Jerzy Filipiuk

Monachium 1972. Pamiętacie tych piłkarzy? Oto oni 45 lat później

19 zawodników naszej drużyny Zygmunt Anczok (ur. 1946, Lubliniec, obrońca, klub podczas IO 1972: Górnik Zabrze). Lesław Ćmikiewicz (ur. 1947, Wrocław, Fot. Dariusz Górski/fotonova 19 zawodników naszej drużyny
Zygmunt Anczok (ur. 1946, Lubliniec, obrońca, klub podczas IO 1972: Górnik Zabrze).
Lesław Ćmikiewicz (ur. 1947, Wrocław, pomocnik, Legia Warszawa).
Kazimierz Deyna (ur. 1947, Starogard Gdaśki, zm. 1989, San Diego, pomocnik, (Legia Warszawa).
Robert Gadocha (ur. 1946, Kraków, napastnik, Legia Warszawa).
Jerzy Gorgoń (ur. 1949, Zabrze, obrońca, Górnik Zabrze).
Zbigniew Gut (ur. 1949, Wymiarki, woj. lubuskie, zm. 2010, Saint-Jean-de-Maurienne, obrońca, Odra Opole).
Andrzej Jarosik (ur. 1944, Sosnowiec, napastnik, Zagłębie Sosnowiec).
Kazimierz Kmiecik (ur. 1951, Węgrzce Wielkie, napastnik, Wisła Kraków).
Hubert Kostka (ur. 1940, Markowice koło Raciborza, bramkarz, Górnik Zabrze).
Jerzy Kraska (ur. 1951, Płock, pomocnik, Gwardia Warszawa).
Grzegorz Lato (ur. 1950, Malbork, napastnik, Stal Mielec).
Włodzimierz Lubański (ur. 1947, Gliwice, napastnik, Górnik Zabrze).
Joachim Marx (ur. 1944, Gliwice, napastnik, Ruch Chorzów).
Zygmunt Maszczyk (ur. 1945, Siemianowice Śląskie, pomocnik, Ruch Chorzów).
Marian Ostafiński (ur. 1946, Przemyśl, obrońca, Ruch Chorzów).
Marian Szeja (ur. 1941, Siemianowice Śląskie, zm. 2015, Wałbrzych, bramkarz, Zagłębie Wałbrzych).
Zygfryd Szołtysik (ur. 1942, Sucha Góra koło Bytomia, pomocnik, Górnik Zabrze).
Antoni Szymanowski (ur. 1951, Tomaszów Mazowiecki, obrońca, Wisła Kraków).
Ryszard Szymczak (ur. 1944, Pruszków, zm. 1996 Warszawa, pomoc- nik, Gwardii Warszawa.
Jerzy Filipiuk

10 września 1972 roku w Monachium polscy piłkarze zdobyli złoty medal olimpijski. Było ich 19. Odnieśli pierwszy wielki sukces w historii naszej reprezentacji. Co dziś robią, kim są, gdzie mieszkają? Oto ich losy 45 lat po tamtej victorii.

1. Zygmunt Anczok

Gdyby nie kontuzje, mógłby osiągnąć większe sukcesy (nie zagrał na mundialu). Po przygodzie trenerskiej przez kilkanaście lat prowadził sklepik ogólnospożywczy. Jednocześnie przez sześć lat był taksówkarzem (pracował na pół etatu). Przez jedną kadencję był radnym w Lublińcu. Od siedmiu lat wiedzie żywot emeryta. Jest przewodniczącym 10-osobowej Rady Sportu przy burmistrzu Lublińca, kibicuje miejscowej Sparcie, jeździ na mecze Górnika Zabrze i reprezentacji, bawi się w domowego konserwatora, lubi zbierać grzyby. Miał problem z biodrem, w 2000 roku wstawiono mu endoprotezę.

Mieszka w domu z żoną Marią i córką Katarzyną, rehabilitantką (jej mąż jest anestezjologiem). Jego syn Krzysztof pracuje w prywatnej firmie. Doczekał się trzech wnuczek i tyluż wnuków (11-letni Szymon, syn Katarzyny, trenuje w akademii piłkarskiej). 23 kwietnia obchodził z żoną 50-lecie ślubu.

- Pod koniec czerwca dzieci zafundowały nam wyjazd na Majorkę. Dopóki człowiek chodzi, trzeba korzystać z życia - mówi.

