Katarzyna Piojda

Jezuskiem czasem zostaje dziewczynka

Święta Rodzina - to na nią zwrócone są oczy wszystkich wiernych podczas mszy w kościele przy ul. Bołtucia. Fot. Nadesłane przez Martyrię Święta Rodzina - to na nią zwrócone są oczy wszystkich wiernych podczas mszy w kościele przy ul. Bołtucia.
Katarzyna Piojda

Takie akcje, jak odbiór porodu od owcy, w żłóbku od święta też się zdarzają.

- Jeny, co ja tutaj robię? - tak mogą myśleć noworodki, które w pierwszych tygodniach życia odgrywają już pierwszą wielką rolę. Są Jezuskami w żywym żłóbku, przygotowywanym co roku w parafii pw. Matki Bożej Królowej Męczenników przy ul. Bołtucia w Fordonie.

Tym razem Duszpasterstwo Akademickie Martyria organizuje go po raz 23. To przedsięwzięcie logistyczne, ale ludzie z Martyrii i księża mają wprawę. Zadbają o oświetlenie, nagłośnienie, dekoracje. O Świętą Rodzinę i zwierzątka w stajence też oczywiście zadbają.

A jak się zdarzy, że trzeba odebrać poród u owcy, to też sobie poradzą. Już raz tak mieli. I się udało.

- Zaczęła się msza z udziałem Świętej Rodziny i żywego żłóbka. Żywe zwierzęta też były - opowiada ks. Krzysztof Buchholz z parafii pw. Matki Boskiej Królowej Męczenników przy ul. Bołtucia w bydgoskim Fordonie. - Na początku nabożeństwa wierni mieli przeprosić Pana Boga za swoje grzechy. Nastąpiła chwila ciszy. Przerwał ją mały cielak, który zaczął muczeć. I ani myślał przestać.

Nie tylko takie akcje zdarzają się podczas występów żywej szopki.

Kościół w Nowym Fordonie jest jedynym w Bydgoszczy - i jednym z niewielu w regionie - gdzie żywe żłóbki można oglądać na nabożeństwach w święta Bożego Narodzenia. Przyjeżdżają ludzie nie tylko z różnych dzielnic miasta, ale także z różnych stron województwa.

Duszpasterstwo Akademickie Martyria działające przy parafii organizuje szopkę od 23 lat. I zawsze jest to przedsięwzięcie logistyczne, z którym ludzie z Martyrii dają sobie radę. Bo mają przecież wprawę.

Tylko z pozoru wygląda, jakby przygotowań nie było. A przecież te trwają tygodniami, nawet miesiącami. Kilkadziesiąt osób w nie się angażuje.

Zwierzęta, które „występują”, pochodzą z paru miejsc - Ogrodu Fauny Polskiej w Myślęcinku, gospodarstwa agroturystycznego w Mochlu, gospodarzy z Czarnówka i Strzelec Dolnych.

Tym razem pojawią się kuc i parami - osiołki, konie, kozy, owieczki i króliki. Będą, jak co roku, pomieszkiwać sobie w oborze na ten cel specjalnie przygotowanej na terenie za kościołem.

Kostka cukru

Już samo ich przybycie do kościoła wzbudza sensację, zwłaszcza najmłodszych wiernych. Dzieci chcą dotknąć, pogłaskać, nakarmić. Choćby kostką cukru czy marchewką. A najlepiej jeszcze zrobić zdjęcie z miluśniakiem z żywego żłóbka.

Zwierzęta nie tylko w wigilijną noc mówią ludzkim głosem. Na mszy też dają o sobie znać.

- Ksiądz po kazaniu wezwał wiernych do chwili zadumy. Nagle osioł zaczął ryczeć - wspomina Iwona Pozorska z Martyrii.

Osioł, jak to osioł, uparta istota. Czasem nie chce wejść do kościoła i robi się zator przy wejściu. Opiekun osła ma jednak na niego swoje wypróbowane sposoby.

Króliki też czasami nie potrafią usiedzieć w miejscu. Najchętniej kicałyby przez całe nabożeństwo. Są nieświadome swojej roli od święta.

