Gabriela Jelonek

Bajarze mogą nauczyć nas, jak opowiadać rodzinne historie. Sztuka opowiadania wymaga umiejętności... słuchania

Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię Fot. Archiwum prywatne Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię
Gabriela Jelonek

Gdy siedzimy przy stole z rodziną, snujemy opowieści i rodzinne anegdotki. Dzielimy się historią, która nam się podoba, porusza i wydaje się ważna. Opowiadanie jest jednak sztuką i ma swój specjalny klucz.

Z opowieściami spotykamy się wszędzie: rozmawiając przez telefon, słuchając kolejnych rodzinnych historii u cioci na imieninach, a także np.: w reklamach. Choć często nie jesteśmy tego świadomi, nasze życie składa się z różnych historii. Umiejętność ich opowiedzenia może pomóc oswoić się z trudną rzeczywistością.

Seniorzy i dzieci są równie wymagający
Pandemia koronawirusa jest niecodzienną sytuacją nie tylko dla osób w sile wieku, ale i dla tych, którzy pamiętają czasy powojenne. - Czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłam – zgodnie mówiły przez telefon obie moje babcie. Ani „za komuny”, ani nawet epidemia ospy we Wrocławiu w latach 60. nie zamknęły ich w domach tak skutecznie, jak koronawirus. Święta bez bliskich, długotrwała izolacja i specjalne środki ostrożności. To wszystko może być bardzo trudne do zrozumienia zarówno dla seniorów, jak i dzieci. Oswoić ten czas mogą… opowieści.

Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię
Archiwum prywatne Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię

Jak wytłumaczyć dziecku, co się aktualnie dzieje? Najprościej będzie opowiedzieć bajkę dostosowaną do wieku dziecka. Aleksandra Rutkowska, bajarka znana jako BajOla, wymyśliła opowieść o pracowitych mrówkach, które musiały zostać w domu. - W mojej bajce poza mrowiskiem latają nieznane bakterie, które są niebezpieczne dla zdrowia mrówek, ale same nie mogą też znaleźć drogi do własnego domu. Dopóki jej nie znajdą, mrówki muszą pozostać w swoim kopcu, uczyć się zdalnie i wymyślać codziennie nowe zabawy – tak samo jak dzieci. W opowieści chodzi o oswajanie sytuacji, ale i pokazanie, że na obecność koronawirusa, a więc w bajce „zagubionych bakterii”, nie mamy wpływu. Dzięki temu, jeśli ktoś z naszego otoczenia zachoruje, dzieci będą znały przyczynę tej nagłej, trudnej sytuacji i będą rozumiały, dlaczego nasze życie uległo diametralnej zmianie w bardzo krótkim czasie – wyjaśnia.

Jeśli nie czujemy się na siłach, aby opowiadać z pamięci, przeczytajmy dziecku książkę, pokazując jednocześnie obrazki i trzymając skierowaną w jego stronę. Opowiadaczka nie ma wątpliwości, że najbardziej wymagającymi słuchaczami są dzieci i… seniorzy. To oni są najbardziej uważni, ale i sami potrafią snuć niezwykłe gawędy.

Pandemia to dobry czas na opowieści
- W czasie izolacji okazało się, że w końcu mamy czas na pobycie ze sobą i spisanie rodzinnych opowieści, do czego bardzo zachęcam. Sama siadam wieczorami z mamą i dopytuję ją o różne sytuacje, czasami dzwonimy do cioć, które pamiętają szczegóły z życia rodzinnego i zapisujemy to – mówi Aleksandra Rutkowska, bajarka. - Zdarza się, że seniorzy mają tendencję do powtarzania historii. Aby nie wpaść w błędne koło przygnębiających wspomnień, można powiedzieć babci, że tę historię już doskonale znamy i np.: nakierować na jakiś inny wątek z nią związany, który otworzy kolejną furtkę wspomnień. Wtedy powstaje żywa rozmowa, przeplatana wspaniałymi opowieściami. Dzięki temu możemy pomóc odkopać z pamięci babci czy dziadka coś bardzo ciekawego, o czym wydawało im się, że dawno zapomnieli – podpowiada.

Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię
Archiwum prywatne

Rolą dobrego słuchacza jest obudzenie dobrych wspomnień. Jeżeli nie mamy punktu zaczepienia opowieści, możemy to zrobić poprzez przedstawienie własnej. - Pracując w Domach Pomocy Społecznej i spotykając się z seniorami w bardzo trudnej sytuacji, początkowo miałam problem, jaki typ opowieści dla nich wybrać. Jako młoda dziewczyna i opowiadaczka spotkałam się z brakiem zaufania, ale z każdą opowiedzianą historią seniorzy się otwierali. Staruszkowie to takie osoby, które zdjęły już z siebie swoisty „garnitur powagi” i podobnie jak dzieci, bardzo naturalnie reagują na przekazywane emocje. Później sami chętnie zaczynali opowiadać historie ze swojego życia, często powiązane z tym, co usłyszeli wcześniej – mówi bajarka.

Co ciekawe, staruszkowie najchętniej dopytywali o historie miłosne i sami też chętnie je przypominali. Według Meika Wikinga, duńskiego autora książki „Sztuka tworzenia wspomnień” i „Hygge, klucz do szczęścia”, miłość to jedno z uczuć, które najchętniej przywołujemy w pamięci, choć człowiek ma tendencję do lepszego zapamiętywania negatywnych emocji.

Jak pomóc więc naszym dziadkom, aby nie wpadali w nostalgię? - Nie zostawiajmy ich samych, a najlepsze co możemy zrobić, to zadawać im pytania. Słuchanie jest świetną metodą, bo wówczas seniorzy czują się potrzebni i ważni. Dla nas samych opowieści mogą mieć bezcenną wartość. Przekazywanie swoich doświadczeń, zasłyszanych porad u babć czy nawet prababć może stać się sensem życia staruszków. Czując, że ktoś się nimi interesuje wchodzą w rolę mędrca. Wielu seniorów, gdy pociągnie się ich za język, jest niezwykłymi gawędziarzami – mówi Aleksandra Rutkowska. - Osobiście poznałam losy mojej rodziny, o których już dawno nie wspominało się przy rodzinnym stole, a które wydają się być dziś dla mnie materiałem na doskonały scenariusz filmu – podkreśla.

Kim są bajarze?
Bajarze, opowiadacze, storytellerzy, gawędziarze – to wszystko określenia osób, które profesjonalnie zajmują się opowiadaniem. Przekazywanie ustne opowieści nie jest jednak dla ludzi czymś nowym, w końcu kulturowo rzecz biorąc, mowa była pierwszym sposobem przekazywania informacji. Opowiadanie historii ludzkość ma więc we krwi. Jednak, wraz z pojawieniem się coraz nowszych technologii, sztuka ta zaczęła zanikać, a większość z nas uważa ją za przywilej twórców filmów, seriali czy powieściopisarzy. Nic bardziej mylnego! Opowiadać może każdy, ale są też grupy, które zajmują się tym zawodowo.

Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię
Archiwum prywatne

Krajem, który najbardziej słynie z opowieści jest Hiszpania. Zwyczaj cuentacuentos, czyli opowiadania krótkich historii pojawił się tam w latach 50. jako pomysł na powstrzymanie analfabetyzmu. Od tego czasu historie mówione pojawiały się już nie tylko w bibliotekach czy domach kultury, ale też w sierocińcach, przytułkach, więzieniach, aż w końcu trafiły do barów i na ulice. Przed pandemią większość hiszpańskich miast organizowała festiwale opowieści, a puby swoją „godzinę cuentacuentos”, gdy można było wysłuchać profesjonalnych opowiadaczy.

Opowiadanie jest popularne także we Francji. Tam kultura bajania jest żywa i właściwie nigdy nie wymarła, a bajarzem staje się z pokolenia na pokolenie. W Wielkiej Brytanii kwitnie storytelling, który czasami przyjmuje formę stand-up’ów. W Stanach Zjednoczonych także jest bardzo dużo grup, ale ze względu na wielkość kraju, mają różny charakter (np.: mogą specjalizować się w opowieściach mrocznych, kryminalnych, erotycznych, historycznych, komediowych etc.).

W Polsce kultura bajania dopiero się tworzy, a właściwie - wychodzi z podziemia, z domów kultury, grup teatralnych.
Najstarszą grupą bajarzy w naszym kraju jest „Studnia O.” z Warszawy. W stolicy występuje także „Karawana Opowieści”. W Krakowie z kolei znajdziemy „Baśnie na warsztacie”, w Bielsku-Białej jest „Galeon opowieści”. Większość opowiadaczy występuje na scenie indywidualnie. Spotkania dla dzieci zwykle prowadzi jeden bajarz, a opowieści dla dorosłych są zazwyczaj występami grupowymi, gdzie jest przynajmniej 2-3 bajarzy. Chociaż w bajarstwie wykorzystywane są takie elementy jak przebranie, drobne rekwizyty czy ilustracja muzyczna, nie jest ono aktorstwem.

Dla niektórych bajarstwo stało się sposobem na życie. W Konstancinie-Jeziornej przed pandemią działało MuBaBaO, czyli Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści, którego założycielem jest jeden z najbardziej znanych polskich gawędziarzy Michał Malinowski.

Wszystkie opowieści są takie same?
Bajarze czasami wymyślają własne, autorskie opowieści, częściej jednak sięgają do zbiorów bibliotek czy swoich kolekcji baśniowych. Nie uczą się ich na pamięć, a podczas warsztatów z bajania uczą nowicjuszy, że kluczem do wiernego oddania historii jest nauczenie się specjalnego schematu, tzw. monomitu. Spopularyzował go amerykański mitoznawca i pisarz Joseph Campbell tłumacząc, że na tym wzorze opiera się większość hollywoodzkich produkcji.

Aleksandra Rutkowska to bajarka z Poznania znana jako BajOla. Według niej dobry opowiadacz musi wczuć się w historię
Archiwum prywatne

Zasady tworzenia dobrej historii są bardzo proste: potrzebny jest nam bohater, który prowadzi zwyczajne życie i nagle napotyka jakąś przeszkodę. Ma cel, do którego dąży, ale po drodze spotykają go różne perypetie. Trafia jednak na mędrca, kogoś, kto mu pomoże. Dzięki temu osiąga cel, wyciąga wnioski (morał opowieści) i wraca do swojego zwyczajnego życia. Kluczowych jest więc sześć elementów: zwykły bohater, przeszkoda, cel, droga i perypetie, mędrzec oraz powrót z morałem. Sukces opowieści murowany!

Opowiadanie jest sexy
Wbrew pozorom sprawność w opowiadaniu może przydać się w życiu każdemu z nas, np.: na rozmowie kwalifikacyjnej i w pracy. Umiejętność pokazania swojego wysiłku i drogi do rozwiązania problemu jest bardzo ważna. Po drugie, tak jak już wcześniej wspominałam, storytelling szeroko stosuje się w akcjach marketingowych. Pamiętacie przedświąteczne reklamy Allegro, które poruszają każde serce i wyciskają łzy? To właśnie jest storytelling w biznesie!

W końcu umiejętność opowiadania na pewno przydaje się w rodzicielstwie – bo kto nie marzył o tym, aby dziecko słuchało nas z podziwem, niczym zaczarowane?

Okazuje się także, że ci, którzy „mają gadane” lepiej radzą sobie w relacjach damsko-męskich. Według opublikowanych w „Nature Communications” wyników badań uczonych z Wielkiej Brytanii, Chin i Filipin, komunikacja werbalna znacząco wpływa na naszą atrakcyjność. Przyjrzeli się oni ludowi Agta z Filipin. Jego członkowie uważani są za bezpośrednich potomków pierwszych zdobywców archipelagu, przybyłych tam ok. 35 tys. lat temu. Żyją odizolowani od cywilizacji, polują, zbierają rośliny i oczywiście zajmują się snuciem opowieści. Ten mężczyzna, który ciekawiej opowiada, uznawany jest za bardziej atrakcyjnego seksualnie. Co więcej, gawędziarze mają więcej dzieci. Antropolodzy zauważyli też, że grupy społeczne, w których lider opowiada najlepsze historie z morałem, lepiej ze sobą współpracują.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Gabriela Jelonek

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.