Marek Niedźwiecki: Dostaję listy, że mój czas minął. I pewno za chwilę odejdę

Czytaj dalej
Fot. Pawel Lacheta
Danuta Nowicka

Marek Niedźwiecki: Dostaję listy, że mój czas minął. I pewno za chwilę odejdę

Danuta Nowicka

Mówi się o nim i pisze, że jest jednym z najpiękniejszych głosów Polskiego Radia. Ale Marek Niedźwiecki ma nie tylko głos jak dzwon, ale i wiedzę o piosenkach, jak mało kto.

Dzieci mają różne marzenia i wyobrażenia o dorosłym życiu. Chłopcy, jak wiadomo, chcieliby zostać strażakami, lekarzami, piłkarzami... Pan, mając lat siedem, podczas zbierania grzybów i jagód w rodzinnym Szadku, już zapowiadał piosenki. Oczywiście wyimaginowanym słuchaczom.
Bałem się zostać strażakiem, ponieważ miałem taką fobię, że w każdym domu musi się raz palić. A u nas się jeszcze nie paliło.

Więc bał się pan ognia jak ognia.
Właśnie. Lekarzem też nie mógłbym zostać, bo kiedy pobierano krew w szkole podstawowej, mdlałem. Pochodzę z małego miasteczka, 2,5 tysiąca mieszkańców, jedynym ośrodkiem kultury była biblioteka, gdzie urządzaliśmy wieczory poetyckie. Recytowałem i grałem na akordeonie (już teraz bym nie zagrał). A w domu, zanim pojawiła się telewizja, słuchałem radia, Jedynki, bo Trójka jeszcze nie docierała. Pociągało mnie „Popołudnie z młodością”, w sobotę wypierane przez Listę Przebojów Studia Rytm. Teraz sam tę Listę prowadzę w Trójce i zastanawiam się, czy to nie śmieszne, że taki starszak zapowiada piosenki. Wracając do dzieciństwa: tak, marzyłem, żeby zostać panem Markiem z radia, ale nikomu tego nie mówiłem. Zabrzmiałoby to tak, jakbym chciał zostać kosmonautą.

Z tego, co pamiętam, zwierzył się pan ojcu. I usłyszał, że z tego chleba nie będzie.
O, to już później. Miałem 20 lat, słuchałem Studia Rytm, a ojciec, przechodząc, powiedział: „Nie słuchaj tego, to ci nie da chleba”.

To dlatego, zawodowo związawszy się z radiem, przywoził mu pan bochen wileńskiego chleba, jaki lubił najbardziej, kupowany w warszawskim Smyku. I dwie kostki masła.
Robiłem to do końca jego życia. Za każdym razem się wzruszał.

Jak to się stało, że wytrwał pan w swoim postanowieniu kilkadziesiąt lat?
Bo radio i piosenki to ciągle moje hobby, moja pasja. Nie mówię, że idę do pracy, tylko do drugiego domu. Mam tam kilka tysięcy prywatnych płyt, żeby nie nosić tam i z powrotem.

Uciekam od celebryctwa, nie bywam na ściankach, nie odbieram telefonów, gdy nie wiem, kto dzwoni. Mam swoje życie - mówi dziennikarz w rozmowie z Danutą Nowicką.

Pozostało jeszcze 87% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Danuta Nowicka

Pro Media Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Pro Media Sp. z o.o.