Maciej Sałek, komendant żarskiej policji: "Nie jestem policjantem zdjętym z wieszaka"

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Makowska
Lucyna Makowska

Maciej Sałek, komendant żarskiej policji: "Nie jestem policjantem zdjętym z wieszaka"

Lucyna Makowska

Uwielbia gotować, gra w gry wideo, kocha koszykówkę, jest fanem Zastalu Zielona Góra.

Od czego Pan zaczął służbę w Żarach?
Od przywitania się z inspektorem Tomaszewiczem (odchodzącym komendantem). Zachował się jak doskonały gospodarz. Rozmawialiśmy o problemach.

Zdążył Pan już poznać miasto?
Jestem tu od soboty i pracuję, by Żary były bezpieczne. Pełnię obowiązki jeszcze przez dwa tygodnie. Do mianowania potrzebna jest opinia starosty. To potężny teren, potężna jednostka. Jeszcze trochę potrwa zanim wszystkich poznam. Zresztą mam taki zwyczaj, że pracuję tyle ile trzeba. Podoba mi się poziom współpracy prokuratury z policją i chciałbym go utrzymać.

W przeszłości pracował Pan i kierował oddziałami prewencji, ale nie tylko...
Rzeczywiście przez 10 lat zajmowałem się zabezpieczaniem dużych imprez, wydział sztabu policji w Zielonej Górze to 130 etatów, to służby patrolowe, wywiadowcze, przewodnicy z psami, dyżurni, zarządzanie kryzysowe, prowadzenie postępowań administracyjnych, wykroczeń. Doświadczenie po stronie prewencyjnej ma 24-letnie. Przez 1,5 roku byłem pierwszym zastępcą komendanta. Zabezpieczałem wszystkie festiwale Woodstock. Z Żarami wiążą się miłe wspomnienia.

Najważniejsze zadanie w powiecie, z którym się Pan zmierzy to...
Poznać policjantów. Na szczegóły trzeba poczekać z miesiąc.

O problemie dopalaczy mówi się u nas głośno. Podobno jest ich w naszym powiecie najwięcej.
Rozmawiałem o tym dziś w policjantami na ten właśnie temat. Na terenie Żar nie ma żadnego punktu, gdzie te środki byłyby sprzedawane. Ustawa jest tak skonstruowana, że zmiana jednego składnika sprawia, że nie jest on zabroniony. Stawiamy zarzuty nie tylko za wprowadzanie do obiegu, ale i za posiadanie. To właściwe podejście. Nie wiem na razie, czy temat dopalaczy w Żarach jest większy niż w innych miastach. By to stwierdzić potrzebuję czasu.

A zmiany personalne?
Za wcześnie, jednostka pracuje dobrze, jeśli będą zmiany, na pewno o nich poinformuję.

Mieszka Pan w Zielonej Górze, czy w związku z dojazdami do pracy będzie miał mniej czasu na życie prywatne? Co na to rodzina?
Żona przywykła. Zresztą zdarzały się lata, że byłem delegowany poza województwo nawet na dziewięć miesięcy. W policji to normalne. Prywatnie jestem pasjonatem gier wideo, może to dziwnie zabrzmi, z ust policjanta, ale to świetna forma odstresowania. Lubię dobry sport. Nie piłkę nożną. Kiedyś uprawiałem, teraz zdrowie nie pozwala. Jestem fanem Zastalu Zielona Góra, chętnie zabezpieczałem te imprezy. Jestem fanem reprezentacji Polski siatkówki, jeżdżę na ich mecze. Mam kolekcję piłek z autografami piłkarek i jeśli tylko dostanę mianowanie przywiozę je do Żar.

- Pracuję zawsze na sto procent- mówi komendant Maciej Sałek.
Lucyna Makowska - Pracuję zawsze na sto procent- mówi komendant Maciej Sałek.

A Maciej Sałek prywatnie?
Mam 43 lata, żonę i 17 -letniego syna. Uwielbiam gotować.

Jak Pan odpoczywa?
Na razie nie mam na to czasu. Całe moje życie kręci się teraz wokół żarskiej komendy. Mam w zwyczaju robić wszystko na sto procent. W życiu skończyłem szkołę sportową, wyczynowo pływałem, startowałem w pięcioboju, całkiem nieźle strzelam. Na ostatnich zawodach policjantów zdobyłem trzecie miejsce.

Dobrze zna Pan pracę na ulicy. Najtrudniejsza akcja?
Wiele interwencji, całe życie zawodowe spędziłem „na ulicy”. Najtrudniejsze dotyczyły przemocy wobec dzieci, bo wszystkich nas to dotyka. Bywały interwencje, gdzie zagrożone było moje życie, gdzie ktoś mnie atakował. Ale to normalne w codziennej służbie.

Co sądzi Pan o kobietach w policji?
Tu bardziej chodzi o predyspozycje bycia policjantem. Łatwiej jest facetowi, który ma 186 cm wzrostu i 100 kg wagi podnieść człowieka z ulicy, ale jest wiele interwencji, w których kobietom jest łatwiej.

Lucyna Makowska

Jestem dziennikarką poruszającą lokalne problemy społeczne, nie stronię też od tej małej, miejscowej polityki, tworzę teksty na temat zdrowia, czy ciekawych inicjatyw. Staram się pokazywać wyjątkowych ludzi, ich pasje, zainteresowania. Najlepiej jednak „czuję” kryminały, nad przygotowaniem których, trzeba dedukować, sprawdzać, pytać, rozmawiać z ludźmi. To ostatnie jest chyba najciekawszym elementem pracy dziennikarza. Pracuję na terenie dwóch powiatów: żarskiego i żagańskiego i nic co trapi, cieszy czy wydaje się ich zdaniem godnym pokazania na łamach GL, nie jest mi obce. Pracę w Gazecie Lubuskiej zaczęłam w 2012 roku. Wcześniej? Nieważne. Ważne, że ciągle mi się chce pomagać, odkrywać nowych ludzi, ich pasje. Prywatnie? Uwielbiam pływać. Najlepiej sama, wczesnym rankiem, ale i jazdę rowerem, słuchać głośnej muzyki w aucie, gdy oczywiście jeżdżę w dłuższe trasy. Niestety mam na to niewiele czasu w swoim codziennym terminarzu. Potrafię do łez wzruszyć się na koncercie muzyki poważnej, operetce. Serducho bije mi szybciej przy rockowych balladach. Na relaks najlepsze są dla mnie prace w ogródku. Nie przy marchewakch! Boże broń! Za to upodobanie do kwiatów w ogrodzie to zasługa babci.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.