Dlaczego w Mosznej wycięto 200-letnie dęby?
Rozpoczął się wyrąb południowej części drzewostanu, który otacza Moszną. Wycinką oburzeni są kuracjusze i mieszkańcy.
- W latach 60. -70. ubiegłego wieku ten drzewostan był oczkiem w głowie nadleśniczego. Od ponad 40 lat nikt nie wkraczał tu tak ostrą interwencją - mówi Antoni Markiewicz z Mosznej, emerytowany leśnik z 20-letnim doświadczeniem. - To szok, tym bardziej, że zostały mniej cenne i suche już buki, które należałoby usunąć w pierwszej kolejności.
Dotąd wycięto 6 dębów szypułkowych, liczących około 200 lat.
- To wielka strata dla Mosznej. Wśród zasobów turystycznych jest tu oczywiście pałac i stadnina, ale najważniejsze są stare drzewostany - uważa Antoni Markiewicz.
- W tym miejscu jest drzewostan dębowo-bukowy i to jedyny taki fragment zwartego drzewostanu bukowego, w którym buk występuje w dolnym piętrze, natomiast pozostałe są przestoje dębowe, one stanowią główną strukturę tego drzewostanu. Te drzewa są tu od pokoleń, to dla mieszkańców niemalże świętość – tłumaczy.
Jakie są skutki wycinki dla przyrody?
- Dość powiedzieć, że jeden taki dąb potrafi w ciągu doby wyssać ok. 500 litrów wody. W pobliżu jest staw i ten teren bywa podmokły, więc to naturalna pompa ssąca – mówi leśnik. - Stale pojawiają się oczywiście drzewa chore, traktowane jako posusz, niektóre z nich wypadały. To jest naturalne, ale nigdy nie traktowano tego w taki sposób, że wycięto tyle wiekowych drzew.
Drzewostan gospodarczy, o którym mowa, należy do Lasów Państwowych Nadleśnictwa Prószków.
- To wyrąb zaplanowany przez ministra jeszcze w 2015 roku. Zgodnie z planem urządzania lasu w tym dziesięcioleciu mamy tam wykonać rębnię IVd, czyli różnego rodzaju cięcia odnowieniowe. Oznacza to, że można wycinać pojedyncze drzewa, w grupach, na małych powierzchniach zrębowych - mówi inż. Marek Bocianowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Prószków.
- Cel wycinki to zachowanie obecnego charakteru drzewostanu wielowiekowego i wielogatunkowego. W tym 10-leciu mamy tam do pobrania 30 proc. masy. Na te drzewa przyszedł czas. Nie wycina się drzew tylko dlatego, że umierają, dostarczamy też surowiec dla gospodarki. Jeżeli przyjmiemy, że drzewa mają rosnąć bezterminowo, to nastąpi moment rozpadu drzewostanu. Dążymy do tego żeby obraz tego lasu nie uległ zmianie, czyli by był las w którym są duże drzewa, w którym jest też młode pokolenie - wyjaśnia.
To oznacza, że w 17-hektarowym lesie zniknie co trzecie drzewo.
- W te miejsca będą posadzone nowe, m.in. dąb, buk czy lipa. Pierwsze w 2018 roku - uspokaja nadleśniczy.
- Lasy Państwowe muszą ciąć żeby zarabiać, realizują plan, którego muszą się trzymać - mówi dr hab Arkadiusz Nowak z UO. - Pytanie jest takie, czy my jako naród dobrze zrobiliśmy, że 25 proc. Polski oddaliśmy kilku tysiącom leśników. W tym miejscu był projektowany rezerwat przyrody w 1988 roku, ale nadleśnictwo się nie zgodziło. Uważam, że każdy stary drzewostan zasługuje na zabezpieczenie i zachowanie.