Grupa Murki chce uczynić Opole i świat bardziej kolorowym
W grupie jest ich blisko 20. Każdy ma własny styl, ale pracują jako kolektyw. W ciągu dwóch lat ozdobili kilkanaście punktów w Opolu, zaczęli też pracować we wnętrzach budynków oraz poza miastem. - Walczymy z szarością - mówią członkowie grupy Murki.
Najnowszym dziełem ekipy są wizerunki kotów na ścianach Miejsca X, znajdującego się w budynku w oficynie ulicy Sienkiewicza 20 w Opolu. Przy czym nie są to zwierzęta odwzorowane fotograficznie, tylko inspirowane popkulturą, fantazyjne czworonogi: koty superbohaterowie oraz ich nemezis, koty superłotry, kotołak gotujący się do skoku, kot podróżujący w kartonie, koty radosne i kolorowe oraz mroczne, rodem z koszmarnego snu.
- Malowaliśmy je przez bite dziesięć godzin, od 9 do 19. Jesteśmy wyczerpani - mówi Michał, w sieci udzielający się jako Robotbot.
To z jego inicjatywy powstała grupa Murki. Wszystko dlatego, że miał dość samodzielnego tworzenia murali. Brakowało mu też grupy na kształt tej, z którą był związany przed laty - grupy Beata.
Syrena z sześcioma piersiami
Najbardziej rozpoznawalne prace Beaty to ściana budynku na rogu ulic Szpitalnej i Młyńskiej pomalowana tak, że przypominała wielki kawałek tortu, a także wielka, kilkunastometrowa syrena z sześcioma piersiami „leżąca” na ścianie nad Odrą w okolicy Mostu Piastowskiego.
- Należałem do Beaty, ponieważ podobało mi się wspólne działanie. Raźniej jest tworzyć coś wspólnie, ponieważ ludzie przy okazji wzajemnie się nakręcają i z takiej burzy rodzą się naprawdę fajne rzeczy. Takie właśnie jak tort, który namalowaliśmy w 2008 roku, czy syrena, która powstała w rok później. Obu nie ma już w krajobrazie miasta - wylicza.
Z czasem grupa Beata się rozpadła. Sporo jej członków wyjechało z Opola, a tych, którzy zostali, było zbyt mało, by malować na podobną skalę.
- Nosiło mnie coraz bardziej. Chciałem stworzyć grupę podobną do tej, którą była Beata - ekipę zapaleńców, którzy wspólnie będą zmieniać oblicze Opola. Apogeum zniecierpliwienia pojawiło się w połowie 2017 roku. W pewnym momencie doszło do tego, że praktycznie każdego znajomego pytałem, czy nie chciałby zacząć ze mną malować po murkach - opowiada Michał.
Okazało się, że chętnych nie brakuje. I już na początku lipca grupa Murki zainaugurowała działalność.
Jeden motyw, różne podejścia
Na początku motywem przewodnim jej prac była woda. Głównie dlatego, że ekipa malowała pod przeprawami biegnącymi nad Odrą oraz Kanałem Ulgi. Pod mostem na ul. Wrocławskiej pojawiła się barka, nawiązująca do cumującej niedaleko jednostki będącej przystanią dla 41. Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej. Pod mostem kolejowym nad Kanałem Ulgi były fantazyjne postaci rodem z tropikalnych wysp. Z kolei pod mostem samochodowym nad tym kanałem, którym od strony ul. Krapkowickiej prowadzi dojazd na parking na Wyspie Bolko, pojawiły się m.in. wieloryb, konik morski i ośmiornica.
Innym razem, kiedy bliskiej znajomej grupy urodziło się dziecko, ekipa namalowała pod mostem w ciągu ul. Spychalskiego bociana niosącego pociechę. Na ścianie na Wyspie Bolko ekipa namalowała różne zwierzęta, nawiązując do niedalekiego ogrodu zoologicznego.
W minionym roku często motywem przewodnim pracy Murków była muzyka. Widać to chociażby na ścianie budynku, w którym mieści się pub Ostrówek (na którym murkowe postaci grają koncert), na ścianie budynku przy ulicy Rybackiej (gdzie obok instrumentu klawiszowego uwagę zwraca też malunek dziewczyny z sześciopalczastą dłonią), czy na gmachu I Liceum Ogólnokształcącego w Opolu (na której pojawił się wizerunek Milesa Davisa grającego na trąbce).
