Felieton naczelnego. Czy czytać Czechowa?

Czytaj dalej
Wojciech Mucha

Felieton naczelnego. Czy czytać Czechowa?

Wojciech Mucha

Patrzyłem z niedowierzaniem na prowojenny wiec w Moskwie, koncert pod kuriozalną nazwą „Koncert dla świata bez nazizmu”, podczas którego 200 tys. Rosjan fetowało „specjalną operację wojskową”, jak z uporem maniaka określana jest tam krwawa agresja na Ukrainę. Oczywiście, wiedząc z historii, jak podobne wydarzenia wyglądały w PRL, mogę się domyślać, że przynajmniej część obecnych została tam spędzona przymusem lub tylko sugestiami, że „wicie, rozumicie, dobrze by było…”

No ale nie wszyscy. Wielu z oklaskujących bombardowane szpitale i rzekomą „denazyfikację Ukrainy” przyszło na Łużniki z sobie znanych, osobistych względów. Względów, wśród których szczera wiara w słowa Władimira Putina i medialną propagandę wydaje się być najmniej obciążająca. Tymczasem od początku wojny nie było w Moskwie żadnego antywojennego protestu, który zebrałby choć dziesiątą część obecnych na Łużnikach.

Choćby ten fakt pokazuje, że tocząca się wojna nie jest żadną „wojną Putina”, a agresją Federacji Rosyjskiej, odbywającą się z co najmniej milczącym poparciem milionów jej obywateli. Oczywiście, można tłumaczyć ich zachowanie zniewoleniem umysłów, wielopokoleniową tradycją i „czymś w strukturze psychospołecznej”, jak eufemistycznie ujął to w dzisiejszym wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” i "Gazety Krakowskiej" Jarosław Kaczyński.

Co to jednak zmienia, skoro i tak patrzymy na to z obrzydzeniem, a odrzucenie „wszystkiego, co rosyjskie” - od słodyczy po zachodnie korporacje i firmy, które wciąż prowadzą z Moskwą „business as usual” - staje się dla nas odruchem niemal naturalnym?

Co jednak z kulturą? Czy słusznie Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie rezygnuje z zakupu rosyjskich wydawnictw? Cóż winien np. Anton Czechow, dzięki któremu wiemy, że rosyjska dusza jest chorą na „bielikowszczyznę” - zbytnią uległość wobec despotycznej władzy? Bielikowszczyzny, jak widać, nie udało się wyleczyć. Jej żniwo widzieliśmy na Łużnikach, widzimy w całej Rosji i niestety także w napadniętej Ukrainie.

Leży przede mną wydana właśnie „Wyspa Sachalin. Notatki z podróży” wspomnianego Czechowa. I choć wiem, że opisał tam prawdziwą twarz Rosji, coś wewnętrznie blokuje mnie przed tą lekturą. Może i taki symbol jest ważny? Nie mam pojęcia.

Nie mam pojęcia, ale są ludzie, którzy się znają lepiej. Co jednak z tego, skoro mówią przeciwstawne rzeczy? Dziś na naszych łamach zastanawia się nad tą sprawą Mateusz Moczulski. - Jeśli chodzi o rosyjską kulturę, należy zachować zimną krew. Założyć post. To będzie bolesny proces - mówi w rozmowie z autorem Krzysztof Jasiński, dyrektor Teatru STU. Zrozumiałe, ale z kolei Irek Dańko, znawca Rosji, dziennikarz „Gazety Krakowskiej” i lider zespołu „Kuranty”, pytany przeze mnie o Czechowa, odpowiada: „czytać, ale się nie zachwycać”.

Irek sam ma doświadczenia, jego zespół muzyczny już w lutym, tuż po napaści Rosji na Ukrainę, zmienił swoją nazwę - wcześniej, od 1986 nazywał się „Kremlowskie Kuranty”. - Nie chcemy, żeby nazwa naszego zespołu kojarzyła się w jakikolwiek sposób ze zbrodniczym reżimem na Kremlu. Wspierajmy walczących Ukraińców w każdy możliwy sposób - napisał Irek.

Cóż, też wspieram, nawet tak, że chwilowo nie mam zamiaru wpadać w uniesienia przy Czajkowskim. Nie będę także oglądać serialu „Szeptunka”, a chrześniakowi (nigdy!) nie kupię książeczki „Masza i niedźwiedź” (w jednym z odcinków bohaterka nosi czapkę enkawudzisty!). Do wspierających wojnę sklepów nie zaglądam. Co jednak zrobić z Czechowem? Jeszcze się zastanowię. Sądzę jednak, że na wiec w Moskwie patrzyłby z obrzydzeniem.

Wojciech Mucha

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

ozbychu1

A ponoć nie ma odpowiedzialności zbiorowej.Najlepszym opisem calej sutacji i puenta zawarta w tytule jest wiersz J.Tuwima,,Calujcie mnie wszyscy w du.e".Sam Tuwim,ponoć Yd ale ciężko Go nie lubić, za zło wyrzadzane przez innych albo w jakiś sposób utożsamiać chocby z Abramowiczem,ktory ponoc nabył paszport UE(portugalski, tzw.zachodnich standardów)na podstawie tego ,ze podczas inkwizycji ,jakie 400 lat temu wyrzucono Ydow z polwyspu iberyjskiego ale nie takie rzeczy przechodzą. Odpowiedzialnosc zbiorowa to zlo ,bo tylko utwierdza zbiorowosc do przekonań czasem faktycznie złej...jednostki.Inna sprawa ,że przynależność narodowa ,to dosyć ciezki temat jak to ujął J.Tuwim:,,Item aryjskie rzeczoznawcę,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi, jedna będzie jucha"
...

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Pro Media Sp. z o.o.