Konie są spokojniejsze. Posłusznie idą do stajenki. Lubią dzieci, a dzieci lubią je. I kostki cukru, siano i owies, tak samo lubią.

Poród się zaczął

Bywa też dziwnie. - Zwierzęta już przyjechały i szykowaliśmy się do pasterki - dodaje ks. Krzysztof. - Jedna owca, fakt, była grubsza, ale nie było do końca wiadomo, czy jest w ciąży. Okazało się, że była i to w zaawansowanej. Zaczęła rodzić.

Ksiądz pomagał w akcji porodowej.

- Urodziła się owieczka - wspomina ksiądz. - Jako, że przyszła na świat w nietypowych okolicznościach, przeprowadziliśmy konkurs na imię dla niej. Wśród pomysłów padła nazwa Fordonka. Tak też nazwaliśmy maleńką owieczkę.

Zwierzęta tylko towarzyszą Świętej Rodzinie. To na nią zwrócone są oczy większości wiernych.

Co roku występowała jedna rodzina. To zazwyczaj młode małżeństwa, które udzielają się w duszpasterstwie. W żłóbku siedzą z maleństwem.

Dziewczynka Jezuskiem

Mały Jezusek to nie zawsze jednak chłopiec. Dziewczynki też go udają. Tak miała choćby 4-miesięczna Klara.

Maluszki, które grają najważniejszą rolę, nie są jej świadome. Jedne słodko śpią całą mszę. Inne płaczą, wiercą się. Niektóre są głodne i głośno domagają się mleka. Są i takie, które z otwartymi buźkami rozglądają się dokoła. Myślą pewnie sobie: - Co ja tutaj robię?

Dzieciaki, które przyszły z rodzinami na mszę z żywym żłóbkiem, fajnie reagują na nietypową inscenizację.

- Najbardziej podobał mi się osiołek. Jest uparty jak ja - chwalił się 5-letni Krzysiu i pokazywał, jak umie ryczeć.

Dorotka: - Chciałam zobaczyć prawdziwego Pana Jezuska, czy wygląda normalnie, jak mój mały brat, Kacper. No i wygląda. To zwykłe dziecko, chociaż mama mówi, że nie takie zwykłe, bo święte. Ciekawe, czy święte dzieci też broją? Bo ja tak.

A Emil, 7-latek: - Szkoda, że ja nie mogę zagrać Jezuska. Niestety, jestem za stary. Ale to nic. Dostałem od gwiazdora aparat fotograficzny. Porobię Jezuskowi zdjęcia.

W tym roku będzie kumulacja. To dlatego, że chętnych wcielić się w rolę Maryi, Świętego Józefa i Dzieciątka Jezus było znacznie więcej. Nie przeprowadzano tym razem castingu.

- Uznaliśmy, że wszystkie chętne rodziny, a zgłosiło się ich siedem, będą występować w żywym żłóbku, każda na innej mszy - informuje ksiądz z parafii na Bołtucia.

Zapamiętaj sobie

Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Święta rodzina będzie towarzyszyć podczas wybranych nabożeństw w gwiazdkę.

Pierwszy raz będzie można ją zobaczyć w Wigilię - o godz. 22 i potem o północy. Potem w pierwsze i drugie święto oraz w niedzielę zaraz po świętach - na mszach o godz. 13. Kolejny raz - w Święto Trzech Króli (też o godz. 13), a ostatni raz - na koncercie kolęd. Odbędzie się on 7 stycznia, początek o 19.15.

Wstęp będzie - jak zwykle - bezpłatny.

Żywy żłóbek

Katarzyna Piojda

Miałam 6 lat, gdy postanowiłam zostać dziennikarką. I tak też wyszło. Piszę o bezrobotnych, bezdomnych, ubogich, czyli o ludziach, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie i trudno im z niego wyjść. Samo pisanie w tym przypadku to za mało. Staram się więc im pomóc wyjść z tego zakrętu. Zajmuję się także tematyką bydgoskiej oświaty. Piszę również do serwisów Regiodom.pl i Strefa Biznesu.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.