DPS-y z koronawirusem. Covid znów trapi domy seniorów i ich personel
Mieszkańcy Domów Pomocy Społecznej w Prudniku i w Kopernikach koło Nysy mają koronawirusa. Obie placówki na razie radzą sobie we własnym zakresie.
Szczególnie trudna sytuacja była w DPS Prudnik, gdzie w ciągu doby zmarły nagle cztery starsze osoby, choć u żadnej wcześniej nie potwierdzono laboratoryjnie koronawirusa. Dyrektorowi placówki udało się wczoraj zdobyć 50 tzw. Szybkich testów na Covid 19, których skuteczność jest mniejsza niż w wymazowych badaniach genetycznych. Zastosowano je u osób wykazujących objawy choroby. Szybkie testowanie pokazało, że połowa ma Covid 19.
- Sytuacja jest stabilna. Nasi mieszkańcy czują się dobrze, nikt nie wymagał przewiezienia do szpitala – mówi Maciej Staszewski, dyrektor DPS w Prudniku. – Czekamy na pobranie od wszystkich 74 podopiecznych i 50 pracowników wymazu. Placówka została zamknięta razem z 15 osobami z personelu. To wystarcza do bieżącej pracy, na razie nie potrzebujemy pomocy. Pozostały personel jest w swoich domach na kwarantannie.
Połowa podopiecznych DPS w Prudniku, to ludzie obłożnie chorzy, którzy i tak nie ruszają się z łóżek. Opiekuni muszą do nich przychodzić do pokojów w pełnym zabezpieczeniu epidemiologicznym z posiłkiem, lekarstwami czy innym wsparciem. Wszyscy leżą w jednym budynku, na razie nie ma możliwości wydzielenia osobnych miejsc dla chorych zakaźnie. Pracownikom dostarczono do spania łóżka polowe.
- Zaopatrzenia nam nie brakuje. Przydałyby się tylko czepki, fartuchy i kombinezony, bo zużywamy ich bardzo dużo – mówi dyr. Staszewski.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień