Leszek Kalinowski

Miłość do Anny German trwa

Goście z Uzbekistanu wraz z dyrektor Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, Agatą Miedzińską, na konkursie literackim im. Anny German Fot. Natalia Dyjas Goście z Uzbekistanu wraz z dyrektor Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, Agatą Miedzińską, na konkursie literackim im. Anny German
Leszek Kalinowski

Skąd w naszym mieście uwielbienie do twórczości tej artystki? Jedni mówią, że to kwestia pięknych melodii, inni wskazują na wzruszające słowa utworów. Jedno jest pewne - legenda artystki jest żywa

Lata mijają, a Zielona Góra nie zapomina o Annie German. Wciąż ją tu kochają. Jej mąż Zbigniew Tucholski ma też do naszego miasta wyjątkowe uczucie. Nic więc dziwnego, że Winny Gród przyciąga wyjątkowych ludzi. Łączą ich piosenki Białego Anioła, jak mawiano o piosenkarce. Agata Miedzińska, dyrektor Zielonogórskiego Ośrodka Kultury podkreśla, że imprez i przedsięwzięć związanych z Anną German u nas nie brakuje.

Ostatnio odwiedzili nas goście z Uzbekistanu.

- Anna German urodziła się właśnie u nas, w Urgenczu - mówi Inna Kamarian. - Był franciszkanin, ojciec Andrzej Kulczycki. On też bardzo kocha twórczość Anny German. Dlatego postanowił połączyć nas wszystkich, byśmy razem tworzyli zespół.
Jak dodaje Juliana Krukowska, również z Uzbekistanu: - Pierwsze koncerty, poświęcone jej twórczości odbyły się w 2011 roku w Taszkiencie, w konserwatorium muzycznym. Organizowała je polska ambasada.

Potem zaczęła się nauka utworów wykonywanych przez Annę German, również tych, śpiewanych przez nią po polsku.
- Pamiętam tę piosenkarkę z czasów dzieciństwa – mówi Manzura Hikmatowa. – Byłam na jej koncercie w 1979 roku, kiedy przyjechała do nas, do Uzbekistanu. W antrakcie dawałam jej kwiaty. Mówiłam, że jestem z Urgencza. Wtedy German powiedziała, że bardzo by chciała odwiedzić rodzinną miejscowość. Może się wtedy spotkamy, dodała. Niestety, nie zdążyła już przyjechać do Urgencza.

M. Chikmatowa wspomina, że już wtedy Anna German wydała się jej bardzo blada. I bardzo wysoka. Sama wtedy była małą dziewczynką.

W Uzbekistanie często odbywają się koncerty poświęcone twórczości Białego Anioła.

- Niedawno, 10 listopada, znów była okazja, by przypomnieć piękne piosenki Anny German - mówi Inna. - Koncert połączono z uroczystościami niepodległościowymi. Tego typu spotkania to okazja do kontaktu z językiem polskim.

- Mamy u siebie świetlicę polską, organizujemy w niej różne występy - dodaje Juliana Krukowska. - Tam też się trochę pouczyliśmy języka polskiego.
-Nigdy się nie uczyłam polskiego. Ale czytam książki, teksty piosenek i dzięki temu nauczyłam się mówić w tym języku - mówi Inna Kamarian. I dodaje ze śmiechem: -Nie wiem, czy ładnie, ale mówię...

Artystki z Uzbekistanu zaprezentowały się zielonogórskiej publiczności przy okazji rozstrzygnięcia konkursu literackiego im. Anny German. W walce o laury zmierzyli się uczestnicy z całej Polski. Po części oficjalnej piosenkarki ze wschodu porwały zielonogórzan do... tańca. Cóż to była za atmosfera!

- W Urgenczu, w tym samym roku, kiedy nazwano jej imieniem nasz amfiteatr, tam zrobiono to samo z ulicą. Ale zielone tabliczki z jej nazwiskiem powieszono dopiero w 2011 roku - opowiada Agata Miedzińska, która w imieniu Zbigniewa Tucholskiego (był wtedy chory) pojechała na uroczystości do Uzbekistanu.
Od polskiego księdza dowiedziała się, że tabliczki zawisły tuż przed jej przyjazdem. A zielony ich kolor to ukłon w stronę... Zielonej Góry.

- Z jaką sympatią przyjęli mnie miejscowi. Jakbym przywiozła im z powrotem Annę German - wspomina dyrektorka ZOK-u. - Od tamtej pory co roku fani z Uzbekistanu przyjeżdżają do Zielonej Góry.

Mimo upływu lat piosenki Białego Anioła wciąż wzruszają, wywołują łzy...

- Co mnie porusza w twórczości Anny German? - zastanawia się zdobywca drugiej nagrody w konkursie Janusz Lisicki. - Wszystko. Zarówno słowa, jak i muzyka. To twórczość, która zawsze była gdzieś ze mną. Przewijała się przez okres dzieciństwa.
Także dla pani Elżbiety twórczość piosenkarki znanej także z takich utworów, jak „Człowieczy los” czy „Bal u Posejdona” to element nieodłącznie kojarzący się z... czasami młodości.

- Piosenki Anny German są ze mną od dzieciństwa - mówi pani Elżbieta. - Słuchałam ich na gramofonie Bambino. Siostra miała pocztówkę muzyczną, którą razem słuchałyśmy całymi dniami - wspomina z uśmiechem kobieta.

W działającym od kilku lat przy ZOK-u Klubie Miłośników Anny German, który założył Zygmunt Kwieciński, są osoby, które pamiętają piosenkarkę nie tylko z występów na zielonogórskiej estradzie. Są też i tacy, którzy z nią studiowali geologię we Wrocławiu. Zielona Góra przypomina o artystce w różny sposób. Amfiteatr, w którym Anna German występowała wiele razy, od 1987 roku nosi jej imię. Od 2013 roku piosenkarka stała się też patronką ronda u zbiegu ulic: Ptasiej, Wyszyńskiego i Księdza Michalskiego.

To miasto Zielona Góra sfinansowało wydane przez ZOK książki „Anna German. Wróć do Sorrento...?” (2002) czy „Wspomnienie o Annie German” (2005). To była dyrektor ZOK Wanda Rudkowska wymyśliła Festiwal Piosenek Anny German „Tańczące Eurydyki”. Winny Gród często gości męża piosenkarki Zbigniewa Tucholskiego czy autobiografkę Mariolę Pryzwan...
Przyjeżdża też Iwan Iliczow, prezydent klubu miłośników A. German w Moskwie i laureat festiwalu „Tańcząc
e Eurydyki”.
Jest prawnikiem. Ale nie znajdziemy go w kancelarii, lecz w moskiewskim teatrze i na wielu scenach. Śpiewa, wydaje książki. Z miłości do Anny German. Dla niej nauczył się polskiego!

Iwan Iliczew urodził się w 1982 roku. Wtedy, gdy zmarła German.

- Moja mama bardzo lubiła jej piosenki. Gdy byłem w jej brzuchu, często śpiewała mi te utwory - mówi po polsku. Miał sześć lat, kiedy babcia włączyła płytę. Mieszkanie wypełnił anielski głos. To była piosenka „Biała czeremcha”. - Wiem, że to dziwnie brzmi, ale ja naprawdę wtedy się zakochałem - przyznaje.

Z polsko-rosyjskim słownikiem w ręku spędzał całe dnie. Uczył się wyrazów, zwrotów, akcentu. Starał się śpiewać po polsku. Jak German. W 2003 roku przyjechał do Polski. Odwiedzić miejsca, ludzi, którzy znali Białego Anioła. Spotkał matkę Anny, Irmę Berner-Martens, męża piosenkarki Zbigniewa Tucholskiego i syna - też Zbigniewa. Miesiąc mieszkał u nich w domu w Warszawie. Razem z nimi wracał do tamtych lat, kiedy byli szczęśliwą rodziną. Nie mogło go zabraknąć także w Zielonej Górze, która jak on kocha Annę German i wciąż o niej pamięta.

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.