2.Lesław Ćmikiewicz

Był zdecydowanie lepszym piłkarzem niż trenerem. Pracę szkoleniową zakończył w 2006 roku (w Cracovii), a w piłkę... gra nadal - jako prezes Stowarzyszenia Orły Górskiego. Funkcję tę objął po śmierci trenera w 2006 roku.

- Trochę ciężko się biega, ale wciąż gramy, występujemy w turniejach, na przykład dla dzieci - mówi nie bez satysfakcji.

Mieszka w Warszawie, gdzie ma ogródek o powierzchni 200 m kw. - Znajduje się on niedaleko stadionu Warszawianki. Walczę tam z dzikiem, który wyjadają cebulki z tulipanów. Poza tym chodzę na mecze Legii oraz do szkoły podstawowej, by odebrać wnuczkę i wnuka. Miałem problem z nadciśnieniem, byłem w szpitalu - zdradza.

3. Kazimierz Deyna

Był legendą reprezentacji i Legii Warszawa. Grał też w Anglii i USA. Dopiero po latach kibice dowiedzieli się, że rządzący na boisku „Generał”, poza nim często przegrywał w walce ze swymi słabościami. Był kobieciarzem, wpadł w szpony hazardu, stał się alkoholikiem, sądzono go za jazdę po pijanemu. Mimo ostrzeżeń żony Marioli (przed śmiercią był z nią w separacji) zaufał przyjacielowi i stracił 350 tysięcy dolarów.

Zginął w nocy 1 września 1989 roku na autostradzie w San Diego, gdy wjechał autem w stojącą na pasie awaryjnym ciężarówkę. Doznał obrażeń głowy, klatki piersiowej i wewnętrznych. Miał we krwi 2 promile alkoholu. Zidentyfikowano go na podstawie prawa jazdy i sygnetu. Na jego pogrzebie nie było nikogo z Polski, nawet byłych kolegów z boiska mieszkających w USA i Kanadzie. Pożegnał go m.in. Sylwester Stallone, którego poznał na planie filmu „Ucieczka do zwycięstwa”. Zamiast marsza żałobnego zagrano mu jego dwie ulubione ballady Elvia Presleya.

Doczekał się kilku biografii, filmu, pomnika w stolicy, szlaku w rodzinnym Starogardzie Gdańskim, miejsca w Alei Gwiazd Sportu we Władysławowie, paru ulic, ronda, trybuny, fundacji i (na trasie Łódź Kaliska - Warszawa Wschodnia) pociągu swego imienia. Jego prochy sprowadzono do Polski w 2012 roku.

4.Robert Gadocha

Do historii polskiego futbolu przeszedł najpierw jako znakomity lewoskrzydłowy, a potem... jako piłkarz, który na lewo przytulił około 20 tysięcy dolarów, jakie podczas mistrzostw świata w 1974 w RFN mieli mu wręczyć Argentyńczycy, by nasza drużyna wygrała z Włochami, co pozwoliłoby im wyjść z grupy. Sprawa wyszła na jaw po wielu latach. Zainteresowany zaprzeczał pomówieniom, oskarżał o nie swoją byłą żonę Irenę, mającą się mścić za to, że pozbawił ją środków do życia. Tyle, że wersję o jego udziale w szwindlu potwierdza strona argentyńska. Piłkarzem interesowała się Wojskowa Służba Wewnętrzna. Chodziło o jego kontakty z półświatkiem w Niemczech i sprowadzenie stamtąd BMW po igrzyskach w RFN.

Piłkarz zerwał kontakty z dawnymi kolegami z boiska. Rzadko bywa w kraju, nie odbiera telefonów z Polski. Mieszka na Florydzie w Saragossie. Ma żonę Danutę, Amerykankę polskiego pochodzenia, i syna. Jest emerytem, odpoczywa, podróżuje, zwiedza. Lubi odwiedzać Las Vegas, gdzie ma szwagierkę, i Kalifornię, gdzie też ma rodzinę. Polubił tenis, podobnie jak kiedyś jazdę na nartach.

