Mateusz Bolechowski

Płód to człowiek, tyle, że mały [ROZMOWA]

Płód to człowiek, tyle, że mały [ROZMOWA]
Mateusz Bolechowski

Rozmowa z Piotrem Zalegą, lekarzem położnikiem ze Skarżyska – Kamiennej, wielokrotnym laureatem plebiscytu Lekarz Roku.

Jest pan lekarzem z długą praktyką. Jaka jest skala problemu niechcianych ciąż?
Z perspektywy 30 lat pracy w zawodzie mogę powiedzieć, że aborcja przestała być u nas problemem społecznym. Spadek w porównaniu z latami 80 - tymi ubiegłego wieku oceniam na 30 - krotny.

Skąd ta zmiana?
To zasługa znacznie większej świadomości ludzi, oraz antykoncepcji, która jest powszechnie dostępna i bezpieczna. Zarówno dla kobiety, jak i jej dziecka, jeśli mimo stosowania zabezpieczeń dojdzie do ciąży. Antykoncepcja obrosła mitami - ja nie znam przypadku, by długotrwale stosowana doprowadziła do bezpłodności. W niektórych przypadkach jest odwrotnie - pomaga ją leczyć. Środki antykoncepcyjne zmniejszają zagrożenie zachorowania na raka jajnika. Stosuje się je w leczeniu torbieli, bolesnej miesiączki, nawet cery trądzikowej. Zakaz stosowania antykoncepcji to byłby regres medycyny.

A skutki uboczne?
Oczywiście mogą wystąpić, jeśli środki antykoncepcyjne są niewłaściwie stosowane. To może być bolesność piersi, bóle migrenowe, wzrost krzepliwości krwi. A nawet przyspieszać rozwój nowotworu piersi. Przy czym tabletki go nie wywołuje. Dlatego antykoncepcję stosować można jedynie po badaniach i w konsultacji z lekarzem. Dość często u kobiet biorących leki spada libido - ale można wtedy dobrać inną kurację.

Aborcja to po prostu zabieg medyczny, czy zabicie żywej istoty?

Płód to jest człowiek. Termin 12 tygodni, który wyznaczono jako graniczny dla aborcji wynika wyłącznie z tego, że jest on na tyle mały, że jego widok nie oddziałuje tak bardzo na psychikę kobiety i lekarza.

Jak kobiety przeżywają usunięcie ciąży?
Bardzo. Bez wyjątku. To jest masakra. Wychodzą okaleczone psychicznie, choć fizycznie są zdolne wytrzymać znacznie więcej niż my, mężczyźni.

Dlaczego się na nią decydują?
Najczęściej dlatego, że po urodzeniu dziecka nie mogą liczyć na niczyją pomoc. Ojca, rodziny, państwa. Szczególnie, jeśli urodzi się dziecko niepełnosprawne. Dlatego państwo powinno wreszcie zająć się pomocą ludziom, którzy wychowują chore dzieci.

Czy aborcja w przypadku mocno uszkodzonych płodów powinna być dozwolona?

Przede wszystkim chcę podkreślić, że Polska jest w światowej czołówce jeśli chodzi o operacje wewnątrzmaciczne. Skutecznie leczymy wodogłowie, nawet rozszczep kręgosłupa u dzieci będących jeszcze w brzuchu matki. W efekcie na świat przychodzą zdrowe dzieci. U nas z sukcesem operuje się wady, które w Europie uznawane są za wskazanie do usunięcia ciąży. Tym bardziej szkodliwe są propozycje karania lekarzy i badań prenatalnych. Kto zdecyduje się na operację płodu, skoro w przypadku, gdy zabieg się nie powiedzie, a i tak się może zdarzyć, lekarz ratujący życie pójdzie siedzieć tak samo, jak jego kolega, który wykonuje aborcję dla kasy? Wspomniany zapis cofnąłby medycynę o 20 lat! A czy kobieta powinna rodzić poważnie chore dziecko, które nigdy nie będzie samodzielne, albo umrze pół godziny po porodzie? Jeśli podejmie decyzję "na tak" - chwała jej. Jest w Polsce klinika przeznaczona dla takich osób, z miejscem, gdzie mogą po porodzie przebywać z dzieckiem do chwili jego śmierci, pożegnać się. Wybór powinni mieć jednak rodzice.

Zakazać aborcji całkowicie?

Próbowano to zrobić już w Polsce w okresie międzywojennym. W efekcie zmarło tysiące kobiet, które próbowały usunąć ciążę na własną rękę albo z pomocą "fachowców". Dziś kto będzie chciał pozbyć się ciąży, i tak to zrobi. Wiadomo, że istnieje turystyka aborcyjna - do Niemiec, Czech, Słowacji. nawet na Ukrainę. Całe busy kursują. Często zabiegi odbywają się w urągających warunkach. Bardzo niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia kobiet jest też stosowanie tabletek poronnych, branych w domu. Dostęp do nich jest łatwy. Wystarczy w internecie wpisać "wywoływanie miesiączki". Ogłoszeń jest mnóstwo.

Są środowiska, które domagają się "aborcji na życzenie". Może to jest rozwiązanie. Kto będzie chciał, podda się jej, kto nie - nie.
Jestem przeciwny. Gdy zaczynałem pracę, w latach 80 - tych, w Polsce do 12 tygodnia ciąży aborcja była na życzenie, wystarczyło, że kobieta poda jako powód przyczyny społeczne. Wówczas dostawała skierowanie do szpitala. Lekarz nie mógł odmówić wykonania zabiegu. Już wtedy wielu nie chciało tego robić. Ja i większość kolegów - tak sądzę, poczuliśmy ulgę, gdy w 1993 roku weszło w życie obowiązujące do dziś prawo aborcyjne. Na lekarzach aborcja też odciska piętno, to duże obciążenie psychiczne. Choć pewnie są tacy, którzy robią sobie z tego źródło zarobku. Istotą naszego zawodu jest ratowanie życia, w przypadku położników - poprowadzenie ciąży tak, by urodziło się zdrowe dziecko. Odebranie porodu to wielka radość, esencja pracy, którą wykonuję.

Pańskim zdaniem dobrze jest, jak jest?
Już świętej pamięci Lech Kaczyński i jego żona podkreślali, że wypracowanego z trudem kompromisu nie wolno naruszać, za co swojego czasu im się dostało. Kombinowanie przy obecnym prawie spowoduje wiele złego. Nie chciałbym ani zaostrzania, ani powrotu do tego, co było 30 lat temu. Najgorsze, że na temat aborcji w mediach najczęściej wypowiadają się osoby, które nie maja na ten temat wiedzy, tylko dziką ideologię. Mówię o obu skrajnych postawach. Albo ci, którzy wykorzystują temat do swoich politycznych celów, licząc słupki poparcia.

Mateusz Bolechowski

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.