Jerzy Beski ma 90 lat, ale jest młodym artystą
Urodził się na Podolu przed Bożym Narodzeniem 1929 r. Jako nastolatek trafił do Koźla. W 1954 – po studiach w Krakowie – przyjechał do Opola i… został do dziś. Maluje, rzeźbi i pisze.
Według papierów powinien świętować 90. urodziny dopiero 2 stycznia 2020. Z uśmiechem odpowiada, że na Wschodzie, gdzie się urodził, bywało tak, że dziecko, które przyszło na świat w końcówce grudnia, czekało na wpis do dokumentów do nowego roku. Dokładnej daty urodzenia nie zna. Matka chrzestna pamiętała jedynie, że było to przed Bożym Narodzeniem. Żartuje, że urodził się w grudniu po południu.
Rozmawiamy w jego opolskim mieszkaniu, które częściowo jest pracownią. Właśnie tam na podłodze leżą pędzle i farby, obok stoi drabina. Na ścianie sztandary – najnowsze dzieła i najnowsza artystyczna pasja Jerzego Beskiego.
Sztandary – pomysł oryginalny
– Studiowałem w czasach stalinizmu i panującego wtedy socrealizmu – mówi ich autor. – Z malarstwa i sztuki po XIX wieku musieliśmy się dokształcać sami i budować swoją artystyczną świadomość. Już jako twórca starałem się próbować wszystkiego, włącznie z malarstwem abstrakcyjnym. Namalowałem takich – jak je nazywałem – zwidów – pięćdziesiąt. I wtedy szukałem na powrót czegoś komunikatywnego. Ale to nie mogło być malarstwo XIX-wieczne ani nawet XX-wieczne, bo ono należy do historii sztuki. W czasie wycieczki do Wiednia, którą sobie zrobiłem, żeby oglądać obrazy Breugla, pomysł sztandarów został przemycony do mojej wyobraźni. Sztandary – bardzo prostymi środkami – czystą czerwienią, czystym niebieskim – mają pobudzać do refleksji o życiu. To jest pomysł oryginalny. Chyba żaden artysta – poza Hasiorem – się w taki sposób nie wypowiadał. A sztandary Hasiora są całkiem inne. Nie były dla mnie ani trochę inspiracją.
– Do Jerzego Beskiego nie pasuje – mimo wieku – określenie sędziwy – podkreśla dr Joanna Filipczyk, kierownik Działu Sztuki w Muzeum Śląska Opolskiego. – To jest człowiek, który cały czas pozostaje twórczy i cały czas poszukuje. Zachowuje się jak rasowy artysta. On ciągle zastanawia się, z kim jeszcze można współpracować i co można zrobić inaczej. W latach 70. jako prezes ZPAP miał pomysł, żeby współpracować z artystami z tych krajów, z którymi było to możliwe. Robił scenografię do festiwalu. To jest artysta angażujący się na bardzo wielu polach. Jerzy Beski to, co jest zrobione, odkłada i idzie szukać dalej. To jest fantastyczna postawa wobec życia.
Opolanie mogli oglądać sztandary w Muzeum Śląska Opolskiego, w filharmonii i w miejskiej bibliotece. Aby zapewnić publiczności kontakt z nimi na dłużej, Jerzy Beski – za nagrodę prezydenta miasta – wydał album. – Wystawę wiesza się na miesiąc i zdejmuje. Album jest trwalszy – przekonuje.
Kiedy Jerzy Beski się śmieje, ma twarz młodego człowieka, na której nie znać ani wieku, ani trudnego życia.
Oboje rodziców utracił w jednym roku – jako 13-letni chłopak. Mama zmarła wiosną po operacji woreczka żółciowego. Ojciec w grudniu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień