Mamy świadomość robienia rzeczy z sensem

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Zgiet
Agata Sawczenko

Mamy świadomość robienia rzeczy z sensem

Agata Sawczenko

Chciałbym, żebyśmy byli bogatym hospicjum. Wtedy moglibyśmy pomagać jeszcze więcej - mówi Paweł Grabowski

Przyjechał Pan na Podlasie z Krakowa. Żeby pomagać chorym ludziom...

Dr Paweł Grabowski, szef Fundacji Podlaskie Hospicjum Onkologiczne i lekarz w hospicjum: Pomagamy chorym, u których stwierdzono nieuleczalną chorobę, najczęściej onkologiczną. Ale mamy sporą grupę chorych, którzy nie spełniają kryteriów NFZ, kwalifikujących do opieki hospicjum domowego, a potrzebują naszej opieki. Mieszkają gdzieś daleko... Często starusieńki człowiek zajmuje się swoim starusieńkim małżonkiem. Bardzo często nie potrzeba tam lekarza, ale dobrze, żeby przyjechała pielęgniarka - częściej niż raz w miesiącu. Czasem są to osoby, które wymagają fizjoterapii. Opiekujemy się nimi posyłając do nich tych, którzy są im potrzebni. W takiej liczbie godzin, w jakiej są tam potrzebni. Bo ustawodawca dla pacjentów, którzy są opłacani przez NFZ ustala, ile ma być wizyt lekarza, pielęgniarki, jak ma to wszystko wyglądać - a życie dyktuje trochę inne scenariusze. Niektórzy chorzy mają inne nieco potrzeby.

Pacjentów macie nie tylko z Nowej Woli…

W Nowej Woli mamy siedzibę hospicjum domowego. A pod opieką mamy chorych, którzy mieszkają w promieniu dwudziestu paru kilometrów od naszej siedziby, czyli aż pod białoruską granicą. Gminy Michałowo, Gródek, Zabłudów, Narew, Narewka - to są te miejsca, skąd ludzie do nas dzwonią i proszą o pomoc. Tam jeździmy i pomagamy.

Przebywa pan cały czas z ludźmi chorymi…

Niestety, na co dzień przebywam najczęściej z papierami, dokumentacją, bo jestem też prezesem fundacji. Jest tej pracy całe mnóstwo. Fajnie by było, gdyby stać nas było, żeby zatrudnić kierownika administracyjnego, specjalistę do fundraisingu, specjalistę do wolontariatu. Oczywiście - nadal jeżdżę do pacjentów. Jest nas dwoje lekarzy, cztery pielęgniarki, dwoje fizjoterapeutów, jeden psycholog.

Ale lubi pan tę pracę z chorymi...

Oczywiście, najbardziej na świecie.

To ciężka praca.

Oczywiście, trafiają się też trudni pacjenci. Bo rzeczywiście - jeśli umiera ktoś bliski, to rodzina ma prawo też być tym trudnym pacjentem, ma prawo to przeżywać w sposób, w jaki potrafi. Ale od każdego coś dostajemy. Możemy przejrzeć się w nich jak w lustrze, przyjrzeć się swoim słabościom, doskonalić się, szlifować umiejętności pracy. Co nam to daje? Taką świadomość robienia rzeczy z sensem, rzeczy potrzebnych. To jest praca, która też nas przemienia. Mam nadzieję, że większość z nas pracujących w hospicjum ma taką świadomość, że jeśli nie poddamy tego refleksji, zostawimy to samemu sobie, to prawdopodobnie jest to praca, która kiedyś tam nas wypali. Ale jeżeli poddajemy to refleksji, pracujemy też troszkę nad sobą, własnymi relacjami, nad własnym wnętrzem, to pewnie im bogatsi jesteśmy, tym więcej możemy dać. I na odwrót - ci ludzie więcej nam dają ze swojego bogactwa - bo jesteśmy w stanie zrozumieć pewne rzeczy, które nam przekazują.

Codziennie jesteście u każdego pacjenta?

Nie. Chcemy, żeby co najmniej dwa razy w tygodniu była pielęgniarka, raz na dwa tygodnie lekarz. Psycholog i fizjoterapeuta - jak potrzeba. Bo hospicjum domowe pomaga tym, którzy mają opiekę bliskich, w domu. Jeżeli ktoś wymagałby codziennej opieki, to kwalifikuje się do oddziału hospicjum stacjonarnego, do szpitala.

Przez lata staraliście się o kontrakt z NFZ...

Mamy już ten kontrakt. Lipiec był pierwszym miesiące, za który mamy dostać pieniądze. Mamy kontrakt z NFZ na część naszych chorych, na co najmniej 15. A pod opieką mamy dwadzieścia parę do 30 osób. Więc na pewno część naszych potrzeb będziemy zabezpieczać w taki sposób, jak do tej pory - czyli organizując akcje, imprezy, zbierając, robiąc kwesty wśród ludzi. Mamy też sponsorów, mamy sprzymierzeńców. Dostajemy na przykład - systematycznie - wpłaty po 5, 10 zł. I mamy ludzi zamożniejszych, którzy co miesiąc wpłacają po 100 czy 200 zł na hospicjum. Mamy osoby, które pomagają nam raz na jakiś czas. Albo takie, które pomagają nam swoją wiedzą.

Organizujecie też imprezy.

We wrześniu odbędzie już VI Bieg Charytatywny dla Hospicjum. Rozpocznie się, tak jak w ubiegłym roku, we wsi Rybaki. Będą trzy dystanse - 11, 5 i 1,5 kilometra.

Opłata biegowa to tylko 30 złotych.

Jeśli ktoś może, niech wpłaci więcej. Ale pieniądze to jest tylko jeden z elementów. Przez sześć lat marka biegu już się wyrobiła. I teraz - poprzez jego organizację - chcemy po prostu przypominać o sobie tym, którzy nas znają. I informować innych, że istniejemy.

Ty też możesz pomóc

VI Bieg Charytatywny dla Hospicjum Proroka Eliasza odbędzie się 9 września. Trasa biegu prowadzi przez malownicze zakątki i ścieżki w Dolinie Narwi. Zapisy i szczegóły: www.hospicjumpodlasie.pl

Agata Sawczenko

W "Kurierze Porannym" i "Gazecie Współczesnej" zajmuję się przede wszystkim szeroko pojętą ochroną zdrowia. Chętnie podejmuję też tematy społeczne i piszę o ciekawych ludziach.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.