Andreja Prokić: Stal Rzeszów? Miałem telefon z tego klubu. Nie mówię „nie”

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Miłosz Bieniaszewski

Andreja Prokić: Stal Rzeszów? Miałem telefon z tego klubu. Nie mówię „nie”

Miłosz Bieniaszewski

- Na pewno cieszy mnie fakt, że tak miło zostałem pożegnany przez kibiców Stali Mielec. To dowód, że coś dla tego klubu zrobiłem – mówi nam Andreja Prokić, który odchodzi ze Stali Mielec i jest na etapie szukania nowego klubu.

Można powiedzieć, że kończy się pewien etap twojej kariery…
Tak to już jest w życiu, że nic nie trwa wiecznie. Na pewno zostaną ze mną miłe wspomnienia. Ze Stalą wywalczyłem dwa awanse, teraz udało się utrzymać w ekstraklasie i na pewno o tym nie zapomnę. Te cztery lata mocno zapisały się w moim życiu. Bez wątpienia będę o tych chwilach opowiadał dzieciom (uśmiech).

Przeczuwałeś, że twoja przygoda ze Stalą Mielec dobiega końca?
Dopiero w ostatnich momentach, po zmianie trenera. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że to chyba będzie koniec.

Prowadziłeś w ogóle rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu?
Pewne rozmowy były prowadzone, ale jeszcze w lutym. Od tamtego czasu nic się nie działo w sprawie ewentualnego przedłużenia kontraktu. Teraz zostałem poinformowany o tym, że się żegnamy.

Co usłyszałeś od prezesa Jacka Klimka?
Podziękował mi za te lata w klubie i powiedział, że umowa nie zostanie przedłużona. To była krótka rozmowa.

Po ogłoszeniu, że odchodzisz ze Stali pojawiło się sporo ciepłych komentarzy skierowanych do ciebie…
To na pewno bardzo miłe. Taka ocena od kibiców zawsze cieszy. Ludzie docenili to, że zawsze dawałem z siebie wszystko. Może nie zawsze forma była najwyższa, ale mój wkład został doceniony. Bez wątpienia jestem tym wszystkim podbudowany.

To było twoje drugie podejście do polskiej ekstraklasy i znów kończy się na jednym sezonie…
Trudno, takie jest życie. Wcale nie czułem, że to dla mnie za wysokie progi. Ba, jestem zdania, że w ekstraklasie jest łatwiej, niż w 1 lidze. A o tym, czy gra się w tej czy innej lidze czasem decyduje łut szczęścia.

Tobie brakowało trochę liczb…
Zgadza się, aczkolwiek w drugiej części sezonu grałem mniej. Do tego graliśmy w systemie bez skrzydłowych i momentami brakowało dla mnie miejsca na boisku. Mogę też występować w ataku, ale tam raczej stawiano na wysokich, takich walczących piłkarzy.

Runda wiosenna była burzliwa. Jak wy, jako zespół, odbieraliście najpierw to zamieszanie z asystentem trenera, a później zmianę Leszka Ojrzyńskiego na Włodzimierza Gąsiora?
Nie koncentrowaliśmy się na tym. Jasne, nie wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale my staraliśmy się o tym w ogóle nie myśleć. Skupialiśmy się więc na trenowaniu i graniu, a czasem obracaliśmy to w żarty, aby rozładować atmosferę.

Jak się umawialiśmy na wywiad to napisałeś, że ciągle jesteś w ruchu. Trwają poszukiwania nowego klubu?
Akurat nie o to chodziło (uśmiech). Wróciliśmy z wakacji do Polski i trzeba ogarnąć pewne rzeczy, a do tego musiałem zrobić trening, bo mam rozpiskę z Mielca. Teraz jestem w domu i czekam na decyzję Stali Mielec, czy mam się pojawić w poniedziałek na pierwszym treningu. Jeśli chodzi o szukanie nowego klubu, to powiem, że pewne telefony już się pojawiają i jest zainteresowanie moją osobą.

Jest coś na rzeczy z powrotem do Stali Rzeszów?
Potwierdzam – był telefon z tego klubu. Już po tym jak Stal Mielec poinformowała, że dochodzę, rozmawiałem z dyrektorem oraz trenerem Stali Rzeszów. Na ten moment więcej konkretów jednak nie ma.

Zgodziłbyś się na ewentualną grę w 2 lidze?
Nie mówię „nie” i na pewno nie zamykam tych drzwi. Ja nie patrzę na to, w której lidze będzie miała grać Stal Rzeszów, tylko jak jest zorganizowanym klubem. Dużym atutem jest fakt, że mieszkam w Rzeszowie, ale przede wszystkim Stal to już nie ten sam klub, co kilka lat temu. Nie brakuje telefonów też z innych klubów i decyzji jeszcze nie podjąłem, a wybiorę to, co będzie najlepsze dla mnie i dla rodziny.

Teść (Zbigniew Znojek, były piłkarz Stali Rzeszów, przyp. red.) namawia ciebie na powrót do Stali?
(uśmiech) Przyznam szczerze, że nie rozmawialiśmy na ten temat.

Widziałem twoje zdjęcie z wakacji i muszę przyznać, że sylwetka robi wrażenie. Na urlopie była jednak okazja trochę sobie pofolgować?
Ja na co dzień jem normalnie i nie stosuję jakiejś rygorystycznej diety. Najwyraźniej mam dobry organizm (uśmiech). W zasadzie niczego sobie nie odmawiam, może jedynie nie piję słodkich napojów. W trakcie urlopu pozwalam sobie jednak na ciut więcej. Mam tu na myśli choćby zjedzenie pizzy dzień po dniu. Z niczym jednak nie przesadzam.

Gdzie się wybraliście z rodziną?
Byliśmy w Turcji.

Mało jej tobie po zimowych przygotowaniach?
(Śmiech) Teraz jednak jest tam inna pogoda. No i chciałem tam zabrać dzieci oraz żonę.

Serbię udało się też odwiedzić?
Byliśmy też w Serbii. W tym roku sporo z tym zachodu, bo za każdym razem wracając do Polski musieliśmy robić testy. To utrudnia życie, jest kosztowne, ale dom trzeba rodzinny kraj trzeba było odwiedzić.

Crvena Zvezda Belgrad została mistrzem Serbii. To dla ciebie kolejny powód do zadowolenia…
Stal Mielec się utrzymała, Crvena zdobyła mistrzostwo i puchar, a więc sezon był w pełni udany (uśmiech).

Miłosz Bieniaszewski

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.