Od Krakowa do Brukseli. Ojczyznę dojną

Czytaj dalej
Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Ojczyznę dojną

Paweł Kowal

Marian Banaś - jak pisze Politico - może stać się najpoważniejszym zagrożeniem dla PiS. Właściwie nie on - bo przecież nie o Banasia chodzi, ale najważniejsze jest to, że on potrafi użyć mechanizmów Najwyższej Izby Kontroli do prześwietlenia władzy. Urzędnicy NIK to bowiem dobrze wykształceni pewnie jeszcze za czasów Lecha Kaczyńskiego i Władysława Stasiaka pracownicy.

Żaden prezes NIK nie jest w stanie sam przeprowadzić szczegółowej kontroli i przedstawić wniosków. To stara instytucja, pełna procedur, zbiurokratyzowana po kokardę. To - tym bardziej powoduje - że raporty NIK należy potraktować szczególnie poważnie.
Po informacjach dotyczących Polskiej Fundacji Narodowej przyszedł czas na wybory kopertowe z poprzedniego roku. Banaś faktycznie potrafi właściwie użyć aparatu nikowskiego, by walczyć z nieprawidłowościami.

Nic tylko wspomnieć pamiętne słowa prezydenta z Otwocka z 2016 roku, kiedy komentował cele protestów KOD. Polacy powoli przywykli do sposobu traktowania ich państwa przez władzę - jako dojnej krowy. To wtedy powiedział, że oponenci chcą powrotu „ojczyzny dojnej”. Siedzi przed nimi w programie w popularnej audycji radiowej działacz polityczny rządzącej partii. Bez zająknienia opowiada o tym, jak bardzo bliska mu osoba dostaje posady państwowe w spółkach - z uśmiechem opowiada o tym, że on nic nie wiedział o kolejnych miejscach zarobkowania żony. Żona tu w radzie nadzorczej w państwowej spółce, potem w tamtej.

Mniejsza o nazwisko - o sprawę tutaj chodzi, o to, że kilka lat temu z takich sytuacji byłaby afera.
Ludzie patrzą i nic. Partii władzy zresztą, jeśli dobrze policzyć ani wyborców nie przybywa, ani nie ubywa. Na opozycji naród przepływa trochę pomiędzy partiami. Media najczęściej są kojarzone z tą albo tamtą partią, więc coraz częściej mają przekonać naród, że ktoś ma rację i koniec. Ludzie myślą tak: każdy ma swoje i tak się kraj pogrąża w marazmie, a ludzie w poczuciu, że „tak musi być”.

I tak Marian Banaś wbija szpilę w obóz władzy. Sytuacja to arcyciekawa - politycy opozycji nie mogą przytulić Banasia i powiedzieć „nasz ci on”, bo solidnie go krytykowali.
Władza nie ma jak odciąć się od Banasia, bo sama go do NIK wysłała i broniła przed opozycją. Jako polityk Banaś od zawsze kręcił się w okolicy PiS. Na naszych oczach zaczyna się nowy mecz w obozie władzy - nie jest wykluczone, że Opatrzność by sprawiedliwość zaprowadzić w ojczyźnie, zapobiec jej rozdrapywaniu i dać narodowi do myślenia posłuży się Marianem Banasiem.

Paweł Kowal

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Pro Media Sp. z o.o.