Nie bójmy się mówić głośno o starości, bo to naturalny etap życia. Ważne, jak przeżywany

Czytaj dalej
Elżbieta Kazibut-Twórz

Nie bójmy się mówić głośno o starości, bo to naturalny etap życia. Ważne, jak przeżywany

Elżbieta Kazibut-Twórz

Żyjemy coraz dłużej, ale polityka senioralna daleka jest od ideału, podkreśla dr Jarosław Derejczyk, wojewódzki konsultant ds. geriatrii, dyrektor Szpitala Geriatrycznego im. Jana Pawła II w Katowicach.

Kiedy stajemy się seniorami? Jeszcze nie tak dawno mówiliśmy o seniorach 50+, teraz już 60+, a nawet 65+. Kiedy więc zaczyna się starość?
Są różne trajektorie starzenia. Nie unikajmy tego słowa, bo starzenie jest zapisane jako etap naszego życia od urodzenia, poczęcia. Nie ma życia bez śmierci i nie ma życia bez starzenia, a świadomość wpływu na swoją ścieżkę, jaką wędrujemy przez czas, da większą radość z różnych jego etapów. Tu nie popłaca niewiedza. Natomiast my odnosimy się odruchowo i emocjonalnie całkiem odmiennie do poszczególnych etapów życia. O ile dziecięctwo, wzrastanie, czas szkolny, młodość i okres dojrzewania są bardzo pozytywnie odbierane, o tyle pewien lęk i pejoratywizm wiążą się z przemijaniem, z wiekiem podeszłym. Same słowa „stary”, „starszy” czy nawet „geriatria” wzbudzają u niektórych pewien dreszczyk niepokoju i podświadomie zadawane pytanie, choć wiemy przecież, że nie ma na nie odpowiedzi: „co zrobić, żeby to ominąć?”. Mamy mechanizm biologiczny „wypierania” haseł związanych z przemijaniem i kresem.

Kiedy żyli jeszcze moi dziadkowie, człowiek ,,stary” oznaczał: ,,mądry”. Sięgając do historii, nie z litości przecież, funkcjonowały rady starszych. Co się zmieniło?
Zmieniło się społeczeństwo i medycyna. Przez ostatnie 50 lat mamy sytuację, której ludzkość nigdy nie doświadczyła. Naturalna selekcja powodowała, że osoby chore umierały wcześniej. Dynamiczny postęp medycyny sprawił, że możemy leczyć to, czego kiedyś nie mogliśmy. Chodzi głównie o postęp związany z walką z bakteriami i antybiotyki, do tego dochodzą osiągnięcia ostatnich lat, czyli medycyna zabiegowo-naprawcza - to są rozruszniki, endoprotezy, stenty do naczyń wieńcowych, leczenie lekami rozpuszczającymi zakrzepy. I nagle okazuje się, że średnia długość życia wzrasta w niektórych społeczeństwach nawet o 3 miesiące rocznie. Wokół nas jest bardzo dużo ludzi, którzy lat temu 100 czy 200 już by nie żyli. To nie znaczy oczywiście, że np. 2,5 tysiąca lat temu nie było 100-latków. Byli, ale bardzo nieliczni. Mogli być „radą starszych”, bo przeżywali tylko najzdrowsi. Dzisiaj jest inaczej. Kiedy się bada stulatków, których w Polsce jest prawie 4 tysiące, to tych zdrowych, którzy mogliby być w „radzie starszych” - załóżmy przed 400 laty, jest może 40. Reszta to są bardzo ciężko chorzy ludzie, którzy dźwigają kilkanaście chorób i wymagają całodobowej opieki. Mamy więc pewną iluzję dożywania późnego wieku w dobrej kondycji. Nie, dożywanie wieku powyżej 95 lat w dobrej kondycji dzieje się bardzo rzadko. Postęp medycyny wygenerował wydłużenie życia, ale razem z chorobami przewlekłymi, które powodują naszą zależność. Dlatego problemem XXI wieku jest niespotykana w historii ilość osób chorych przewlekle. Bo mamy medycynę z paradygmatami diagnostyczno-naprawczymi, medycynę nastawioną na efekt.

