale jeszcze nie wie, co je poruszy. Przy ul. Krańcowej 10 w jednym budynku znajdują się dwa ośrodki. Schronisko Domu Charytatywny „Przystań” oraz Ogrzewalnia, łaźnia i świetlica dziennego pobytu im. Św. Jana Bożego, które działają w ramach poznańskiego Caritas. Podstawą ich pracy jest towarzyszenie ludziom i bycie z nimi. Ośrodek świadczy pomoc na rożnych poziomach, dostosowaną do potrzeb danej osoby. Ogrzewalnia, świetlica i łaźnia, to pomoc interwencyjna, a schronisko świadczy usługi stacjonarne. Pomoc interwencyjna, to miejsce pierwszego kontaktu, gdzie przychodzą osoby, które z różnych powodów nie są gotowe, żeby wejść do schroniska. Są to blokady, lęki czy bycie w ciągu alkoholowym. Można tam wejść do 1 promila alkoholu, pod warunkiem, że nie jest się agresywnym. Nie jest to stan wielkiej nietrzeźwości, a zwiększa dostępność. To pierwszy krok, żeby coś zmienić.

- Każda osoba potrzebuje się wykąpać, wyprać swoją odzież, ostrzyc włosy, ogolić się – nawet jeśli wraca potem na ulicę i gdzieś po drodze kupi alkohol. Nie można takich osób zostawić. To jest pomoc na najniższym poziomie, który jest niezwykle ważny, żeby funkcjonować i mieć, jak my to mówimy, moment odbicia

– mówi Grzegorz Galbierczyk.

W standardzie ministerialnym wyszczególnione są trzy poziomy pomocy: ogrzewalnie, noclegownie i schroniska oraz obowiązkowa kadra dla tych placówek. Dla ogrzewalni przewidziano spanie na miejscu siedzącym, a wśród personelu musi znaleźć się 1 opiekun na 50 osób. Na Krańcowej 10 dodatkowo wprowadzono dyżur pielęgniarki i pracownika socjalnego, a zamiast miejsca siedzącego przewidziano karimaty i koce.

Anna Michalak i Grzegorz Galbierczyk prowadzą placówkę dla osób bezdomnych przy ul. Krańcowej 10 w Poznaniu.
Łukasz Gdak - Każda osoba potrzebuje się wykąpać, wyprać swoją odzież, ostrzyc włosy, ogolić się – nawet jeśli wraca potem na ulicę i gdzieś po drodze kupi alkohol. Nie można takich osób zostawić. To jest pomoc na najniższym poziomie, który jest niezwykle ważny, żeby funkcjonować i mieć, jak my to mówimy, moment odbicia – mówi Grzegorz Galbierczyk.

- Ludzie mówili: „jak w ogrzewalni, gdzie w standardzie ministerialnym jest tylko miejsce siedzące do spania, pracownik socjalny, po co? To w schronisku.”. Okazuje się, że nie, bo ważny jest jakikolwiek kontakt z instytucją. Pracownik socjalny jest na wagę złota, bo stanowi pomost i punkt zaczepienia do tego, żeby porozmawiać o tym, czy pan czy pani nie chcieliby pójść o poziom wyżej, czyli do schroniska, na terapię czy na konsultację z prawnikiem

– opowiada Anna Michalak.

„Pracujemy na dokumentach”

W schronisku organizacja wygląda inaczej. Osoba, która tutaj przychodzi, po wywiadzie z pracownikiem musi spisać kontrakt socjalny, który jest dostosowany do możliwości, zasobów i potrzeb. To wewnętrzny dokument schroniska, o który opiera się cała praca. Wymagana jest też trzeźwość. Pierwszy miesiąc, to rzeczy najważniejsze: decyzja administracyjna na pobyt, wizyta u prawnika i psychologa, którzy diagnozują głębokość problemu. Po miesiącu, jeżeli osoba jest zdolna do pracy, to szuka zatrudnienia.

Anna Michalak i Grzegorz Galbierczyk prowadzą placówkę dla osób bezdomnych przy ul. Krańcowej 10 w Poznaniu.
Łukasz Gdak Schronisko świadczy pomoc stacjonarną. Osoby, które tam trafiają muszą zadbać o swoje zdrowie i uregulować sytuację prawną. Ci, którzy są zdolni do pracy, szukają zatrudnienia. - Jeśli osoba tego nie zrobi, to niestety się żegnamy - mówi Anna Michalak. Natomiast, jeżeli stan zdrowia danej osoby na to nie pozwala, to jest to uwzględniane.

- Jeżeli tego nie zrobi, to niestety się żegnamy. Pracujemy na dokumentach, nie na obietnicach. Natomiast, gdy koś jest chory lub ma inne problemy i potrzebuje czasu, to oczywiście jest to uwzględniane

– mówi Anna Michalak.

Czy osobom bezdomnym jest łatwo znaleźć pracę? Okazuje się, że tak. Jeszcze do niedawna pracodawca od razu wiedział, że dana osoba nie ma domu, co stygmatyzowało i na starcie skreślało kandydata. Jednak, od kiedy z dowodów osobistych usunięto adres, sytuacja polepszyła się.

