Policjanci z drogówki skazani za korupcję. Bo był seks zamiast mandatu

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Maciej Czerniak

Policjanci z drogówki skazani za korupcję. Bo był seks zamiast mandatu

Maciej Czerniak

Pięć osób zostało skazanych za korupcję w bydgoskiej drogówce. To czterej policjanci i prostytutka. Sąd uniewinnił dwóch oskarżonych.

- Treść rozmowy telefonicznej jednoznacznie wskazuje na to, że doszło do wykonania czynności seksualnej - wczoraj w uzasadnieniu wyroku podkreślał sędzia Bartosz Jankowski. - Świadczyły o tym dobitnie zarejestrowane rozmowy telefoniczne.

Dwa razy seks w radiowozie

Chodziło o sytuację sprzed kilku lat kiedy to Krzysztof C. oraz Marcin Sz., dwaj policjanci Wydziału Ruchu Drogowego bydgoskiej komendy wspólnie pełnili służbę u zbiegu ulic Bełzy, Wyszyńskiego, Toruńskiej i Jana Pawła II w Bydgoszczy. W radiowozie przebywała z nimmi Joanna S. To prostytutka, która wzamian za odstąpienie przez policjantów od wypisania jej mandatu (przedtem kierowała autem bez uprawnień), zgodziła się wykonać mundurowym swoje „usługi” seksualne. W radiowozie.

W czasie tej „transakcji” policjanci kontaktowali się również telefonicznie z innymi mundurowymi. Żartowali przy tym. Nie wiedzieli, że już wtedy ich rozmowy były na podsłuchu w ramach postępowania prowadzonego przez Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Funkcjonariusze BSW podejrzewali, że w bydgoskiej drogówce może dochodzić do przestępstw korupcyjnych.

Krzysztofowi C. prokuratura przypisywała w akcie oskarżenia kilka czynów karalnych. Wczoraj ten policjant z ponad dziesięcioletnim stażem służby został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 240 0 zł oraz pokryć koszty postępowania sądowego.

Wyroki zapadły „w zawiasach”

Jego kolega oraz współoskarżony, Marcin Sz. usłyszał wyrok roku i trzech miesięcy (również w zawieszeniu. Z kolei Joanna S. została uznana winną i skazana na rok oraz dwa miesiące pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary.

Sąd skazał jeszcze trzech innych policjantów za załatwianie, bądź pośrednicze nie w obietnicach wręczenia łapówek przez kierowców. Dwie osoby - Jan W. i Dariusz K. zostały uniewinnione. Sąd nie dopatrzył się w ich czynach znamion przestępstwa. Jedna z tych osób, to kierowca auta zatrzymanego do kontroli drogowej.

Akt oskarżenia w sprawie pięciu policjantów i trzech kierowców trafił do sądu w 2015 roku. W dwóch przypadkach chodzi o zarzuty wręczenia korzyści majątkowej w postaci drogich alkoholi, wartych 50 i prawie 500 zł. Jeden z policjantów ma postawionych dziewięć zarzutów. W jego przypadku, jak i w przypadku pozostałych oskarżonych funkcjonariuszy chodziło również o pośredniczenie w przekazaniu obietnicy wręczania korzyści majątkowych.

Te korzyści to między innymi komplet... opon samochodowych. Taki podarunek obiecał jeden z zatrzymanych kierowców policjantowi w zamian za anulowanie mandatu. Skandal w bydgoskiej drogówce wybuchł w kwietniu 2015 roku roku.

Policjanci zostali natychmiast zawieszeni w wykonywaniu obowiązków służbowych. A w ich gronie znalazł się mundurowy, który już w 2013 roku stał się bohaterem innej afery. Chodziło o kontakty z prostytutkami, które „pracowały” przy drodze krajowej nr 10 w okolicy Stryszka i Solca Kujawskiego.

Bohater wcześniejszej afery

Bulwersujące były między innymi ujawnione zdjęcia, na których jedna z prostytutek pozowała w mundurze policyjnym siedząc w radiowozie.

Policjant, wobec którego trwało w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne, to Krzysztof C. Służył w policji od 10 lat. Sprawę umorzono wtedy z uwagi na przedawnienie.

Na ostatniej rozprawie Krzysztof C. oświadczył po raz kolejny w procesie, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Prosił sąd (podobnie jak wszyscy pozostali oskarżeni oraz ich obrońcy) o uniewinnienie. Odniósł się również do wyjaśnień, które chwilę wcześniej na sali rozpraw złożył świadek, policjant z Biura Spraw Wewnętrznych.

- Tamtego dnia (wskazanego w akcie oskarżenia, red.) pełniliśmy służbę w nieoznakowanym radiowozie alfa romeo u zbiegu ulic Bełzy i Toruńskiej blisko sklepu Tesco, a nie w podziemnym garażu - mówił. - Cała ta sprawa wynika z chęci odwetu na mnie, któremu nie udało się udowodnić winy w sprawie dotyczącej historii z obwodnicy.

Wyrok jest nieprawomocny. Obrońcy nie wykluczają, że złożą od niego apelację.

Maciej Czerniak

Zajmuję się tematyką kryminalną, policyjną, jestem autorem relacji sądowych. Piszę też na tematy bieżące, dotyczące samorządu, problemów mieszkańców. Co najbardziej lubię w pracy? Zaskakujące historie, które mam przyjemność przedstawiać Czytenikom. Jak wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze. Nie tylko filmowe.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.