Potargane nogawki i pokąsane łydki to dla nich nie nic nowego. Dlatego kuratorzy sądowi przeszkolili się z „obsługi” czworonogów.
- Pogryzienia wcale nie należą do rzadkości, a my nie chcemy czekać aż dojdzie do dramatu - mówi Rafał Sitarz, Kurator Okręgowy w Opolu, który na własnej skórze odczuł skutki bliskiego spotkanie z psem. - Okazało się, że zwierzę nie było zaszczepione przeciwko wściekliźnie, więc trafiło na kwarantannę, a ja musiałem przejść profilaktyczne szczepienie przeciwko tężcowi. Wtedy skończyło się na strachu i potarganych nogawkach, ale przecież mogło być znacznie gorzej.
Teoretycznie kurator, widząc biegającego po podwórku psa, nie musiałby się narażać. Bywa jednak tak, że od tego, czy uda się przeprowadzić wywiad, zależy bezpieczeństwo dzieci.
- Sąd, jeśli ma podejrzenia, że dobro małoletniego może być zagrożone, chce poznać jego sytuację opiekuńczo-wychowawczą. Na podstawie wywiadu może zdecydować np., że dziecko powinno trafić do pieczy zastępczej - opowiada kurator. - Zdarza się, że przyjeżdżamy na miejsce, posesji strzeże pies, a domownicy ani myślą nam otworzyć. I co? Mamy odpuścić, wiedząc, że za tymi drzwiami dziecku może dziać się krzywda?
Specjalne odstraszacze oraz gaz łzawiący bywają nieskuteczne, dlatego ponad 600 kuratorów apelacji wrocławskiej (w tym 163 z okręgu opolskiego) przez trzy miesiące szkoliło się z tego, jak zachowywać się w kontaktach z psami. Projekt jest nowatorski w skali kraju.
- Połączenie wiedzy teoretycznej z zajęciami praktycznymi pozwoliło nam lepiej zrozumieć zachowanie czworonogów i prawidłowo odczytywać wysyłane przez nie sygnały - mówi Rafał Sitarz.
- Kocham psy, dlatego zdarzało mi się przeprowadzać wywiad, gdy pupil rodziny był obok. Dziś wiem, że to błąd, bo zwierzę - kiedy na przykład jego pan zestresuje się - może potraktować mnie jako intruza i zaatakować.
Szkolenie dla kuratorów sądowych prowadził zawodowy treser psów i trener behawioralny.