O „szczaniu” i „ruszaniu g...”, czyli co się dzieje w TVP3 Opole
Rada programowa TVP3 Opole czuje się od wielu miesięcy lekceważona przez dyrektora ośrodka. Sprawa wyszła na jaw przypadkiem, bo większość jej przedstawicieli milczała, uznając, że nie ma szans na zmianę sytuacji.
Zaczęło się od wpisu na Facebooku, którego autorem był Jerzy Golczuk, działacz opozycyjny z lat 80. - Nie wytrzymałem, kiedy zobaczyłem, że w opolskiej TVP zapowiedziano program z dyskusją na temat „zdziczenia totalnej opozycji” - opowiada Golczuk, który publicznie zaapelował o reakcję do znanych mu członków rady programowej TVP.
„Macie panowie jaja? To do dzieła!” - napisał Golczuk.
Na apel odpowiedział tylko Piotr Piaseczny, desygnowany do rady przez opolską Nowoczesną.
„Praca w radzie wygląda tak: rada została wyrzucona z siedziby TVP i od wielu miesięcy spotkania odbywają się w bibliotece miejskiej. Od tego samego czasu towarzysz Magdziarz (dyrektor TVP Opole - red.) nie pojawił się na radzie. Nie wyznaczył przedstawiciela, który raczyłby odpowiedzieć na wiele pytań. Rada programowa nie została zaproszona na prezentację jesiennej ramówki. Wysłaliśmy pisma, o których treści nie jestem upoważniony informować, ale poza potwierdzeniem Kurskiego, że rada jest ważna i ma być szanowana, nic nie wynika” - napisał Piaseczny, a na koniec dodał, że „Magdziarz, sorry za to słowo, ale nie ma adekwatniejszego: „szczy” na radę i jej uprawnienia”.
Golczuk przyznaje, że nie mógł uwierzyć w to, co napisał Piaseczny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień