Domek zbudowali, to do pracy się nadają
Radny z Kędzierzyna apeluje, żeby wypłatę zasiłków uzależnić od robót na rzecz gminy. I wskazuje na... domek na drzewie.
Radny Ryszard Masalski mieszka na osiedlu Blachownia, gdzie przed 10 laty postawiono kilka dużych bloków socjalnych dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Ostatnio samorządowiec podczas spaceru w pobliskim lesie natknął się na... domek na drzewie.
Radny mówi, że zbudowali go podopieczni Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, by urządzać tam libacje. Zdjęcie opublikował w sieci. A teraz domaga się zmiany zasad przyznawania zasiłków dla najuboższych.
- Jeżeli potrafią budować, to tym bardziej mogą zbierać papierki z chodników i parków miejskich - przekonuje, zwracając uwagę na ów domek na drzewie.
I snuje wizje: z mieszkańców utrzymujących się z pomocy społecznej (najczęściej bezrobotnych) można utworzyć kilka brygad sprzątających ulice. Radny wstępnie wyliczył, że gmina zaoszczędziłaby na tym 2 miliony złotych. - Obecnie wypłaca się świadczenia i płaci firmom za utrzymywanie miasta w czystości - mówi.
Pomysł, choć kontrowersyjny, większości mieszkańców Kędzierzyna-Koźla się podoba. Ale raczej w życie wprowadzony nie zostanie.
- Przeanalizowaliśmy, okazuje się, że byłoby to niezgodne z prawem - rozkłada ręce Sabina Nowosielska, prezydent Kędzierzyna-Koźla.
Radny Masalski jednak nie składa broni, twierdzi, że interpretacja prawa, jaką przyjął urząd miasta, jest błędna i można znaleźć sposób na zmuszenie do pracy osób pobierających zasiłki. Jego zdaniem należałoby zorganizować tzw. kontrakty socjalne. Odmowa udziału w nich mogłaby - według Masalskiego - być podstawą do odmowy wypłacania świadczeń. W Polsce, jak dotąd, żaden samorząd nie wprowadził jednak takich przepisów.