5.Jerzy Gorgoń

Od 1980 roku mieszka w Sankt Gallen, gdzie zakończył karierę. Przez 27 lat pracował w dużej firmie handlowej w Abtwil, w której został wiceszefem oddziału. Przez kilka lat prowadził też młodych piłkarzy. Emerytem jest od 7 lat. Czas spędza z żoną Beatą, byłą kosmetyczką. Ślub wzięli w 1973 roku. Są nierozłączni.

- Gdy grałem, żona czekała na mnie w domu. Teraz nigdzie się bez niej nie ruszam. Lubimy razem podróżować, byliśmy między innymi w Dubaju, Egipcie, na Maderze. Często odwiedzamy Polskę - opowiada.

Ma troje wnuków. Jego syn jest analitykiem finansowym w oddziale amerykańskiej firmy, córka Agnieszka uczy w szkole, a poza tym śpiewa i komponuje, nagrała płytę w stylu soul. A skoro mowa o muzyce: jego szwagierką jest piosenkarka Lidia Stanisławska.

Jest człowiekiem bardzo religijnym. Był z żoną na czterodniowej pielgrzymce w Lafayette we Francji. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca służy do mszy świętej w kaplicy w katedrze w Sankt Gallen.

- Pomagam księdzu, mojemu przyjacielowi. Podaję koszyk, do którego ludzie wrzucają datki, zapalam świece. Msze odbywają się w języku polskim. Potem Polonusi spotykają się przy kawie - opowiada.

6. Zbigniew Gut

Zapowiadał się na znakomitego... lekkoatletę, szybko biegał, daleko i wysoko skakał. „Winnetou” (tak go nazywano ze względu na rumieńce po wysiłku; ponadto „Gucik”) wybrał jednak futbol. Karierę zakończył we Francji. Przez wiele lat mieszkał w Saint-Jean-de-Maurienne koło Grenoble. Pracował tam jako kierownik oddziału merostwa, zajmując się terenami zielonymi: parkami, skwerami, boiskami. Od mera otrzymał specjalną rentę. Miał żoną Danutę oraz synów Jarosława i Mirosława (ten ostatni w sierpniu wyjechał do Nowej Zelandii razem z żoną, Francuzką, która jako położna otrzymała tam trzyletni kontrakt; mają troje dzieci).

Zmarł 27 marca 2010 roku na raka trzustki. Został pochowany na cmentarzu we wspomnianej miejscowości, który liczył wtedy tylko kilka grobów (dziś jest ich kilkaset). Jego miejsce pochówku wyróżnia się spośród innych podobizną zawodnika z piłką.

7. Andrzej Jarosik

Podczas igrzysk nie zagrał ani minuty. W czasie meczu z ZSRR odmówił trenerowi Kazimierzowi Górskiemu wejścia na boisko. Jako jedyny z drużyny nie otrzymał państwowego odznaczenia. Miał żal do działaczy Zagłębia Sosnowiec, że nie pozwolili mu na grę w Tottenhamie. Był typem samotnika.

W 1974 roku wyjechał do Francji, gdzie grał tylko dwa lata. Jego karierę przerwała kontuzja. W prywatnej klinice w Austrii przeszedł wiele operacji, nigdy nie wrócił na boisko. Jak pisała wyborcza.pl, załamał się, leczył w szpitalu psychiatrycznym, nie mógł patrzeć na piłkę, nie chciał zostać trenerem. W 1986 roku skończył studia elektroniczne. Zatrudnił się w firmie zajmującej montażem sieci elektrycznych w biurowcach i supermarketach. Żona Barbara, malarka, urodziła mu córkę Martę.

Zarzekał się, że nigdy nie odwiedzi ojczyzny. Nie przyjechał nawet do umierającej matki, nie utrzymuje kontaktów z byłymi kolegami z boiska.

8. Kazimierz Kmiecik

Jako jedyny ze złotej drużyny ma wciąż czynny związek z ligowym futbolem. Jest członkiem sztabu szkoleniowego Wisły Kraków. Czasami występuje też w drużynie oldbojów.

Wolne chwile lubi spędzać oglądając sportowe programy telewizyjne, kosząc trawę przy domu w Węgrzcach Wielkich, jeżdżąc na rowerze z żoną Małgorzatą, byłą piłkarką ręczną Cracovii. Czasami odwiedza z nią Grecję, gdzie grał w piłkę przed laty, w tym roku byli oboje na wczasach w Portugalii.

