Krzemiński: W życiu społecznym Polaków panuje hipokryzja. Jest ona wymuszona pozycją Kościoła

Czytaj dalej
Fot. Marek Szawdyn
Dorota Kowalska

Krzemiński: W życiu społecznym Polaków panuje hipokryzja. Jest ona wymuszona pozycją Kościoła

Dorota Kowalska

W Polsce skala pewnych przemian obyczajowych, przemian sposobów zachowania jest bardzo widoczna. Ale przebiega jawnie tylko w pewnych kręgach społecznych, w pewnych przestrzeniach, dość zamkniętych - mówi prof. Ireneusz Krzemiński.

Panie profesorze, pan też uważa, że rodzina jest w Polsce zagrożona?
Wie pani co, wydaje mi się, że nie. Od razu muszę zastrzec, że nie jestem ekspertem od spraw rodziny, mamy świetnych socjologów, specjalistów w tej dziedzinie i pewnie oni mieliby więcej ciekawych rzeczy do powiedzenia. Jedno mogę powiedzieć: rodzina w Polsce ulega bardzo istotnym, ale cichym przemianom. Część tych przemian jest naprawdę niepokojąca, na przykład wzrost, wcale nie spadek, ale wzrost właśnie, przemocy domowej. Na konferencji w Krakowie, takiej kobiecej, z okazji 100-lecia niepodległości, najbardziej dramatycznym referatem dla mnie było wystąpienie socjolożek, które włączyły się w społeczną akcję pomocy przede wszystkim bitym kobietom, bo są oczywiście panie, które leją swoich mężczyzn, ale to margines. Państwo nic, kompletnie nic, z tym problemem nie robi - i to najbardziej poruszająca kwestia. Akurat negatywna, acz „ciche zmiany” idą też w dobre strony.

Ale chyba nie dziwi pana, że rodzina jest dla Polaków bardzo istotna? Z ostatniego badania CBOS-u, ze stycznia bieżącego roku, wynika, iż 80 procent badanych wskazało właśnie szczęście rodzinne jako wartość, którą kierują się w swoim życiu. To wartość dla nich ważniejsza niż zdrowie, spokój czy grono przyjaciół.
To absolutnie stała cecha i stały wynik badań socjologicznych. Jedna z moich koleżanek, świetnych socjolożek zresztą, była zdziwiona, że z badań ogólnoświatowych wynika, iż właśnie rodzina, zadowolenie z rodziny, szczęście rodzinne okazało się być bardzo, bardzo wysoko, wręcz na szczycie wartości, które ludzie wyznają, a przynajmniej tak deklarują. Więc te wyniki nie są zaskakujące. Rodzina jest szczególnie wysoko lokowana nawet wśród młodzieży. We wszystkich badaniach młodzieżowych, które znam, rodzina, szczęście rodzinne było na pierwszym miejscu listy wartości. To istotna sprawa i to się nie zmienia. Ale chciałem zwrócić uwagę, że jakieś dramatycznie różne wyniki otrzymujemy w społeczeństwach zachodnich, które z powodów ideologicznych poddawane są teraz negatywnej obróbce w Polsce - tam również szczęście rodzinne, szczęście w życiu rodzinnym jest wysoko notowane w hierarchii wartości.

Te same badania, CBOS zwraca uwagę, wskazują na pewną tendencję do redefinicji pojęcia rodziny. Systematycznie przybywa opinii, że rodzinę stanowią osoby pozostające w związku nieformalnym i wspólnie wychowujące dzieci z tego związku. Częściej niż poprzednio za rodzinę uważany jest również tzw. model patchworkowy, w którym osoby aktualnie pozostające ze sobą w związku nieformalnym wspólnie wychowują dzieci z poprzednich związków.
Na mojej półce leży książka wydana już kilka lat temu przez panią profesor Krystynę Slany z Krakowa, która stanowi świetną analizę przemian w rodzinie. Pojawiają się właśnie rodziny nazywane patchworkowymi, długoletnie związki, które można by nazwać partnerskimi, bo partnerzy nie zdecydowali się na zawarcie związku małżeńskiego, związki wychowujące wspólnie dzieci przed długie, długie lata. Ta książka doskonale pokazuje, jak zmienia się polska rodzina. Prof. Slany robiła badania jakościowe, więc to tym bardziej ciekawe, bo materiał powstał na podstawie żywych rozmów z ludźmi. Badania CBOS-u są oczywiście badaniami statystycznymi, ale one z kolei pozwalają nam na szacowanie wielkości zmian i ich zasięgu, definiowania tego, co za rodzinę się uważa i co właściwie jest dla ludzi najważniejsze. Te badania pokazują, jakie jest myślenie o rodzinie i budowaniu rodzinnego szczęście, jeśli dalej to szczęście jest takie ważne. Wyraźnie widać, że Polacy stawiają na wybory indywidualne, że panuje coraz większa niechęć do formalizacji związków, niechęć do tego, żeby inni decydowali o kształcie naszej rodziny, żeby mieli na nią wpływ, żeby regulowali zachowanie ludzi w związkach - to bardzo istotne, bardzo ważna przemiana. Oczywiście, zastrzegam się cały czas, nie jestem specjalistą od rodziny, nie znam świeżych badań tak dokładnie jak ci, którzy się tym zajmują na co dzień. Niemniej jednak wydaje mi się, że zmienił się też, nawet na polskiej prowincji, stosunek do rozwodów. Następuje w tej kwestii szybki, ale cichy proces przemian. Jeszcze przed 10 lat u nas na socjologii powstała świetna praca doktorska Sylwii Urbańskiej, która „pochyliła się” nad kobietami wyjeżdżającymi do pracy za granicą i zostawiające w Polsce dzieci.

