Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

Pierwszy Sejm wolnej Polski. Głosować mogła tylko część obywateli

Otwarcie Sejmu Ustawodawczego w Warszawie. W środku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski Fot. fot. NAC Otwarcie Sejmu Ustawodawczego w Warszawie. W środku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski
Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

26 stycznia 1919. W Polsce przeprowadzono wybory do Sejmu Ustawodawczego. Głosowanie odbyło się tylko na części polskiego terytorium. Żadna partia nie zdobyła większości. Wyczekiwanie na Sejm było powszechne.

Jednym z najważniejszych zadań władz odrodzonej w listopadzie 1918 r. Polski - prócz formowania armii, walki o granice, tworzenia administracji i budowy podstaw ekonomicznych państwa - było opracowanie ordynacji do Sejmu Ustawodawczego.

W społeczeństwie istniało silne przekonanie, wywodzące się jeszcze z czasów przedrozbiorowych, że to właśnie Sejm powinien być najwyższym organem władzy i źródłem prawa, a jego powołanie jest nader pilną potrzebą.

Państwo dopiero powstawało. Żadna z granic nie była ustalona, armia była nieliczna...

Oczekiwano, że organ ten uporządkuje i uspokoi sytuację w kraju, poprawi trudną sytuację ekonomiczną, złagodzi silne napięcia społeczne. O konieczności szybkiego wyłonienia Sejmu przekonane były wszystkie liczące się siły polityczne w Polsce.

Gdy więc Naczelnik Państwa Józef Piłsudski 18 listopada 1918 r. powierzył Jędrzejowi Moraczewskiemu misję formowania rządu, było oczywiste, że opracowanie ordynacji wyborczej stanie się jednym z najważniejszych zadań gabinetu.

- Uderza przede wszystkim pragnienie, aby Sejm powstał jak najszybciej. (...) Sprawujący władzę dyktatorską Piłsudski, za rzecz szczególnie pilną i ważną uważał prawne ugruntowanie demokracji w Polsce. (...) Podkreślić wreszcie trzeba, że Sejm Ustawodawczy miał mieć tylko jedną izbę. Rozwiązanie to odzwierciedlało poglądy lewicy, a więc siły określającej w listopadzie 1918 r. kształt ustrojowy państwa polskiego” - mówił historyk XX-lecia międzywojennego prof. Tomasz Schramm.

Nowoczesna ordynacja

Ordynację przygotowano bardzo szybko. Została ogłoszona w formie dekretu Naczelnika Państwa już 28 listopada. Zgodnie z dominującym wówczas trendem demokratyzacji była nowoczesna - pięcioprzymiotnikowa. Wybory miały więc być powszechne, równe, bezpośrednie, tajne i proporcjonalne.

Prawo do głosowania miały wszystkie osoby (zarówno mężczyźni, jak i kobiety), które ukończyły 21 lat. Okręgi miały być wielomandatowe, a jeden poseł miał przypadać średnio na 50 tys. mieszkańców. Co ciekawe, można było kandydować jednocześnie w kilku okręgach. Była to jedna z wad ordynacji, skutkująca wystawianiem popularnych liderów partyjnych w wielu okręgach, co blokowało pozostałych kandydatów.

W wyborach mogły startować partie polityczne, organizacje społeczne i grupy obywateli. Do zgłoszenia listy wystarczało zdobycie poparcia 50 osób (to rozwiązanie także było chybione - zaskutkowało mnóstwem efemerycznych list z minimalnym poparciem, niekiedy mniejszym niż potrzebne do rejestracji 50 osób).

Twórcy ordynacji starli się tak ją skonstruować, by uniemożliwić nadużycia wyborcze, do jakich dochodziło często np. w Galicji. Stąd np. zakaz kandydowania urzędników państwowych, skarbowych i sądowych w okręgu, w którym pracują, a także zakaz dla administracji państwowej i samorządowej wspierania jakiejkolwiek listy.

W dniu ogłoszenia ordynacji opublikowano też wykaz okręgów wyborczych i termin głosowania, ustalony na 26 stycznia 1919 r.

Wysiłek tysięcy

„Decyzja podjęta w takich warunkach stanowiła wyraz odwagi i nadziei zarazem: odwagi, że odradzająca się Polska, jej aparat administracyjny, działające w kraju siły polityczne zdolne będą do przeprowadzenia tak trudnego przedsięwzięcia; akt wiary, że społeczeństwo, biorąc udział w wyborach, dowiedzie swego patriotyzmu i wyrobienia politycznego.

