Opolanie ryzykują, żeby tanio wypocząć
Lista miejsc, gdzie lepiej nie jechać na urlop, jest bardzo długa. Otwiera ją Egipt. Jednak mimo ostrzeżeń MSZ wiele osób wybiera ten kraj na rodzinne wakacje.
Magdalena z Nysy wybiera się na wakacje do Egiptu. O tym, że kraj ten jest wymieniany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych jako ten, do którego nie zaleca się podróżować, Magdalena dobrze wie. Swoją decyzję wyjaśnia tak: - Lecę do Egiptu do pięciogwiazdkowego hotelu z akwaparkiem i wyżywieniem all inclusive, bo czteroosobowa rodzina zapłaci za dwa tygodnie „wypasionego” pobytu niecałe 6 tysięcy złotych. Będziemy siedzieć w kompleksie hotelowym, nic nam nie grozi.
Nie tak dawno, bo w kwietniu tego roku, MSZ zaktualizowało komunikat dotyczący Egiptu. Kraj ten ma aż trzeci stopień w tzw. alercie podróżnym (w skali czterostopniowej). W kwietniu na terytorium całego Egiptu wprowadzono stan wyjątkowy, na stronie MSZ czytamy: „Na terytorium Egiptu dochodzić może m.in. do ataków na miejsca odwiedzane przez turystów, miejsca kultu religijnego, bazary, centra handlowe, hotele, restauracje, bary i lotniska”.
Wprawdzie MSZ dopuszcza wyjazdy grupowe do miejscowości turystycznych położonych po afrykańskiej stronie Morza Czerwonego (Hurghada, El-Gouna, Safaga, Marsa Alam) oraz Sharm el-Sheikh na Półwyspie Synaj, jednak wymowa alertu trzeciego stopnia jest jednoznaczna: Nie jedź tam! Czerwone zabarwienie komunikatu też nie pozostawia wątpliwości. Groźniejszy jest tylko czwarty stopień alertu, który oznacza, że Polacy mają się natychmiast ewakuować z danego kraju.
- Alerty MSZ są wydawane dla podróżnych, aby ci mogli się z nimi zaznajomić i podjąć odpowiedzialną decyzję dotyczącą wakacji - mówi Piotr Henicz, wiceprezes BP Itaka. - Jednak mam wrażenie, że Polacy się przyzwyczaili do owych komunikatów, one są stałym elementem naszej turystycznej branży.
A rynkiem turystycznym rządzą prawa podaży i popytu. Nie ma też przepisu, który nakazuje biurom podróży zaprzestawać sprzedaży ofert do danego kraju, jeśli na stronie MSZ pojawi się ostrzeżenie przed wyjazdem do tego państwa. MSZ ostrzega m.in. przed wyjazdami do Wlk. Brytanii, Wenezueli, Turcji, Tunezji (3 stopień alertu) i do wielu, wielu innych krajów popularnych wśród Polaków.
To, że Polacy stale ignorują ostrzeżenia MSZ jest już normą. Po krwawych zamachach lub zamieszkach na krótko spada zainteresowanie takimi krajami jak Turcja, Egipt Algieria, Tunezja, ale potem wszystko wraca na stare tory. Tak było w przypadku Tunezji: dwa lata temu terroryści strzelali na plaży do opalających się turystów, zabijając 40 osób, a drugie tyle raniąc. W lipcu zainteresowanie tym kierunkiem było bliskie zeru, a po roku znów cieszył się dużą popularnością wśród Polaków.
To, że Polacy stale ignorują ostrzeżenia MSZ jest już normą
W biurze podróży Itaka, największym polskim tour operatorze, gusta klientów podzieliły się pół na pół. - Popularne kierunki to Hiszpania, Grecja, Egipt i Turcja - informuje Piotr Henicz, wiceprezes biura.
Czyli dwa kraje uznawane za bezpieczne (Grecja, Hiszpania) oraz dwa, przed wyjazdami do których ostrzega MSZ (Egipt i Turcja). Podobnie jest u ajentów, którzy sprzedają oferty wielu organizatorów wyjazdów turystycznych.
- Turcja jeszcze wczesną wiosną tego roku, w związku z napiętą tam sytuacją polityczną, nie cieszyła się powodzeniem - mówi Małgorzata Retmańczyk z biura e-Retman.pl. - Ceny były tam niskie i kusiły klientów, popyt powoli rósł. No i teraz już Turcja nie jest tak tania, samoloty do niej są pełne.
Z drugiej strony Polacy coraz częściej wolą kupić wakacje droższe, ale w krajach uznanych za bezpieczne.
- Jest sporo nowych regionów w Hiszpanii - mówi Retmańczyk.
Inny popularny rejon to Bałkany (w ten kierunek m.in. inwestuje Itaka). Wielu Opolan wybiera wyjazdy do Bułgarii, ale i coraz bardziej popularnej Albanii. Za to - jak mówią specjaliści z turystycznej branży - polski Bałtyk cieszy się mniejszym zainteresowaniem.
- Rok, dwa lata temu, w obawie przed zamachami terrorystycznymi w ciepłych krajach, Opolanie chętnie jechali nad bezpieczne polskie morze - mówi Małgorzata Retmańczyk. - W tym roku zainteresowanie zmalało, bo ceny w kurortach są niemal hiszpańskie, zaś morze zimne, a plaże przepełnione.
Obecnie najtaniej jest w Egipcie. Podróż i pobyt z pełnym wyżywieniem dla dwóch osób w 4-gwiazdkowym hotelu kosztuje tam 3,5 tys. zł. Porównywalnie: na Krecie - 4,2 tys. zł, a na kanaryjskiej Fuertaventurze - 5 tys. zł.
Gdzie bezpiecznie udać się na wakacje? Najnowsze raporty MSZ