Ma dwóch synów. Grzegorz jest grającym trenerem A-klasowej Babiej Góry Sucha Beskidzka, a Piotr, absolwent AGH, nauczycielem chemii i organistą we wsi Strumiany niedaleko Węgrzc Wielkich.

9. Hubert Kostka

Jest najstarszym i najbardziej wykształconym (ukończył Politechnikę Śląską i katowicką AWF) graczem złotej drużyny.

- Naukę traktowałem wyżej niż grę w piłkę - przekonuje. I z dumą podaje wykształcenie bądź profesje dzieci: polonistka Katarzyna (wyszła za Szwajcara, od ponad 20 lat mieszka w Bernie), lekarz anestezjolog Aleksandra i absolwent KUL (Wydział Filozofii) Piotr, który pracuje teraz w branży ubezpieczeniowej.

Był mistrzem Polski jako gracz i trener. Od 2002 roku, gdy wszczepiono mu bajpasy, z futbolem ma do czynienia tylko jak kibic. Mieszka w Raciborzu, gdzie wybudował dom i ma ogród o powierzchni 2300 m kw.

- Zawsze marzyłem, by mieć wielki ogród. Koszę trawę i wykonuję inne prace, ale z oporami, bo mam problemy ze zdrowiem. Ostatnio byłem u kardiologa i diabetyka - zdradza.

Ma żonę Ruth (są małżeństwem od 53 lat!) oraz troje dzieci i tyleż wnuków.

10. Jerzy Kraska

Nigdy nie uzyskał takiej popularności jak większość jego kolegów z drużyny z 1972 roku, także jako szkoleniowiec. Mieszka w stolicy, działa w Stowarzyszeniu Orły Górskiego i nadal gra z innymi oldbojami.

- Żeby podtrzymać własną kondycję i pamięć o trenerze. Pokazujemy, że w tym wieku możemy jeszcze się poruszać - mówi.

Ma działkę o powierzchni 2000 m kw. w lesie koło Szczytna, na której kosi trawę, przycina żywopłot, sadzi kwiaty. Jeździ też na rowerze. Ma drugą żonę Dorotę (ślub wzięli 3 czerwca bieżącego roku), niepełnosprawną córkę Martę i 5,5-letnią wnuczkę Livię.

Złoci piłkarze z 1972 roku spotkają się 10 września w stolicyna PGE Narodowym. Przyjazd anonsuje część graczy. Znowu odżyją wspomnienia

11. Grzegorz Lato

Żartuje, że co z niego za mistrz olimpijski, skoro zagrał tylko pół meczu z Danią. Na miano ikony polskiego futbolu zapracował w innych turniejach. Dziś kibicuje reprezentacji i Robertowi Lewandowskiemu, chodzi na mecze Stali w Mielcu i jeździ na spotkania Bruk-Betu Termaliki w Niecieczy.

- Skończyłem z prezesowaniem i polityką (był szefem PZPN i senatorem z ramienia SLD - przyp.). Jestem całą gębą emerytem w jesieni swego życia. Czas z tego skorzystać - mówi. I dodaje: - Kiedyś grałem w tenisa, jeździłem na nartach. Teraz jestem po operacji biodra. Mam endoprotezę w lewej nodze.

29 lipca obchodził 45-lecie małżeństwa ze Zdzisławą. Ma cztery wnuczki (dwie trenują tenis, jedna uprawia taniec klasyczny) i wnuka, który gra w piłkę w szkółce na Agrykoli.

Wyjazdów zagranicznych ma dość, dlatego chętnie jeździ po kraju. Ma drugi dom koło Krasiczyna niedaleko Przemyśla. Chwali się działką o powierzchni 10 tys. m kw.

12. Włodzimierz Lubański

Legendarny piłkarz, potem trener i menedżer, od 1976 roku mieszka w Lokeren. Dziś ma 70 lat, nie grywa już nawet w oldbojach, ale trzyma się dobrze, od kilku lat - namówiony przez żoną Grażynę (małżeństwem są od 49 lat) - trzy razy w tygodniu chodzi na fitness i do sauny. Często bywa na uroczystościach w polskiej ambasadzie w Brukseli. Jest znawcą win, ma ich w domowej kolekcji kilkaset. Komentuje mecze dla Polsatu, wcześniej dla TVP. Od czasu do czasu zabiera żonę na dalekie eskapady, np. do Kanady i USA. Dosyć często wpada do kraju.