Oba te założenia, jak wykazała najbliższa przyszłość, były słuszne” - napisał znany historyk polskiego parlamentaryzmu prof. Andrzej Ajnenkiel.

Władze przystąpiły do tworzenia i przygotowywania aparatu wyborczego, na co miały - przypomnijmy - zaledwie dwa miesiące. W tym krótkim czasie trzeba było powołać komisje wyborcze, przeszkolić ich członków, wyznaczyć punkty do głosowania, zarejestrować komitety wyborcze (zwane wówczas listami), wydrukować karty do głosowania i dostarczyć je do komisji.

A przecież państwo polskie dopiero powstawało. Żadna z jego granic nie była ustalona, administracja dopiero się tworzyła, armia była nieliczna, a policja nierzadko w stanie rozprzężenia. Niemniej przekonanie o konieczności wyłonienia Sejmu było w społeczeństwie tak silne, że mimo tych trudności wybory udało się skutecznie przygotować.

Jak stwierdził historyk prof. Andrzej Garlicki: „Owe tysiące ludzi biorących udział w przygotowaniu wyborów są świadectwem, iż proces tworzenia polskiej państwowości był dziełem powszechnym”.

Trudności związane z przeprowadzeniem głosowania miały charakter nie tylko administracyjno-techniczny. Trzeba sobie bowiem uzmysłowić, że rząd Moraczewskiego faktycznie kontrolował tylko Królestwo Polskie, Galicję Zachodnią i Śląsk Cieszyński.

Natomiast Galicja Wschodnia była zajęta przez Ukraińców i trwały tam walki, na terenach za Bugiem stacjonowała armia niemiecka, a zabór pruski nadal był częścią Niemiec.

W takiej sytuacji rząd podjął decyzję, że z Galicji Wschodniej do Sejmu wejdą byli posłowie do parlamentu wiedeńskiego. Co do zaboru pruskiego i terenów zabużańskich decyzje miały zapaść później.

Burzliwa kampania

Pierwsza kampania wyborcza w wolnej Polsce była burzliwa i zacięta. Zgłoszono wiele list wyborczych, ale liczyły się głównie te wystawione przez duże i popularne partie. Rywalizacja była ostra i demagogiczna, w walce o poparcie nie przebierano w słowach.

W Krakowie powstały trzy bloki wyborcze. Zjednoczony Komitet Krakowskiego Okręgu Wyborczego miał charakter centroprawicowy i skupiał 12 stronnictw i partii. Były wśród nich m.in. Polskie Stronnictwo Republikańskie (wśród jego założycieli był właściciel „IKC” Marian Dąbrowski), PSL „Piast”, Polskie Stronnictwo Mieszczańskie, Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe oraz Związek Chrześcijańsko-Ludowy. Drugi blok stworzyła Polska Partia Socjal-Demokratyczna, a trzeci syjoniści.

Kampania w Krakowie była równie burzliwa, jak w innych częściach kraju. Organizowano wiece i pochody, które nierzadko przekształcały się w zamieszki i rozróby uliczne. I tak np. 9 stycznia 1919 r. w sali „Sokoła” przy ul. Wolskiej socjaliści zwołali wiec przedwyborczy, podczas którego domagali się m.in. zawieszenia „IKC”.

Po wiecu udali się pod siedzibę gazety na ul. Basztową, wyłamali bramę i zdemolowali pomieszczenia, niszcząc maszyny oraz papier za ok. 50 tys. koron. Częste było też rozbijanie lub opanowywanie spotkań wyborczych konkurencyjnych pa rtii. Tak zrobiły zwolenniczki PPS 13 stycznia na wiecu Narodowej Organizacji Kobiet w „Sokole”. Z kolei ich towarzysze partyjni 19 stycznia zdominowali wiec listy narodowej w Podgórzu.

Wojsko w gotowości

23 stycznia krakowski „Głos Narodu” pisał: „Spadł obfity deszcz kartek wyborczych z drukowanymi nań numerami, wciskanych przez wszystkie partie i partyjki przechodniom. (…) Tak wielkiej agitacji, jaką rozpętały obecne wybory, nie widzieliśmy dotychczas”.

Stan napięcia tuż przed głosowaniem był tak duży, że właściciele sklepów i lokali zdecydowali się na ich zamknięcie w dniu 26 stycznia. Niektórzy nawet zabili deskami witryny. Władze postawiły w stan gotowości oddziały wojska. Na szczęście jednak głosowanie przebiegło spokojnie.

