Hałasy nie pozwalają im żyć

Czytaj dalej
Fot. C.Wachnik
Czesław Wachnik

Hałasy nie pozwalają im żyć

Czesław Wachnik

Po remoncie świetlicy, mieszkający za ścianą lokatorzy narzekają na hałas.

Maria i Józef Firlej wyliczają, że w Przytoku mieszkają od ponad 20 lat. Niestety od kiedy wyremontowano położoną za ścianą ich domu świetlicę, czują się jakby bardzo często byli na weselu, dyskotece lub chrzcinach, chociaż ich na wspomniane uroczystości nikt nie zapraszał.

- Dom kupiliśmy w 1994 roku i tak naprawdę remontujemy go do dziś. Niestety w 1997 roku wyremontowano znajdującą się po sąsiedzku świetlicę. Kolejny remont wykonano chyba w 2009 roku. Nim do niego doszło spotkaliśmy się z ówczesnymi władzami m.in. wójtem. Wtedy obiecano, że przy remoncie tak wygłuszą pomieszczenia świetlicy, ponoć super materiałem z zagranicy, że nic nie będziemy słyszeli - wspomina Józef Firlej.

I dodaje, że w czasie remontu podglądał prowadzone prace i żadnych super materiałów nie zauważył. - Wprawdzie widziałem przyklejaną wełnę mineralną, ale wydaje się, że do dzisiaj nie ma po niej nawet śladu. Stąd hałas i huki w naszym pokoju - przekonuje nasza rozmówca.

On jak też żona mówią, że w swoim pokoju słyszą każdą imprezę. A jest ich wiele, najbliższą będzie zapewne zabawa sylwestrowa. - My jesteśmy wyrozumiali, dlatego tolerujemy wszystko za wyjątkiem głośnej muzyki. Szczególnie kiedy zza ściany dobywa się np. około drugiej nad ranem - tłumaczy pan Józef. I dodaje, że wielokrotnie próbował dogadywać się z panią sołtys, która jest gospodarzem świetlicy, także z organizatorami imprez, ale niewiele to przynosiło. Muzykę niekiedy uciszano, ale po pewnym czasie znów grano na pełny regulator. Wzywano też policję, która przyjeżdżała, sprawdzała papiery, niekiedy współczuła lokatorom, ale kiedy okazało się, że papiery są w porządku, odjeżdżała. A muzyka wracała do poprzedniej głośności. Nasi rozmówcy podkreślają, że spotkali się też z nowym wójtem.

- Wysłuchał nas, powiedział, że rozumie nasze problemy, ale na razie nic nie może zrobić. Może coś uda się później - powiedział pan Józef.

Sołtys Przytoku Sylwia Bieleń zapewnia, że gmina zrobiła już wszystko, co jest możliwe, by zaspokoić żądania państwa Firlej. - Tam zawsze był klub, chociaż przez wiele lat budynek był zdewastowany, stąd przerwa w jego działalności. Ale państwo Firlej kupując część byłego klubu powinni wiedzieć, że po sąsiedzku ponownie mogą odbywać się imprezy - tłumaczy sołtys Bieleń.
Zarówno ona jak też jej mąż Rafał tłumaczą, że w czasie remontu wyciszono ścianę wełną mineralną, która powinna zdać egzamin. - Ściana jest gruba chyba na pół metra, dodatkowo jest wełna, dlatego powinno to wystarczyć
- zapewnia pan Rafał.

- Gdy w świetlicy są zabawy to ściana wręcz drży. Jak tu żyć? Nie chcę brać udziału w tych imprezach - tłumaczy Józef Firlej
C.Wachnik - Gdy w świetlicy są zabawy to ściana wręcz drży. Jak tu żyć? Nie chcę brać udziału w tych imprezach - tłumaczy Józef Firlej

Wójt gminy Robert Sidoruk potwierdza, że rozmawiał z państwem Firlej. - Ja ich rozumiem, bo każdy hałas za ścianą może denerwować. Dlatego apelowałem do pani sołtys, by jednak w czasie imprez, muzyka była wyciszana. I tak pewnie niekiedy jest. Jednak kiedy towarzystwo się rozbawi, to chyba puszczają hamulce.

Wójt dodaje, że na razie jego priorytetem jest budowa świetlicy w Droszkowie. Dopiero później będzie można pomyśleć o wyciszeniu obiektu w Przytoku. - Do tego czasu mogę jedynie zaapelować do organizatorów imprez, by były one cichsze - dodaje wójt Sidoruk.

Czesław Wachnik

Jestem dziennikarzem Gazety Lubuskiej od 1985 roku, najczęściej w dziale terenowym, ekonomicznym, przez wiele lat prowadziłem dodatek motoryzacyjny ,,Za kierownicą''. Dziś zajmuję się głównie tym co się dzieje w Zielonej Górze oraz powiecie zielonogórskim.

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.