Tak, dużo się o tym swego czasu mówiło!
Tak, pojawiła się swoista panika: że biedne te dzieci, a te matki strasznie wredne, bo je tak zostawiają. Otóż okazało się, że te kobiety, zwłaszcza ze wschodniej ściany Polski, z Podlasia, np. z Siemiatycz, które wyjeżdżały za granicę i decydowały się na pozostawienie dzieci, robiły to bardzo często w dramatycznym odruchu ratowania siebie. Miały na ogół mężów pijaków, którzy je tłukli regularnie. Dla tych kobiet myśl o tym, że miałyby się rozwieść, była nie do zaakceptowania, ponieważ opinia publiczna była bardzo negatywnie do tego nastawiona, a w małych społecznościach to ma ogromne znaczenie. Wydaje mi się, że ta kwestia w chwili obecnej musi podlegać bardzo istotnej zmianie, ponieważ wzrasta intensywność kontaktów z innym światem, pojawia się nowa świadomość. W tej chwili kobiety nie muszą uciekać, żeby się rozwieść z mężem, który je bije, z mężem awanturnikiem. Chociaż, jak mówię, inne badania pokazują, że przemoc domowa nie zniknęła. Ogromna jest też bezradność państwa i instytucji, które są rzekomo powołane do tego, aby te kobiety chronić. One są właściwie bezradne. Działalność różnych instytucji pozarządowych była w tej kwestii bardzo istotna, pod rządami Prawa i Sprawiedliwości ich praca jest kiepsko traktowana. Więc podejrzewam, że sytuacja nie jest dobra.

Trudno nie wspomnieć o osobach homoseksualnych, bo one przecież też wchodzą w związki i trudno udawać, że tak nie jest!
Przypominam sobie wielkie badania sprzed kilku lat na temat rodzin i związków osób homoseksualnych, których przybywa. Moje własne badania sprzed kilku lat pokazały, że lesbijki bardziej, ale też geje po 30-tce, marzą przede wszystkim o stałym, stabilnym związku - związku rodzinnym, bo jak go nazwać? Zaprzecza to całkowicie antygejowskim stereotypom, tak dziś w Polsce aktywowanym, wrogim i bardzo nieprawdziwym. Zarazem zmienia się stosunek do związków jednopłciowych w pewnych kręgach społecznych bardzo pozytywnie, w ogóle rośnie poparcie dla związków partnerskich. Poza tym, mam wrażenie, ale pewnie specjaliści byliby potrzebni do potwierdzenia mojej tezy, że zmienia się, zwłaszcza w ciągu ostatnich 10 lat, wraz ze zmianą sytuacji na wsi, stosunek do rozwodów.

Te same badania CBOS-u pokazują, co mówiąc szczerze trochę mnie dziwi, że rzadziej niż przed sześcioma laty badani za rodzinę uznają bezdzietne małżeństwo lub parę konkubentów nieposiadających dzieci. Z tego wynika, że dla Polaków dziecko decyduje o tym, że mamy do czynienia z rodziną czy też nie.
To bardzo ciekawe, ale sądzę, że to wynik oddziaływań propagandowych, bardzo istotnych, bo dzisiaj przekaz jest właśnie taki: rodzina jest wtedy, kiedy jest w niej dziecko. Tak mi się przynajmniej wydaje, polityka ideologiczna prowadzona dzisiaj w Polsce bardzo mocno wyznacza obowiązujące postawy czy sposób myślenia Polaków. Być może takie zjawisko zachodzi także w tym przypadku, ale książka pani prof. Slany pokazuje, że jednak definicja rodziny jest dość rozległa. Wydaje mi się, że w sferze przemian, wzorów obyczajowych, rodzinnych mamy do czynienia z bardzo ważnymi zjawiskami, nie do końca w pełni się ujawniającymi. One są mocno ukryte, właśnie ze względu na mowę ideologiczną, na to, iż nikt nie drąży istotnych problemów, chociażby takich jak przemoc domowa właśnie.

Pozostało jeszcze 58% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Kowalska

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.