Chcesz murek? Daj farbę
Ta ostatnia praca była owocem zainteresowania pracą Murków przez samą szkołę. - W minionym roku pracowaliśmy jeszcze w jednej szkole, w Grodźcu. Chcieli, byśmy ozdobili im korytarz. A skoro to podstawówka imienia Mikołaja Kopernika, to motywem przewodnim nie mogło być nic innego, jak kosmos - mówi Paulina, w Murkach od samego początku.
- Jeśli ktoś chce, byśmy mu coś namalowali, to zasada jest prosta: chcesz malunek? Daj farbę - stwierdza dziewczyna.
- Nie prowadzimy komercyjnej działalności. Utrzymujemy się z datków, które można nam wrzucać do specjalnej puszki w pubie Highlander, ze sprzedaży zinów, w których zamieszczamy nasze prace wraz z informacjami o ich lokalizacji, oraz z datków wpływających przez internet. Mamy też zaprzyjaźnionego farbiarza z Oleskiej, który przekazuje nam końcówki farb ze swojego asortymentu - opowiada Paulina.
- Staramy się unikać komercjalizacji. I nawet nie chodzi o to, że tam, gdzie pojawiają się pieniądze, tam mogą rodzić się konflikty. Chodzi o to, że malujemy dla siebie, realizując się artystycznie, a przy tym spędzając wspólnie czas - stwierdza Kamil, także działający w grupie od momentu sformowania.
Mural w pokoju 11-latka
Jednym z projektów przygotowanych przez grupę Murki na zlecenie był mural na Bulwarze Nadodrzańskim. Poprosiła o niego Fundacja DOM, prowadzona przez Teresę i Kazimierza Jednorogów.
- To był fajny projekt, ponieważ dostaliśmy od nich rysunki wykonane przez dzieciaki będące podopiecznymi fundacji. Powycinaliśmy postaci z tych rysunków, a potem dokomponowaliśmy do nich swoje, które często przewijają się w naszych muralach. Wyszło coś niesamowitego - uważa Paulina.
Przeczytaj też: Grupa Murki ozdobiła ściany Miejsca X w Opolu. "Nie możemy się doczekać wiosny" [ZDJĘCIA]
Niecały miesiąc temu prace ekipy pojawiły się w poczekalni przychodni dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy al. Witosa w Opolu. Na ścianach znalazły się m.in.: krokodyl na rowerze, pingwiny na wrotkach, żółw płynący przez różowe obłoki, mors ze ślimakiem na plecach, świstak w okularach i kapeluszu czytający książkę i inne fantazyjne postaci.
- Okazuje się też, że mamy na mieście młodych fanów - śmieje się Michał. - Jakiś czas temu skontaktowała się z nami mama 11-letniego chłopaka. Mówiła, że widział, jak pracujemy nad muralem na Ostrówku. Tak mu się spodobał, że zapragnął, byśmy ozdobili ścianę w jego pokoju. Dlatego przygotowaliśmy dla niego projekt, a potem wspólnie go wykonaliśmy, umożliwiając mu domalowanie własnej postaci - opowiada.
Elementem artystycznego uznania była z kolei możliwość pomalowania całego wnętrza Galerii Aneks, działającej przy Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu.
Działanie kolektywne
Koty w Miejscu X oraz zwierzęta w poczekalni przychodni dziecięcej USK powstały w ciągu jednego dnia. Zaś planowanie trwało przez miesiąc.
- Zawsze wspólnie ustalamy jakiś temat pracy, a potem każdy tworzy jej element w swoim autorskim stylu. Wcześniej wszystko jest jednak przedyskutowane, ponieważ współpraca to dla nas podstawa - podkreśla Paulina.
Denis jest ostatnim nabytkiem Murków. Akcja malowania w Miejscu X była jego pierwszą w tej ekipie. - Jestem ze Lwowa i tam również działałem w ekipie streetartowej. Zdobiliśmy ściany na terenie jednej z nieczynnych fabryk. Tam mieliśmy swoją galerię i pracownię. Operowaliśmy pod wspólnym szyldem, ale każdy tworzył na własną rękę. Nie było tak, że prace poszczególnych ludzi się przenikały - opowiada.
- Tutaj tymczasem jest wspólna idea, współpraca. Nie zetknąłem się z tym wcześniej, ale mnie się to podoba - stwierdza Denis.
