Masz diesla? Uważaj, żeby wyjazd za granicę nie skończył się wysokim mandatem za wjazd do Berlina, czy Paryża

Czytaj dalej
Fot. Piotr Jasiczek
Grzegorz Okoński

Masz diesla? Uważaj, żeby wyjazd za granicę nie skończył się wysokim mandatem za wjazd do Berlina, czy Paryża

Grzegorz Okoński

Wyjeżdżając za granicę samochodem, musimy zadbać nie tylko o to, by mieć przy sobie dowód rejestracyjny z aktualnym zaświadczeniem przeglądu technicznego i ubezpieczeniem, ale także – by sprawdzić, czy droga wiedzie przez strefy zakazane dla silników wysokoprężnych, czyli popularnych diesli oraz czy nie są na niej wymagane plakietki ekologiczne oraz winiety upoważniające do korzystania z dróg krajowych i autostrad.

Coraz więcej krajów wprowadza regionalne zakazy ruchu dla samochodów emitujących pyły i tlenki azotu. Cel jest zrozumiały – wszakże co roku z powodu zanieczyszczeń powietrza umiera w Europie ponad pół miliona ludzi, a silniki, zwłaszcza dieslowskie, emitują substancje wchodzące w skład pyłu zawieszonego PM 2,5, przenikające do krwi i do płuc, bardzo niebezpieczne dla zdrowia.

Miasta na zachodzie Europy próbują ograniczyć zanieczyszczanie powietrza, wprowadzając u siebie strefy zakazane dla silników wysokoprężnych. Za wjazd autem z takim silnikiem w obręb strefy grożą wysokie mandaty. Dotyczy to m.in. Berlina i Paryża, czyli miast, do których zwłaszcza latem podróżuje wielu turystów z Polski.

Zobacz też: Motor Show Poznań: Te hostessy odwracają uwagę od samochodów [ZDJĘCIA]

Wprowadzane w danych regionach przepisy są znane miejscowym mieszkańcom, ale już przyjezdnym nie zawsze. Tymczasem kara za wjazd samochodem z silnikiem Diesla do zakazanej strefy może mocno uszczuplić nasz budżet przewidziany na wakacyjny wyjazd, a zakaz wjazdu - pokrzyżować plany podróży. Tym bardziej, że zakaz wjazdu do miast nie dotyczy tylko najstarszych diesli, a na dodatek obejmuje wiele miast w Europie Zachodniej.

Zakaz wjazdu dla nieekologicznych samochodów, szczególnie starszych diesli, obowiązuje m.in. w Stuttgarcie, w Hamburgu, Berlinie, Bonn, Magdeburgu… w sumie w aż 55 strefach ekologicznych. Plakietki udowadniające, że samochód może wjechać do stref ekologicznych trzeba mieć na szybie przed wjazdem także do miast Danii, Belgii, Francji, Austrii. W dodatku przepisy zmieniają się często, bo strefy są rozszerzane, dlatego lepiej przed wyjazdem starannie sprawdzić, gdzie danym samochodem będzie można wjechać.

- Kierowcy prywatnych samochodów mogą bezpłatnie ściągnąć stale uaktualnianą aplikację, za pomocą której sprawdzą, w jakich miastach i na jakich drogach obowiązują strefy ekologiczne, i jakie winietki musimy mieć, by tam jechać

– mówi Bernhard Skiba z Green-Zones GmbH. - Trzeba jednocześnie zdać sobie sprawę, że nie ma jednolitego europejskiego systemu, a w poszczególnych krajach przepisy inaczej traktują kierowców. W Niemczech jedna plakietka przypisana do samochodu wystarczy do podróżowania, w Belgii różne plakietki obowiązują w różnych miastach, podobnie trzeba sprawdzać je w Danii, a w Wielkiej Brytanii możemy trafić na strefy obowiązujące tylko w określonych godzinach rano i wieczorem. Wreszcie w Madrycie można spodziewać się trzech stref – od ścisłej, dostępnej tylko dla samochodów z napędem elektrycznym, po strefę zależną od pogody, od temperatury, ogłaszaną na bieżąco.

