Kościelny savoir-vivre jest ważny

Czytaj dalej
Fot. Fot. piotr idem
Krzysztof Ogiolda [email protected]

Kościelny savoir-vivre jest ważny

Krzysztof Ogiolda [email protected]

Stanisław Krajski, autor podręcznika zachowań w kościele mówi, co wolno, a czego absolutnie nie wolno robić w świątyni. Radzi też, jak postępować z niesfornymi lub bardzo małymi dziećmi

Z punktu widzenia przekazu wiary warto brać dzieci do kościoła jak najwcześniej. Nawet jeśli nie zrozumieją kazania, to przecież oswoją się z dźwiękiem organów, posłuchają pieśni i modlitw, słowem - będą nasiąkać kościelną atmosferą. Ale ta wychowawcza i duszpasterska racja będzie często w konflikcie z zasadami nie tylko savoir-vivre’u, ale i zdrowego rozsądku.

Maluchy zostają w domu

Małe dziecko, który się rozkrzyczy, potrafi zagłuszyć kazanie wszystkim bez wyjątku wiernym, a kaznodziei odebrać sens tego, co robi. Nie musi być oseskiem, aby skutecznie zepsuć klimat nabożeństwa. Zrobi to także przedszkolak biegający z krzykiem lub ze śmiechem wzdłuż kościelnej nawy albo bawiący się autkiem na ławce lub pod nią. Zwłaszcza wtedy, gdy stojący obok rodzice sprawiają wrażenie, że to dokazujące dziecko jest niczyje i dziwnym trafem zabłądziło akurat tutaj.

- Nikt nie pozwoli z punktu widzenia savoir-vivre’u, by dziecko zakłócało innym koncert, przedstawienie teatralne, porządek w muzeum, w bibliotece czy w urzędzie, nawet w przedziale pociągu - zauważa Stanisław Krajski, autor podręcznika zachowań w kościele. - Kościoła też ta zasada dotyczy.

Jak taki skutek osiągnąć? Jeśli idzie o dzieci najmłodsze, być może - jeśli to tylko możliwe - trzeba zostawiać je jednak w domu, zwłaszcza zimą, gdy z rozkrzyczanym dzieciakiem trudno nie tylko wyjść z kościoła na dłużej (ze względu na temperaturę), ale i przeczekać płacz w przedsionku. Jeśli w kościele z maluchem jesteśmy, generalnie lepiej trzymać się bliżej wyjścia.

Co do dzieci nieco starszych, Stanisław Krajski zaleca radę ks. Mikulskiego, byłego boksera i duszpasterza Legii Warszawa. - Ksiądz wspomina, że mama go z bratem przyprowadzała przed mszą św. przed ołtarz i mówiła: Pamiętajcie, w tym miejscu trzeba się zachowywać w szczególny sposób, bo tu jest sam Bóg - mówi pan Stanisław. - Jak dziecku stale się kształtuje świadomość tego, gdzie jest i z kim się spotyka, to wpływa na jego zachowanie. A rodzice często zakładają, że dzieci nie wiedzą, gdzie są i jak powinny się zachować. W jakimś sensie więc te dzieci nie dorastają.

Wychowawcze kapitulanctwo przejawia się czasem w drobiazgach. Na przykład w tym, że rodzice nie reagują, gdy przedszkolak albo uczeń młodszej klasy podstawówki (chłopiec) biega po kościele w czapce na głowie. Trudno mu będzie przyswoić sobie nawyk, że są takie miejsca, w których mężczyzna czapkę zdejmuje (wyjątek dla dziecka być może trzeba zrobić, jeśli na dworze jest trzaskający mróz, a kościół wyziębiony).

Stanisław Krajski zauważa: - Baronowa Rothschild, autorka podręcznika „Savoir-vivre XXI wieku”, napisała, że proces edukacji dziecka w zakresie etykiety powinien zostać skutecznie zakończony przed ukończeniem 4. roku życia. Wtedy poprawne zachowanie ma we krwi. Nie tylko w kościele, także przy stole, wobec dorosłych itd.

Miejsca dziecka w kościele można by szukać przez analogię do tradycyjnego (dziś często zapomnianego) umieszczania go przy stole na przyjęciu: gdy dzieci na rodzinnym spotkaniu nie było wcale albo dzieci siedziały przy osobnym stole (odpowiednikiem jest specjalna msza św. dla dzieci), albo krzesło dla dziecka stawia się tuż obok krzesła mamy lub ojca i wtedy dorośli są odpowiedzialni za zachowanie swojej pociechy.

Savoir-vivre dla dorosłych

Żeby była jasność, kościelny savoir-vivre reguluje nie tylko zachowania dzieci. Wielu z nas, dorosłych, też musiałoby się uderzyć w piersi.

Jednym z powszechnych grzechów przeciw kościelnej grzeczności jest niepunktualność. Zostawiamy z boku problem tego, czy popełniamy grzech, zwłaszcza poważnie się spóźniając na mszę niedzielną. Co do wymogów kultury w świątyni oczekiwane jest zachowanie podobne do tego, jakie obowiązuje w teatrze czy w operze. Kto się spóźnił, staje cicho pod ścianą, czekając na przerwę, by poszukać swojego miejsca. Podczas mszy św. przerwy nie będzie, więc stosownie będzie przynajmniej nie przepychać się pod sam ołtarz i nie przeszkadzać innym.

W kościelnej ławce nie siedzimy nonszalancko - ani noga na nogę, ani z szeroko rozstawionymi nogami. Nie kładziemy nóg na klęcznik (ktoś, kto przyjdzie po nas i uklęknie, pobrudzi się). Nie rozkładamy obok siebie torebki, szalika, parasolki, rękawiczek itd. Lepiej zostawić to miejsce dla kogoś, kto chce właśnie w tym miejscu usiąść.

- Jeszcze jedna bardzo ważna zasada - dodaje Krajski. - Nie siadajmy za blisko konfesjonału. Jeżeli słyszymy choć słowo dobiegające z niego, natychmiast odsuńmy się na odpowiednią odległość. Pomyślmy, jak my byśmy się czuli, gdyby podczas naszej spowiedzi ktoś obcy był blisko i mógł usłyszeć nasze wyznawanie grzechów.

Niestosowne są także rozmowy w kościele. Świątynia nie jest miejscem na pogaduszki. Ale zachowania mało stosowne zdarzają się także tzw. kościelnym pierwszym skrzypcom. Jednym z nich jest przesadnie głośny śpiew lub modlitwa. Nawet jeśli kierują nami najlepsze intencje i zapał, to ktoś, komu krzyczymy do ucha, będzie miał kłopot, żeby się w skupieniu pomodlić.

Krzysztof Ogiolda [email protected]

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.