Nie doczekał się jeszcze wnuków. Jego córka Małgorzata pracuje w firmie przewozowej w Ardenach, a syn Michał jest informatykiem, ma własną firmę w Lokeren.

13. Joachim Marx

We Francji żyje od ponad 40 lat. Sprawdził się tam w roli piłkarza, trenera, dyrektora szkółki piłkarskiej i skauta. Miał również epizod w roli... sprzedawcy mebli kuchennych.

W 2009 roku przeszedł na emeryturę.

- To najlepszy „zawód” na świecie - żartuje. I dodaje: - Chodzę na mecze, do klubu, szkółki piłkarskiej, lubię majsterkować w domu, pracuję w ogrodzie. Chwalą mnie za ładnie przycięty żywopłot. Umiem także instalować anteny satelitarne na dachach.

Mieszka w liczącej 2,5 tys. osób miejscowości Givenchy-en-Gohelle, 3 km od Lens. Jego żona Henryka (z którą 2 września uroczyście obchodził 50-lecie ślubu) zajmowała się wychowywaniem dzieci. Krzysztof, urodzony w Warszawie, pracuje w merostwie jako urzędnik w dziale sportu, a Sebastian, który przyszedł na świat we Francji, jest trenerem przygotowania atletycznego.

Lubi podróżować, ale nie latać samolotem i... zwiedzać. Zwykle jeździ więc na mecze. Pięć lat temu wybrał się z żoną na Korfu.

14. Zygmunt Maszczyk

Od ponad 35 lat mieszka w Niemczech, gdzie - u rodziny w Hagen - w drodze do Francji na świąteczne zakupy zatrzymał go stan wojenny. Grał tam bez większego powodzenia. Z powodu zapalenia płuc wylądował w szpitalu, przeszedł długą rekonwalescencję. Potem próbował szczęścia w roli szkoleniowca miejscowych drużyn, przez wiele lat pracował w fabryce form wtryskowych. Dziś ma kłopoty ze zdrowiem, m.in. z chodzeniem; konieczny okazał się zakup protezy.

Jego żona Krystyna, była piłkarka ręczna Azotów Chorzów i reprezentacji Polski, w Niemczech już po swych 40. urodzinach znowu stanęła w handballowej bramce, uzyskując ze swoją drużyną dwa awanse.

15Marian Ostafiński

Swą karierę zawodniczą (potem był trenerem) wspomina z niesmakiem, bo od lat ma problemy ze zdrowiem. I nie tylko dlatego.

- Gdybym grał na takim poziomie w innych czasach, to bym się teraz cieszył życiem, Zarobiłbym, by się nim cieszyć - przekonuje.

Na pytanie, jak teraz spędza czas, rzuca krótko: - Odpoczywam, nic nie robię. Byłem na rencie, a od kilku lat jestem na emeryturze. Dosyć nagoniłem się za piłką.

Ostatnia funkcja zawodowa? Dyrektor sportowy grup młodzieżowych w Chorzowie. Jego żona Jadwiga pracowała w księgowości. Ma dwóch synów: dziennikarza sportowego Dariusza i anglistę Tomasza.

Na mecze praktycznie nie chodzi od dłuższego czasu. Ostatni raz był w 2012 roku.

- Mam uciekać przed kibicami? - pyta.

Od roku ma problem z chodzeniem. Wysiadł mu Achilles w lewej nodze. Miał kłopoty z biodrem, ma założoną endoprotezę. Operację przeszedł w 2015 roku. Pięć lat wcześniej zapisał się, jak zdradza: i to po znajomości, na operację w Chorzowie. Termin? 2021 rok! Mówi, że nie skorzysta z zabiegu.

16. Marian Szeja

W seniorskim futbolu zadebiutował jako 14-latek! Dobrze sobie też radził w bramce... hokejowej. Pracował na kopalni. Ale przydomek „Czarna pantera” zyskał za swą zwinność i czarny ubiór. To on jako pierwszy „zatrzymał Anglię”, siedem lat przed Janem Tomaszewskim. Miał żal do trenera Kazimierza Górskiego, że na igrzyskach nie dał mu pograć ani minuty, przez co przez wiele lat nie był uznawany za olimpijczyka (replikę złotego medalu dostał dopiero w 2007 roku).

