Grodkowianie chcą drugiej karetki pogotowia
Podpisaną przez prawie tysiąc osób petycję w tej sprawie poparł wojewoda i burmistrz Grodkowa. Ale decyzja należy do ministra zdrowia.
- W czerwcu tato mojej przyjaciółki zasłabł, miał problemy z sercem - opowiada grodkowianka Beata Adamiak. - Jego wnuk wezwał pogotowie, potem jeszcze dzwoniła moja mama. Ludzie w tym czasie prowadzili reanimację, aż na miejsce przyleciał śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego, bo jedyna karetka z Grodkowa była zajęta, a dojazd kolejnej, z Brzegu, zajął blisko 20 minut.
Według wyliczeń urzędników roczny koszt dodatkowego zespołu ratownictwa to milion złotych
Mężczyzna zmarł. Ten dramat poruszył grodkowian. - To nie pierwszy taki przypadek, bo mamy blisko autostradę, gdzie karetka jest często wzywana i wtedy gmina zostaje bez opieki - dodaje Beata Adamiak, która zainicjowała akcję zbierania podpisów pod petycją o drugi ambulans dla miasta. - I w półtorej dnia zebraliśmy ponad 900 podpisów.
Petycja trafiła do burmistrza, stamtąd do wojewody, a ten przesłał ją do Ministerstwa Zdrowia.
- Wojewoda popiera ten wniosek, podobnie jak każde działanie, które zapewni większe bezpieczeństwo mieszkańców naszego regionu - zapewnia Henryk Ferster, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Spraw Kryzysowych w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim.
W ubiegłym tygodniu ministerstwo poprosiło urzędników o dodatkowe dane, zostały one przesłane, ale nie wiadomo, kiedy zapadanie ewentualna decyzja. Jak wynika z odpowiedzi przesłanej autorom petycji, koszt dodatkowego zespołu ratownictwa z karetką, która mogłaby stacjonować w Grodkowie, to ponad 1 mln zł rocznie.
Urzędnicy w Warszawie będą analizowali m.in. liczby wyjazdów, a statystyki za ubiegły rok, kiedy grodkowska karetka wyjeżdżała do akcji średnio pięć razy na dobę, mogą nie wystarczyć do podjęcia decyzji o kolejnym zespole pogotowia.