Trzeba oczywiście rozgraniczyć diesle – dla których zabraniany jest wjazd do wybranych stref (np. do centrów miast) od sprawy plakietek. Te drugie, z klasą emisji spalin, określając dostęp danego samochodu do dróg, ulic, czy dzielnic, przypisane są nie tylko autom z silnikiem wysokoprężnym, ale także samochodom z silnikiem benzynowym, czy elektrycznym. Jedno drugiego zatem nie wyklucza, bo do stref zero-ekologicznych nie wiedziemy dieslami, choćbyśmy mieli winietkę upoważniającą do wjazdu do innych dzielnic ekologicznego miasta.

- Mandat za wjazd samochodem bez oznaczeń uwzględniających przepisy ekologiczne może w Niemczech kosztować 80 euro plus 25 euro opłaty administracyjnej, w Belgii nawet około 500 euro, a w Danii wjazd do Kopenhagi może być nawet wyceniony na 2700 euro, przy czym samochód jest zatrzymywany do czasu opłacenia kary

– ostrzega Bernhard Skiba. - Nieznajomość prawa u kierowcy może bardzo skutecznie zepsuć mu wakacje i opróżnić portfel. Tym bardziej, że okazji do „wpadki” może być dużo – od rutynowej kontroli do zatrzymania za przewinienia drogowe.

Jak ustrzec się od kłopotów? Najlepiej przed wyjazdem dokładnie wyznaczyć sobie trasę i sprawdzić, do jakich stref będziemy wjeżdżać i jakie winietki będą wymagane dla naszego samochodu. Europejska aplikacja green-zones.eu wymaga podania trasy, klasy naszego samochodu i już posiadanych plakietek, po czym wyświetla strefy, do których możemy wjechać, a których musimy unikać.

Oprócz tego musimy kupić odpowiednie plakietki – w placówkach Polskiego Związku Motorowego, po przedstawieniu dowodu rejestracyjnego ze sprawnym badaniem technicznym. Trzeba o tym pamiętać z pewnym wyprzedzeniem do terminu wyjazdu, bo naklejka nie jest dostępna od ręki, lecz po kilku dniach. Można też próbować kupić ją za granicą – u niektórych dealerów samochodowych, stacjach diagnostycznych, w wyspecjalizowanych punktach – trzeba jednak wiedzieć, gdzie je znaleźć i też nie zawsze są szybko wystawiane. We Francji np. drukuje je jeden upoważniony podmiot i po prostu trzeba czekać w wielodniowej kolejce.

I jeszcze jedno – pamiętajmy, że starszymi samochodami lepiej już nie podróżować: w Niemczech najniższą dopuszczalną obecnie – choć i tak nie wszędzie - normą emisji spalin jest Euro 4 dla diesla, a już od września będą wchodziły zakazy wjazdu dla samochodów poniżej Euro 5. Tak będzie w Berlinie, gdzie do tego kilkanaście ulic będzie objętych jeszcze innym ograniczeniem – zmniejszeniem dopuszczalnej prędkości jazdy do 30 km/godz.

Zobacz też: Tu jeździ najwięcej turystów. Chcesz być sam na plaży? Omijaj te miejsca!

Władze zachodnioeuropejskich krajów i miast walczą z zanieczyszczeniami powietrza, eliminując z ruchu starsze samochody z silnikami Diesla – wprowadzają zakazy, kary, czy dopłaty do zakupu nowych samochodów przy złomowaniu sprzedaży starszych. Właściciele tych samochodów muszą więc wypełniać założenia polityki – i eksportują swoje auta do Polski, która – według raportu Europejskiej Ochrony Środowiska – razem z Bułgarią okupuje pierwszą dziesiątkę miejsc w rankingu miast o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. Polska ma tu aż sześć miast na dziesięć, i nic dziwnego zatem, że do niej, tylko w listopadzie ubiegłego roku, w prywatnym imporcie wysyłano z Niemiec co drugi samochód z silnikiem dieslowskim…

Grzegorz Okoński

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.