Michał przyznaje, że skład grupy nie jest ściśle określony i nie ma ona zamkniętego charakteru. - W Murkach działa w sumie blisko 20 osób. Nie jest jednak tak, że za każdym razem ekipa może się spotkać w pełnym składzie. Czasami jest kilka osób, a czasami wręcz nadkomplet ludzi. Nie ma reguły, bo każdy z nas ma własne życie i nie sposób zgrać wszystkiego tak, by wszystkim zawsze pasował jeden termin - mówi.
Michał na co dzień pracuje jako rekruter i psycholog. Malowanie na ścianach jest dla niego odskocznią. Nie ma wykształcenia artystycznego, jest amatorem. - Nie tylko ja, podobnie jest też z innymi członkami grupy. Są w niej też ludzie studiujący bądź absolwenci Wydziału Sztuki Uniwersytetu Opolskiego, są też ludzie z opolskiego „plastyczniaka”. By z nami współpracować, nie trzeba mieć dyplomu uczelni artystycznej. Wystarczą chęci i wyobraźnia - stwierdza.
Uczynić Opole kolorowym
Początki Murków nie były różowe. Gdy tworzyli jedną ze swoich pierwszych prac, na miejscu pojawiła się straż miejska. Skończyło się mandatem.
Zdarza się, że ich prace są zamalowywane. Zazwyczaj są to zwykłe bazgroły, a czasem jednak owoc ich wielogodzinnej pracy i wielotygodniowych przygotowań po prostu znika. Tak było w przypadku jednej z prac na Wyspie Bolko.
Ludzie z ekipy Murków przyznają, że nie jest to nic miłego. Ale zauważają, że spotyka to też innych streetartowców. Jako przykład wskazują los muralu, który pojawił się na kamienicy przy ul. Krakowskiej 32 w 2017 roku z okazji 800-lecia lokacji Opola. W wakacje minionego roku mural zniknął wraz z całą kamienicą w ramach rewitalizacji ulicy Krakowskiej. W miejsce budynku powstaje nowy obiekt - Centrum Aktywizacji Społecznej.
Takie sytuacje ich jednak nie zrażają. - Działamy, ponieważ widzimy, jak za sprawą naszej pracy zmienia się miasto - mówi Agata. Niegdyś była zaangażowana w streetart, potem straciła do niego serce, a jakiś czas temu postanowiła wrócić do malowania po ścianach z Murkami.
- Opole nie jest miastem kolorowym. Wszędzie pełno betonu i szarości. Na pierwszy rzut nie zawsze to widać, ale wystarczy wejść w podwórka, by się o tym przekonać. My to staramy się zmienić. Ścian do zdobienia nie brakuje - stwierdza.
Kamil: - Upiększamy miasto. Staramy się, by nasze murale były ciekawie skomponowane, dopracowane i barwne. To wydatnie poprawia estetykę Opola.
To nie graffiti
Członkowie Murków podkreślają, że od dłuższego czasu murale grupy powstają tylko w tych miejscach, w których ekipa ma pozwolenie na malowanie.
- To jest zresztą jeden z głównych czynników, które odróżniają nasze murale od graffiti. Esencją tego drugiego stylu jest działanie nielegalne. Oprócz tego graffiti powstaje szybko i opiera się na znaku, niekoniecznie na obrazie - argumentuje Michał.
- Graffiti to są raczej napisy, szybkie wrzutki, niekoniecznie zaś owoc wielogodzinnej pracy pędzlami i brudzenia się farbą - stwierdza Kamil.
Ekipa Murków zimą pracowała wewnątrz budynków, ale streetartowcy nie mogą się doczekać, aż znów będą mogli malować w plenerze. I wiadomo już, że tak jak w minionym roku motywem przewodnim ich prac była muzyka, tak tym razem ma to być film.
Grupa nawiązała bowiem współpracę ze Stowarzyszeniem „Opolskie Lamy”, od kilkunastu lat organizującym w mieście konkurs etiud filmowych studentów uczelni artystycznych, a także filmów amatorskich. Owocem tej współpracy mają być trzy nowe murale na terenie Opola: jeden naprzeciwko lokalu RedBike przy Małym Rynku, drugi przed Miejską Biblioteką Publiczną, a trzeci na kinie Meduza przy ul. Oleskiej, prowadzonym przez „Opolskie Lamy”.
Zobacz: W Opolu powstał niezwykły mural.Murki w akcji [WIDEO, ZDJĘCIA]