Najlepszy wynik w skali kraju uzyskała Narodowa Demokracja, występująca wówczas jako Komitet Wyborczy Stronnictw Demokratycznych, która uzyskała 37 proc. głosów i 116 mandatów. Drugie miejsce zajęło PSL „Piast” z 46 posłami, trzecie Związek Polskich Posłów Socjalistycznych - 32 mandaty, czwarte Polskie Zjednoczenie Ludowe - 27 posłów.

Klub Pracy Konstytucyjnej (czyli konserwatyści i demokraci galicyjscy) miał 18 posłów, Klub Narodowego Związku Robotniczego 16 posłów. Były jeszcze PSL Lewica (13 posłów), Klub Żydowski (10), Klub Niemiecki (2) i czterech posłów bezpartyjnych.

W Sejmie było więc dziewięć klubów, a żaden z nich nie miał większości wystarczającej do sformowania samodzielnego rządu. W dodatku zarówno lewica, jak i centrum były wewnętrznie podzielone, co jeszcze bardziej utrudniało stworzenie jakiejś koalicji. Dlatego dla wszystkich wygodne było utrzymanie dotychczasowego rządu z Ignacym Paderewskim jako premierem.

W Krakowie mandaty zdobyli: Ignacy Daszyński, Zofia Moraczewska i Zygmunt Klemensiewicz z PPSD, Stanisław Grabski z ZLN, Franciszek Bardel z PSL „Piast”, Jan Kanty Fedorowicz - konserwatysta i Ozjasz Thon - syjonista (założyciel krakowskiego „Nowego Dziennika”).

Godzina serc bicia

9 lutego 1919 r. w katedrze św. Jana w Warszawie odprawiono uroczystą mszę, celebrowaną przez arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego. Wzięli w niej udział Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, rząd, posłowie i liczna publiczność. Następnego dnia w w budynku byłego rosyjskiego Instytutu Aleksandryjsko-Maryjskiego Wychowania Panien przy ul. Wiejskiej odbyło się inauguracyjne posiedzenie Sejmu. Tak opisywał je Maciej Rataj:

„Porządek przedstawiał się fatalnie. Publiczność wpuszczona na salę obrad zajęła nie tylko boki sali, przejścia, ale i ławki poselskie. Z trudem ulokowałem się gdzieś na szarym końcu, stojąco, pośród publiczności, której stroje odbijały się od kożuchów, pasiastych ubrań łowickich, białych sukman itp. chłopskich posłów, którzy w swej masie narzucali się oku. »Chłopski Sejm« - jak mówiono.

Niezapomniana chwila. Jest Polska, jest Sejm - jej przedstawicielstwo. Wtłoczony w masę czułem się jednak dumny i szczęśliwy, iż jestem jednym z tych, którzy mają budować odrodzone państwo”.

Otwarcia Sejmu Ustawodawczego dokonał Naczelnik Państwa. „W tej godzinie wielkiego serc polskich bicia czuję się szczęśliwym, że przypadł mi zaszczyt otwierać Sejm polski, który znowu będzie domu swego ojczystego jedynym panem i gospodarzem” - powiedział. Na marszałka wybrany został głosami prawicy działacz z Wielkopolski Wojciech Trąmpczyński.

Zadaniem Sejmu było uchwalenie konstytucji, ale na to potrzeba było czasu. Póki co przyjęto rozwiązanie tymczasowe. Na trzecim posiedzeniu, 20 lutego, Piłsudski złożył swoją władzę Sejmowi, uznając, że jego misja polegająca na zwołaniu parlamentu dobiegła końca.

Posłowie przyjęli natomiast jednogłośną uchwałę, w której powierzyli Piłsudskiemu dalsze sprawowanie władzy do momentu uchwalenia konstytucji. Uchwała określała też relacje między Naczelnikiem Państwa, rządem i Sejmem. Akt ten nazwano „małą konstytucją”. Obowiązywała ona do momentu uchwalenia konstytucji marcowej z 17 marca 1921 r.

Sejmowa choroba

Sejm Ustawodawczy uchwalił także nową ordynację wyborczą i szereg ustaw socjalnych. Niestety, szybko popadł też w chorobę, właściwą dla większości późniejszych sejmów II Rzeczypospolitej - podziały partyjne skutkujące rozdrobnieniem.

Gdy w listopadzie 1922 r. kończyła się jego kadencja, istniało w nim już 19 zespołów poselskich...

[email protected]

Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.