Schronisko otwiera się o godz. 7, a zamyka o godz. 20. Takie są dyżury na wejściu. Każdy ma swoją funkcję do spełnienia – od wycierania stołów, gotowania, prania czy pielęgnowania ogrodu. Nie ma serwisu porządkowego. Osoby same dbają o przestrzeń na codziennych dyżurach od 9 do 12. Na terenie schroniska jest duży, zadbany ogród z domkami lęgowymi dla owadów oraz pokaźnych rozmiarów pole z uprawami. Rosną tam ogórki, fasolka szparagowa, włoszczyzna, cebula, kabaczki, cztery gatunki pomidorów, porzeczki, agrest, winogrona, maliny i jeżyny.

Społeczny mit

Do schroniska trafiają osoby samotne, które w placówce nawiązują nowe więzi i przyjaźnie. Jednak unika się powiedzenia, że jest to dom, bo dom to jest miejsce, gdzie człowiek może realizować wszystkie swoje potrzeby. W schronisku nie ma intymności, nie można aranżować własnej przestrzeni, trzeba dostosować się do regulaminu – jest czas wyjścia, czas powrotu. Co dwa tygodnie w weekend można wyjść na tzw. przepustkę.

- W społeczeństwie panuje mit, że osoby chcą być bezdomne. Wydaje mi się, że nie ma osoby, która chciałaby być bezdomna w tym sensie, że nie chciałaby posiadać miejsca, w którym chciałaby się schronić, kiedy przejdzie ochota na przygodę. Można sobie zafantazjować i być dwa lata w trasie, nocować byle gdzie, ale kiedy mi się znudzi i jestem bardzo zmęczona, to mam moje miejsce do którego wracam, zamykam drzwi i jestem u siebie

– tłumaczy Anna Michalak.

Mimo to personel placówki przy Krańcowej 10 rozumie, że ktoś może nie chcieć wejść do schroniska i zdecydować się na tak duże ograniczenie wolności. Jak tłumaczą, jeśli się nie ma własnej przestrzeni, to bycie na ulicy może stanowić substytut wolności.

- Schronisko jest miejscem, gdzie cały czas jest się na widoku. To miejsce zbiorowego zamieszkania, dlatego przebywanie w prowizorycznym schronieniu na ulicy może być substytutem domu, miejscem, w którym nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć

– mówi Grzegorz Galbierczyk.

Szklanka do połowy pełna

Anna Michalak uważa, że w Polsce szklanka jest do połowy pełna, dlatego, że istnieje rozwinięty system bezpłatnej pomocy dla osób bezdomnych. - Mamy specjalistów i jesteśmy w stanie dużo pomóc. Ludzie się usamodzielniają i wychodzą z kryzysów. To nie jest tak, że jak ktoś tutaj wejdzie, to już zostanie do końca życia. Zostają osoby starsze, schorowane, które i czekają na miejsce w domu pomocy społecznej – mówi.

Dla schroniska standard ministerialny przewiduje jednego pracownika socjalnego na 50 podopiecznych oraz o opiekunów, czyli personel pomocniczy, dbający o codzienne funkcjonowanie placówki. W „Przystani” dodatkowo wprowadzono pomoc psychologiczną, prawną oraz stanowisko asystenta osoby bezdomnej. Pomaga on w realizacji kontraktu wszędzie tam, gdzie osoby sobie nie radzą. To bardzo ważne funkcja, bo osoby często nie wierzą, że coś da się załatwić, nie wiedzą jak się odnaleźć, jak wejść w system.

Odzyskanie wiary

Kryzys bezdomności to nie tylko brak domu, ale też wykluczenie ze jakichkolwiek wyższych potrzeb np. kultury i ograniczenie się tylko do zaspokajania minimum egzystencjalnego. To stan permanentnego niedoboru i utrata własnej wartości, której odzyskanie zajmuje lata. To długi proces aż taka osoba pomyśli, że może, że potrafi, że nikt jej nie zrobi krzywdy.

Anna Michalak, Grzegorz Galbierczyk oraz inni pracownicy placówki często słyszą: „na pewno nic nigdy się nie uda”. Jak mówią, trzeba poczekać, towarzyszyć takiej osobie, motywować, wskazywać na cele, które są możliwe do osiągnięcia a następnie pomagać je osiągać. Jeżeli nie ma się innej wspierającej osoby, to w placówkach taką pomoc można uzyskać. Czasem wystarczy zwykła wskazówka, jak coś zrobić, podanie numeru, napisanie pisma, asysta podczas rozmowy czy towarzyszenie podczas wizyty u lekarza. W „Przystani” drzwi gabinetu asystentki osoby bezdomnej cały czas są otwarte – można też przyjść i po prostu się wygadać, bo w schronisku ma być bezpiecznie, funkcjonalnie i życzliwie.

- Nie twierdzę, że osoby nie ponoszą odpowiedzialności za ten kryzys. Z pewnością, to one same do niego doprowadziły, poprzez takie zachowanie, że dziś ich bliscy nie chcą dać im ostatniej szansy. Z drugiej strony w biografii tych osób odnajdowałam wiele winy wobec nich. Zawinili rodzice nie dając wzorców, albo dając tylko takie patologiczne. Te osoby często oszukano, wymeldowano je z mieszkań. Nie potrafiły o siebie zadbać, bo w ogóle nie sądziły, że może je coś takiego spotkać.

- mówi Anna Michalak, która ma nadzieję, że bezdomność zostanie społecznie „odczarowana”, a osoby w kryzysie przestaną być stygmatyzowane.

Jesteś w sytuacji kryzysowej? Tu uzyskasz pomoc:

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Emilia Bromber

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.