Został legendą AJ Auxerre, dobrej gry w Pucharze Francji gratulował mu prezydent kraju Valery Giscard d’Estaing. W Polsce groziła mu amputacja nogi, uratowano mu ją, dzięki pomocy AJ Auxerre, we Francji. W kraju był taksówkarzem i parał się trenerką, we Francji szkolił bramkarzy.

Zmarł 25 lutego 2015 roku w wieku 73 lat po ciężkiej chorobie, która zaatakowała go dwa miesiące wcześniej. Od kilku lat był wdowcem. Pod koniec życia miał problemy z nogami, stracił jedną nerkę, z trudem mówił.

Do trumny włożono mu piłkę.

17. Zygfryd Szołtysik

Był najniższy (162 cm) w drużynie, ale gigantem pod względem wyszkolenia technicznego. Dzięki niemu ganiał za piłką do 65. roku życia. Karierę ligową zakończył w Niemczech, dokąd wyjechał w 1986 roku i zaczął grać mając 44 lata. Jako grający trener wprowadził swoją drużynę do IV ligi. Potem przez wiele lat występował w oldbojach.

Przez 15 lat pracował w fabryce mebli ogrodowych w Werl (- Na trzy zmiany i w akordzie - podkreśla), 20 km od Hamm, gdzie mieszka. Od 12 lat jest emerytem. Ma ogródek, na którym plewi, sadzi... Wszystkio robi razem ze swoją drugą żoną, Eleonorą.

- Sam bym nie dał rady, choć w ogródku pracuję z przyjemnością. Mamy w nim kwiaty, warzywa i owoce - chwali się.

Jego córki Joanna i Ewa, syn Dariusz oraz zięciowie również grali w piłkę.

Ma też siedmioro wnuków; najstarszy, 18-letni Juliusz, odnosi pierwsze sukcesy. Do kraju przyjeżdża co roku, na Górny Śląsk i nad morzem, żeby się podleczyć.

Za sześć tygodni czekają go 75. urodziny.

18. Antoni Szymanowski

Na boisku był profesjonalistą w każdym calu, poza nim często chadzał własnymi ścieżkami. Bywało, że zraził się do futbolu, czuł się niedoceniony jako trener, nie udzielał się medialnie (co tłumaczył skupieniem się na swoim zdrowiu), obraził się na Wisłę, (choć czytelnicy „Gazety Krakowskiej” wybrali go sportowcem stulecia klubu). Po latach znowu trafił do wiślackiej rodziny.

W sezonie 2014/2015 był trenerem koordynatorem Akademii Młodych Orłów w Krakowie.

Mieszka w Krakowie i Żarnówce koło Makowa Podhalańskiego. Lubi słuchać muzyki, od lat zbierał płyty. Ma żonę Wandę (byłą gimnastyczkę Wisły) i troje dzieci: Paulinę, Grzegorza i Agnieszkę.

Jego młodsi bracia też grali w piłkę. 14-letni Jan zginął w 1969 roku (wpadł pod pociąg, gdy wracał z meczu z Zabrza, w którym grał Antoni), Henryk (jest trenerem A-klasowego Piłkarza Podłęże) i Tadeusz (jest rencistą, także mieszka w Krakowie).

19. Ryszard Szymczak

W reprezentacji rozegrał tylko dwa mecze, oba na igrzyskach, w tym w finale, po którym - po dekoracji - złoty medal, który dostał, przekazano od razu kontuzjowanemu Antoniemu Szymanowskiemu (rozegrał wszystkie sześć poprzednich meczów). Po zakończeniu kariery próbował sił jako trener, szkolił m.in. syna Marcina. Był oficerem milicji, ale nie udzielał się w tej roli. Repliki krążka doczekał się po wielu latach za sprawą decyzji... gen. Czesława Kiszczaka.

Zmarł 7 grudnia 1996 roku. Został pochowany na cmentarzu w Żbikowie, najstarszej dzielnicy Pruszkowa, w obecności byłych kolegów z reprezentacji i klubów. Na jego grobie widnieje napis informujący m.in., że był mistrzem olimpijskim, reprezentantem Polski i królem strzelców I ligi. Jego żona Izabela, która prowadziła bufet w Gwardii Warszawa, zmarła dziewięć lat po nim.

Jerzy Filipiuk

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.