Parapetówka u pogorzelców. Stępniowie dostali dom, o jakim nie śnili
Rodzinie Stępniów z Opola, która straciła dom w pożarze, w pomoc zaangażowali się sąsiedzi, ale też ludzie spoza regionu, a nawet z zagranicy. Dzięki nim na podwórzu państwa Stępniów stanął wymarzony domek holenderski.
- Pierwszy raz od dnia pożaru zasnęłam snem kamiennym. Ten dom ma niesamowitą aurę, bije od niego spokój, który i nam się udziela - mówi Anita Stępień z Opola. - To pierwszy taki domek w dzielnicy, więc mnóstwo osób chce go obejrzeć. Czasami zatrzymują się obcy ludzie, żeby popatrzeć. Aż trudno nam uwierzyć, że on jest nasz...
Ogień w stuletnim domu przy ul. Środkowej w Opolu wybuchł pod koniec marca. Anita i Bogdan Stępniowie szykowali się już do snu. Pan Bogdan próbował ratować dobytek, co niemal przypłacił życiem. Małżonkowie uciekli z płomieni tak jak stali, zabierając jedynie swoją przyjaciółkę - kundelkę o imieniu Tosia.
Po pożarze zamieszkali w przeciekającej przyczepie kempingowej. Szybko okazało się, że do starego domu nie wrócą, bo koszt odbudowy znacznie przekracza ich możliwości finansowe.
Gdy grupa sąsiadów ruszała ze zbiórką na domek holenderski, mało kto wierzył, że zakończy się ona sukcesem. W niedzielę skoro świt, domek przyjechał do Opola.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień