Prof. dr hab. med. Piotr Jankowski: Złe nawyki to cios prosto w serce

Czytaj dalej
Fot. Joanna Urbaniec / Polska Press
Iwona Krzywda

Prof. dr hab. med. Piotr Jankowski: Złe nawyki to cios prosto w serce

Iwona Krzywda

O tym, jak wygląda leczenie chorób kardiologicznych w Polsce, jaką rolę w ich profilaktyce odgrywają leki i dlaczego nową epidemią stała się niewydolność serca, mówi prof. dr hab. med. Piotr Jankowski, specjalista kardiologii z I Oddziału Klinicznego Kardiologii i Elektrokardiologii Interwencyjnej oraz Nadciśnienia Tętniczego Szpitala Uniwersyteckiego.

Podobno londyńczyk, który dostanie zawału serca w Krakowie, może mówić o dużym szczęściu…
To moje słowa?

Tak.
Rzeczywiście, system leczenia pacjentów z ostrym zawałem serca w tej pierwszej fazie szpitalnej jest w Polsce bardzo dobrze rozwinięty. Jeśli tylko chory nie zwleka z zawiadomieniem pogotowia ratunkowego– co niestety zbyt często się zdarza – może liczyć na pomoc na światowym poziomie, często lepszą niż w wielu krajach Europy Zachodniej. Tak jest również w Małopolsce i Krakowie. Nie oznacza to jednak, że zawał jest chorobą lekką i przestał być stanem zagrażającym życiu.

Statystyki pokazują, że mimo intensywnego rozwoju kardiologii interwencyjnej, nadal co piąty zgon jest spowodowany zawałem.
Generalnie schorzenia układu krążenia są odpowiedzialne za 46 proc. wszystkich zgonów, a wśród nich najczęstszą przyczyną jest choroba wieńcowa, w tym zawał serca. Ocenia się, że od momentu wystąpienia pierwszych objawów do chwili, kiedy chory znajdzie się pod opieką lekarzy, umiera od kilkunastu do dwudziestu kilku procent osób, u których doszło do zawału. Kolejnych prawie 10 proc. umiera w szpitalu. To statystyka na poziomie Niemiec czy Danii i lepsza niż w wielu krajach Europy Zachodniej. W polskich ośrodkach, które leczą zawały zabiegowo – udrażniając niedrożną tętnicę – te śmiertelne przypadki są jeszcze rzadsze, dotyczą 4-6 proc. chorych. Niestety, zgony zdarzają się również już po opuszczeniu oddziału kardiologii. W ciągu pierwszych 12 miesięcy z różnych przyczyn umiera co dziesiąty chory. Jeśli zsumujemy te odsetki wyraźnie widać, jak niebezpieczna to choroba. Kluczowy jest zaś czas reakcji. Bagatelizowanie objawów nie tylko zwiększa prawdopodobieństwo, że pacjent nie przeżyje zawału, ale zmniejsza również szanse na efektywną pomoc.

Jak więc go rozpoznać?
Typowy objaw to ból o charakterze ucisku, ściskania, rozrywania, pieczenia za mostkiem lub na lewo od niego. Może on promieniować do szyi, gardła, lewego barku lub ramienia i skutkować także drętwieniem rąk. Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze jego objawy są charakterystyczne. O zamknięciu tętnicy może również świadczyć ból w klatce piersiowej o np. kłującym charakterze, duszność, kołatanie serca, ból w nadbrzuszu czy wyłącznie lewej ręki. Takie dolegliwości oczywiście są charakterystyczne także dla zupełnie innych schorzeń, niemniej jednak nawet w takim przypadku warto zadzwonić na pogotowie i skonsultować swój stan z ratownikiem czy lekarzem.

Kobiety i mężczyźni przechodzą zawał tak samo?
Nietypowe objawy, o których wspominałem,są bardziej charakterystyczne dla kobiet. U pań częściej zdarzają się również takie zawały, które w ogóle nie dają dolegliwości bólowych.

Czytaj więcej:

  • Można mieć zawał i o tym nie wiedzieć?
  • Dlaczego zawały serca są tak częste zwłaszcza u seniorów?
  • Czy niewydolność serca da się całkowicie wyleczyć?
Pozostało jeszcze 76% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Iwona Krzywda

Do redakcji Dziennika Polskiego dołączyłam w sierpniu 2015 r. Zajmuję się głównie ogólnopolskimi i lokalnymi tematami związanymi z systemem ochrony zdrowia oraz szkolnictwem wyższym.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.