Panie Wodyński kochany! Ja panu powiem, kto na was donosił!

Czytaj dalej
Fot. Fot. archiwum prywatne
Stanisław Wodyński

Panie Wodyński kochany! Ja panu powiem, kto na was donosił!

Stanisław Wodyński

Wspomnienia prowincjonalnego dysydenta. Wacek pojawił się w moim otoczeniu gdzieś około 1981 r. Przyjechał z Wrocławia. Od razu przypadliśmy sobie do gustu, jako jedyni w środowisku urodzeni jeszcze poza linią Curzona - on na Litwie, ja na Podolu. Kresowianie...

Był urodzonym gawędziarzem, przy tym niezłym – mimo przekroczonej sześćdziesiątki – birbantem. Pochodził z Wilna, to powodowało, że już, jakby a priori, wszyscy go akceptowali – z tą jego śpiewną mową, rozlicznymi dykteryjkami z przeszłości.
Nawet Wacka zatrudniałem na czarno, przy przygotowywaniu gliny do wyrobu moich figurek. Wackowi nie tyle brakowało pieniędzy, ile towarzystwa, więc chętnie do pracy przychodził.

Panie! Co my z wami żeśmy nie mieli. Ile było śledzenia, ile zmartwienia, żeby sprzęt do podsłuchu się nie zgubił.

Pozostało jeszcze 85% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Stanisław Wodyński

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.