Katarzyna Śleziona-Kołek

Jak Forrest Gump. Nie może się zatrzymać

Jak Forrest Gump. Nie może się zatrzymać
Katarzyna Śleziona-Kołek

Krzysztof Najberg jest policjantem. Swoją miłość do biegania połączył z kolejną pasją. Lubi pomagać innym. Teraz ma przerwę, na wyleczenie kontuzji, ale zapowiada powrót

Asp. sztab. Krzysztof Najberg w żorskiej policji pracuje już ponad 16 lat, gdzie zajmuje się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Po służbie oddaje się swoim licznym pasjom: pływa, jeździ konno, a także od trzech lat intensywnie biega, chętnie angażując się w liczne akcje charytatywne i prospołeczne. Niedawno wziął udział w akcji, w której do przebiegnięcia było łącznie 10 milionów kilometrów, aby pomóc podopiecznym Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Czy udało się osiągnąć cel?

7 milionów kilometrów biegu to sukces

- Od roku należę do Grupy Biegowej HRmax Żory, której członkowie korzystają ze specjalnej aplikacji przez telefon, oferującej różne wyzwania. Jedno z nich dotyczyło pomocy towarzystwu wspierającemu osoby chore na mukowiscydozę. Wszystkie osoby, które podjęły się tej pomocy, miały do przebiegnięcia łącznie 10 milionów kilometrów w dwa miesiące. Bank, wspierający akcję, zaoferował, że przekaże środki na to towarzystwo. Mimo że nie udało się przebiec 10 mln km, osiągnęliśmy dystans ponad 7 mln km i tym samym bank i tak przekazał 100 tys. zł na to towarzystwo. To był wielki sukces -cieszy się 38-letni Krzysztof Najberg, policjant z Żor od 16 lat.

W jego pracy koledzy i koleżanki chwalą to, co robi. - Można powiedzieć, że każdy niemal jego krok pozostawia charytatywny wydźwięk. Od zeszłego roku Krzysztof wspiera też gliwicką fundację "Biegamy z Sercem", której statutowym celem jest działalność na rzecz młodzieży niepełnosprawnej oraz wychowanków domów dziecka - chwali pana Krzysztofa koleżanka z pracy, asp. sztab. Kamila Siedlarz, rzeczniczka żorskiej policji.

Od zawsze chciałem zostać policjantem

Skąd wzięła się u pana Krzysztofa potrzeba pomagania? - Ogólnie tak wyszło. Może dlatego zostałem policjantem, choć początkowo chciałem być zawodowym żołnierzem? Jednak po ukończeniu technikum budowlanego miałem jasno określony cel i mój wybór padł na policję - przyznaje. - Gdy pomagam, jest satysfakcja. To mój cel - jak najwięcej z siebie dać, aby pomóc. Podobną zasadę wyznaję w sferze zawodowej - mówi pan Krzysztof.

Pracę w policji zaczął 20 maja 1999 r., po zakończeniu służby wojskowej, od razu w dziale przestępczości gospodarczej, która ściga oszustów internetowych, wyłudzaczy pieniędzy.

Gdy człowiek zacznie biegać, musi to robić

Nasz bohater ma 38 lat. Trzy lata temu zaczął biegać. Niestety od blisko trzech miesięcy nie może oddawać się swojej pasji, bo leczy kontuzję po wielomiejscowym złamaniu obojczyka. Niebawem czeka go trzytygodniowy pobyt w szpitalu. Mimo że obyło się bez operacji, to brak ruchu sprawia mu największy ból.

- Gdy człowiek biega z pasją, nie zawsze by zgubić wagę, to gdy nie może biegać, zaczyna mu czegoś brakować w życiu. Dawniej już zdarzyło mi się nie biegać - przez miesiąc miałem kontuzję nogi i czułem się źle. Teraz mam większą przerwę. Gdy widzę ludzi biegających, to jest radość, że ktoś uprawia ten sport, ale jednocześnie pojawia się żal, że samemu nie można biegać. W zeszłym tygodniu w czwartek udało mi się jednak już zrobić "pierwsze kroki" przygotowujące do większego biegania podczas treningu członków z HRmaxu - cieszy się pan Krzysztof. Do innych aktywności: jazdy na rolkach, czy jazdy konnej, też nieprędko wróci.

Uważajcie na rolkarzy w Parku Cegielnia!

- Moja kontuzja była spowodowana bezmyślnością grupy nastolatków, którzy zagrodzili mi tor jazdy w Parku Cegielnia, gdzie z kolegą i rodziną jeździliśmy na rolkach. Robiłem właśnie ostatnie okrążenie na torze. Zjeżdżałem z góry. Prędkość była dosyć spora, bo 28 km/godz. Nagle, gdy wyjeżdżałem zza drzew (była ograniczona widoczność) spostrzegłem rowery i dzieci na rolkach, rozproszone po torze. Krzyknąłem, żeby się odsunęli. Nikogo nie potrąciłem, ale moje nieszczęście polegało na tym, że przewróciłem się poza torem, w miejscu, gdzie nie było trawy, tylko ziemia. Z impetem runąłem na ziemię lewym barkiem - wspomina pan Krzysztof, który z każdym dniem czuje się coraz lepiej i coraz bardziej chce biegać i znowu pomagać.

- W tym roku pewnie nie wrócę do jazdy konnej, do rolek pewnie też nie. Póki co nie potrafię podnieść ręki lewej powyżej barku. Trochę próbuję pływać. Dzisiaj mam problem, by przebiec z 10 km. Jak człowiek nie rusza się, jego oskrzela obkurczają się, a powrót do formy trochę trwa. Ubolewam nad tym, że nie mogę biegać i że przepadło mi kilka zawodów w tym roku. Powrót do wielkiego biegania zajmie po wyzdrowieniu z trzy, cztery miesiące - mówi nasz policjant, który ma na koncie kilka ukończonych maratonów.

W minionym roku przebiegł m.in. maraton w Krakowie, Katowicach, czy Warszawie. Zaliczył też jeszcze np. Półmaraton Żywiecki.

Zresetować umysł, dobrze bawić się

Jak zaczęła się jego przygoda z bieganiem? - Od kilku lat biegałem sam, tak rekreacyjnie. Zdarzało mi się też np. wracać truchtem z pracy w komendzie do domu na osiedlu Sikorskiego. Któregoś dnia koledzy zachęcili mnie do wstąpienia do HRmaxu - dodaje pan Krzysztof, który każdego zachęca do biegania.
- Nie chodzi o wyniki, ale o to, aby dobrze bawić się, czerpać z tego korzyści, pracować nad wytrzymałością i kondycją. Poza tym bieganie resetuje umysł, zapomina się o problemach dnia codziennego. Może jak Forrest Gump kiedyś wyjdę z domu i zadzwonię do żony, że jestem nad morzem? Póki co, to nierealne, ale kto wie? - zastanawia się pan Krzysztof.

Katarzyna Śleziona-Kołek

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.