Co więc robić?
Trzeba uczyć młodych medyków postępowania z osobami, które cierpią na choroby przewlekłe, i to przez wiele lat. Mało tego, świat medyczny powinien się nauczyć towarzyszyć pacjentowi. Oprócz tabletki, kroplówki czy protezy, które często i chętnie są oferowane, trzeba umieć udzielać wsparcia emocjonalnego, zaplanować czas na opiekę i pracę z przewlekle chorym. Tymczasem w obecnej medycynie królują procedury zabiegowe przy sporych zaniedbaniach opiekuńczych i rehabilitacyjnych względem osób starszych.

Wypada więc zmienić, zreformować system?
Tak, zmieniając przede wszystkim zasady jego finansowania rękami polityków zdrowotnych przygotowanych gerontologicznie do definiowania i zaspokajania potrzeb coraz starszego społeczeństwa. Jeżeli natomiast kryterium zmian będą racje ideologiczne oraz dominacja interesariuszy świadczących usługi, w miejsce szukania efektywnych rozwiązań, to przy nadmiarze potrzeb i niedoborowych zasobach może z tym być problem.

Każdy mówi „zmienić”, tylko nic się nie zmienia. Pan doktor ma pomysł na zmianę?

Nasze szpitale w XXI wieku często nie odpowiadają na potrzeby starzejącego się społeczeństwa. Owszem, odpowiadają na potrzeby ludzi, którzy chorują na infekcje, albo trzeba ich ratować w przypadkach nagłych. Ale gdy pacjent ma „połączenie” choroby ostrej i ośmiu przewlekłych, jego zabezpieczenie endoprotezą czy stentem jest tylko wykonaniem procedury, a jakość zdrowia i tak się nie poprawi w perspektywie czasu. Bo takiemu pacjentowi wypisanemu ze szpitala w piątek nie będzie miał kto przez weekend podać posiłku, nie wspominając o kontynuacji farmakologicznej. Jesteśmy nieprzygotowani na to, co się wydarzyło, jeśli chodzi o postęp w medycynie, zarówno tej stosującej terapię lekami, jak i naprawczej. Wydłużyliśmy średnią długość życia, ale uzyskaliśmy bardzo dużą grupę ludzi z przewlekłymi chorobami, którzy „nie mieszczą” się w obowiązujących zasadach: diagnozujemy, naprawiamy, wypisujemy - szybko i sprawnie. W przypadku coraz starszych pacjentów szybko nie zawsze oznacza sprawnie.

Byliśmy więc mało refleksyjni? Przecież taki scenariusz można było przewidzieć?
W różnych częściach świata było i jest różnie. Ale generalnie jest tak, że potrzeby coraz dłużej żyjącego społeczeństwa są niewystarczająco zaspokajane na całym świecie, nie ma takiego punktu na kuli ziemskiej, gdzie można byłoby powiedzieć: „u nas mamy genialnie zorganizowany system wsparcia samotnych osób przewlekle chorych i bez względu na to, jaki chory miał incydent ostry, po powrocie do domu jego potrzeby są w pełni zabezpieczone”. Natomiast proszę zobaczyć, jak dużo pojawiło się w Europie usług typu „dowieziony posiłek pod drzwi” lub form dziennej opieki. Inne rozwiązanie: ktoś, kto ma chorego ojca czy matkę, nie musi tracić pracy - może pracować na pół lub ćwierć etatu i opiekować się najbliższą osobą. Diagnozę i opiekę nad chorymi na otępienie Belgowie plano-wali 25 lat temu, a od 10 lat mają narodowy program postępowania z chorymi na chorobę Alzheimera. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów w UE, który nie ma takiego programu.

Mamy za to przekonanie, że starszymi rodzicami muszą opiekować się dzieci...
I dlatego trzeba przygotować zmiany legislacyjne, trzeba inaczej zaplanować „odkładanie pieniędzy” w systemie w związku z kosztami coraz starszego społeczeństwa. Dlaczego w Polsce od ponad 10 lat kolejne rządy mówią o ubezpieczeniach pielęgnacyjnych, ale tylko mówią? Jak zmienia się ekipa rządząca, to zmienia się jedynie nazwa ustawy, bo ona jest, tylko leży w szufladzie i „pięknie się kurzy”. A przecież powiedzmy jasno - my nie możemy już dłużej oczekiwać wyłącznie na unijne subwencje, jakie płyną jeszcze przez cztery lata. Skoro nie planowaliśmy kadr, zasobów i modelu systemu potrzebnego jako odpowiedź na wyzwania epide-miologiczno-demograficzne związane ze starzeniem populacji i nie odkładaliśmy na opiekę oraz leczenie przewlekłych chorób wcześniej, kiedy był na to czas, a statystyczny krajan był sprawniejszy, to teraz ponosimy wszyscy koszty zaniechań. A brak środków odczujemy jako niską jakość opieki i krótsze statystycznie życie. Polityka senioralna, o której mówią liczni politycy na coraz liczniejszych konferencjach, jest póki co rozumiana fasadowo. A obecnie jeszcze ok. 70 procent starszych i przewlekle chorych korzysta ze wsparcia rodzin. Ale gdybyśmy prześledzili długoterminowe analizy, toby się okazało, że co roku procent osób mogących pomagać mamie czy tacie zmniejsza się. W momencie, kiedy dojdziemy do etapu, gdzie zaczniemy korzystać ze wsparcia obecnych wnucząt, w sytuacji przeważającego modelu rodziny 2+1, po prostu nie będzie komu tego robić. System opieki instytucjonalnej nad przewlekle chorymi rozwija się dynamicznie, a w ciągu 20 najbliższych lat radykalnie się zmieni.

Jak, skoro niektóre „obrazki” z domów spokojnej starości nie dają spokoju sumieniom rodzin?
Niestety, ma pan rację - jest reklama, jest szyld, a jaka jest pomoc? Nie wszędzie jest zła, ale powiedzmy prawdę - nieraz jest to sprawa dla prokuratora. Ten rynek dopiero w Polsce się tworzy, jest to przy dużej dynamice etap burzliwego wzrostu, gdzie dominuje z jednej strony chęć zysku, a z drugiej strony duże potrzeby na te usługi i niewystarczająca weryfikacja pod względem jakości opieki. Ten stan „wolnej amerykanki” w ocenie jakości ośrodków opieki dla przewlekle chorych to także nieprzygotowanie do profesjonalnego weryfikowania nowo powstających domów opieki. Obecny system, który funkcjonuje na poziomie urzędów wojewódzkich, poprzez dopuszczanie do działalności zakładu na podstawie ładnych firanek w oknach i koloru ścian, a nie jakości opieki, jest nieadekwatny do potrzeb. Weryfikacje w miejsce wydarzenia na otwarcie powinny być coroczne, związane z dokładną wizytacją i kontrolą dokumentacji i standardów, które winny być zmodyfikowane, a następnie przestrzegane.

Panie doktorze, co trzeba zrobić „na już”, aby poradzić sobie z opieką nad ludźmi starszymi?
Uważam, że trzeba „przypisać” odpowiedzialność za standaryzację opieki nad osobami starszymi Ministerstwu Zdrowia poprzez powołanie Departamentu Polityki Senioralnej. Kluczową rolą byłaby obsada stanowisk w takim departamencie z racji niezbędnych kompetencji gerontologicznych. Niezbędne są też - powrót do współpracy zdrowia i pomocy społecznej na poziomie ministerstw oraz ustawy standaryzujące na nowo jakość świadczeń pomocowych. Moją radą jest podtrzymanie przez Ministerstwo Zdrowia dotychczasowego tempa rozwoju placówek geriatrycznych w miejsce ich planowanej likwidacji. Po 30 latach powolnego rozwoju oddziałów i poradni geriatrycznych, ostatnie lata dały nadzieję na przyśpieszenie ich rozwoju. Projekt sieci szpitali planowany od 2017 roku niestety likwiduje ich dużą część z wyłączeniem jedynego w Polsce szpitala geriatrycznego w Katowicach, jako jednostki znajdującej się w gronie krajowej sieci szpitali.

Konferencje, bezpłatny dodatek, strona internetowa: wszystko dla seniorów
Konferencja pt. „Forum Seniora” odbędzie się 7 grudnia w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Poświęcona będzie, rzecz jasna, seniorom i ich problemom. Konferencja jest częścią większego projektu. W jego ramach przygotowywać będziemy dla Państwa także bezpłatny dodatek „Forum Seniora”. Pierwszy numer ukazał się 30 listopada. Będą także kolejne konferencje oraz strona internetowa dedykowana seniorom. Zapraszamy!

Elżbieta Kazibut-Twórz

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.